niedziela, 28 kwietnia 2013

z efektem ŁAŁ

W tv leci reklama Rossmanna. Na koniec mówią, że to cena z efektem ŁAŁ. Tusia oczywiście ochoczo powtarza ŁAŁ!  I to kilkakrotnie :D

A poza tym znowu powrócił brak weny do pisania. Może bardziej nie to, tylko teraz mnie coś rozłożyło i nie chce puścić :( Jakiś paskudny wirus. Najgorszy jest katar i kaszel.
Pogoda na weekend  paskudnie pogorszyła się i wczoraj było naprawdę zimno.... brrrrr!!!
Dziś na szczęście jakoś po południu w miarę się rozchmurzyło i po pracy pojechałam do rodziców po Tusię, bo dziadkowie mieli ją pod swoją opieką i wczoraj i dziś (ja -praca, Mirek- szkoła). Przyjechała jeszcze moja siostra z rodzinką i spędziliśmy naprawdę miłe popołudnie na dworze popijając kawkę i zajadając pyszne wafelki zrobione przez moją sis :D
A dzieciaczki w tym czasie mogły wyszaleć się do woli. Tusia po zabawie w piaskownicy miała nawet piasek w pampersie hehe.

 Mirek teraz sporo zakuwa... powoli zbliża się ostatnia sesja, a do tego cały czas jakieś poprawki do pracy promotor sobie wymyśla :/

A jeszcze 2 dni temu pogoda nas rozpieszczała.... słoneczko - wróć do nas szybko :)





sobota, 20 kwietnia 2013

no to siu

Mimo kataru i kaszlu nie da się wysiedzieć w domu, kiedy to nasza dziewczynka jest strasznie nieznośna!
Zmienia się i to na gorsze! I to pewnie ten bunt dwulatka do nas zawitał na dobre :( To nie, tamto ble, tak jeszcze gorzej! Ciągle "sama", wszystko "moje"! Bunt na całego.
Jak tylko usłyszy nasz sprzeciw, który dotyczy czegokolwiek, nawet błahostki, od razu jest obraza, spojrzenie spod byka.... zdarza się, że nas bije, albo rzuca się na podłogę!!! O płaczu i wyciu nie wspomnę bo to jest co chwila. Niczym nie chce się dzielić, nie można wziąć do ręki nic co jest jej.
Szczerze - zaczyna nam brakować cierpliwości... :( ręce same opadają na jej zachowanie....

Abym nie była taką złą matką i widziała tylko te złe strony, to oczywiście jak Ona chce to potrafi być taka słodka, taka kochana :*


Przypomniało mi się jak w zeszłym roku wyglądały nasze spacery wiosenne - w wózku lub na rękach. Siedzieć sama nauczyła się dopiero w maju. A teraz co? Czyste szaleństwo, bieganie, skakanie, wdrapywanie gdzie się tylko da! No i HIT - zjeżdżalnia :D
Fajnie tak wyjść i patrzeć jaka jest szczęśliwa.
Pierwsze zjeżdżanie było strachem.... ale dla mnie :P Dzieci to jednak są odważne :)
Gdy Tusia siedzi już u góry na zjeżdżalni mówi "no to siu" i już jedzie na dół.

A ja widzę jeszcze jeden pozytyw placu zabaw - zmęczenie dziecka i lepsze zasypianie wieczorem:)
No nie ukrywam, że ja też jestem wieczorem padnięta, bo jednak trzeba trochę za dziewuszką pobiegać :D

Wisła jest bardzo wysoko ...


















piątek, 19 kwietnia 2013

moja dzielna dziewuszka :)

Wczoraj miałyśmy spóźnione szczepienie. Spóźnione bo miało być w 18 miesiącu a jest już 21miesiąc życia Tusi. Cały czas coś przeszkadzało.... a to ząbkowanie, a to mocny kaszel, a to a tamto...
A w poniedziałek poszłyśmy do przychodni zarejestrować się i dostałyśmy termin na wczoraj. Jak rejestrowałam to Tusia była zdrowa jak ryba!!!  Potem w wtorku na środę gorączka (skąd się wzięła - nie mam pojęcia), ale w środę od rana tryskała zdrowiem, nic się nie działo. Po południu lekki kaszelek, potem trochę katarku.... Jednak w piątek podczas wizyty Pan doktor nie widział żadnych przeciwwskazań do szczepienia. To jest doktor, który by nie zaszczepił gdyby naprawdę było coś nie tak. Sama miałam leciutkie obawy, bo już w piątek więcej kaszlała a z noska leciała woda.. no ale lekarzem nie jestem.
Zważyć się nie dała, ale ja jeszcze przed wyjściem zważyłam ją na naszej wadze i wyszło równe 12kg. Wzrost ma 83cm.
Pani pielęgniarka podeszła ze strzykawką, ja odwróciłam Tusię bokiem, ale Ona w momencie jak miała wbijaną igiełkę się odwróciła i było..... wielkie nic :) No może małe jęknięcie!!! A jak byłam nastawiona na wielki płacz - bo tak wyglądały nasze poprzednie szczepienia. Aż mi się lepiej na sercu zrobiło, że moje dziecko takie dzielne było :)
W domu była nagroda- mała czekoladka - no należało się  przecież za tę odwagę :D

A jak po szczepieniu? No niestety nie tak różowo, bo nie dość, że katar męczy coraz bardziej, a  wiadomo, że w pozycji leżącej jest najgorzej. Oczywiście w łóżeczku zrobiłam wyżej, ale to nic nie dało. Próbowała zasnąć u siebie może niecałą godzinę o około 21szej wzięłam ją do naszego łóżka, gdzie trochę się pognieździła, ale w końcu jakoś udało się jej zasnąć po 22giej.  Mirek poszedł spać do jej pokoju a mi było żal ją odnosić do łóżeczka, no i wolałam pilnować czy nie idzie gorączka. No i się nie myliłam, bo o 2 w nocy obudził mnie jej płacz. Była cała rozpalona - temperatura prawie 39 :( Dałam jej Panadol a temperatura do 5 rano nie chciała puścić :( Niestety okładów nie chciała sobie dać zrobić.
Rano na szczęście po gorączce ani śladu.
Oby dzisiejsza noc minęła już spokojnie.




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

"oczko"

Moja mała - duża dziewczynka skończyła dziś 21 miesięcy.
Nic nowego nie powiem, że czas pędzi jak oszalały.
A jaka jest?
Kochana, uparta jak osioł, charakterna, jeszcze raz uparta, szybka jak struś pędziwiatr, gadatliwa głównie po swojemu, wie jak osiągnąć cel.
Fazę ma na ciocię Sabinkę- woła ją od rana do wieczora :D - tylko Ona się teraz liczy! Z samego rana jak tylko otworzy oczy to potrafi wołać "ciocia"!

Jeszcze 3 miesiące i będzie dwulatką :)






sobota, 13 kwietnia 2013

miny - uroki wiosennych spacerów

Miny - czyli psie kupy!!!
Są wszędzie....
Trzeba iść slalomem, aby nie wdepnąć w to i owo!!!
Aż mnie nosi....
Bezmózgowi właściciele czworonogów - czy tak ciężko pozbierać po swoim pupilu to co zrobił?
Nie no przecież jak był śnieg to wszystko ładnie przykrył ....
Przykre....

Dzisiejszy spacer do Biedronki to była ciężka wyprawa....

A Tusia z tego jest najlepsza, bo zamiast je omijać to chce w każdą wejść !!!!
Na nic moje tłumaczenia, że to nie kałuża, że to fuj, że śmierdzi, że to kupa pieska.....
Spacer to w tym momencie udręka!
Wózkiem też nie ma co, bo tych kup nie da się ominąć!
To jakaś porażka to co wiosna nam odkryła...

Ale i tak się cieszę słoneczkiem, również pierwszym wiosennym porządnym deszczem :)
Już kurtki zimowe się piorą.
Kozaki schowane.
Teraz nosimy wiosenne czapki, chustki na szyi i półbuty :)
To Lubię :D

środa, 10 kwietnia 2013

artystycznie

Trochę mi się nazbierało rysunków Tusi ze żłobka.
Rysowanie to jedno z jej ulubionych zajęć.
W domu też.... tyle, że niekoniecznie już tylko na kartkach.... chwila mojej nieuwagi i pomalowała kawałek ściany u siebie w pokoju i stolik (bo po co tylko po kartkach). No właśnie - byliśmy ostatnio w Ikei i kupiliśmy taki zwykły mały biały stolik, jeszcze tylko nie ma krzesełka, więc pomysłowy tata zbudował taborecik z..... klocków! A Tusi bardzo się podoba i lubi przesiadywać na swoim taboreciku przy stoliku. Muszę tylko pstryknąć zdjęcie :)
Nasza wyprawa do Ikei miała cel - szykujemy się do remontu jej pokoju oraz przedpokoju. Mamy uż generalnie wszystko wybrane. Teraz czekamy na cieplejsze dni, bo też będzie malowanie ścian i trzeba sporo wietrzyć ten smród. A jak będzie ładna pogoda to tata będzie remontował a my będziemy spędzały popołudnia na dworze :D

A wracając do tematu to ku pamięci zamieszczam kolejne "dzieła" wykonane w żłobku :)










poniedziałek, 8 kwietnia 2013

wiosenny spacerek i kaczuszki

Dzisiejszy poranek nie zapowiadał takiej pięknej popołudniowej pogody. Rano nawet jeszcze przez chwilę padał śnieg!
Za to popołudnie było naprawdę wiosenne! Był trochę chłodny wiatr, ale poza tym słoneczko cudnie świeciło i grzało z nasze buziole:D
Jak tylko widziałam jaka jest dziś cudna pogoda, poszłam szybciej po Tusię do żłobka i zrobiłyśmy sobie ponad godzinny spacerek łącznie z karmieniem kaczuszek i gołąbków! Wzięłam ze sobą stary chleb i bułki, a Tusia była zachwycona jak mogła rzucać im chlebek. Jak rzut nie wychodził to podnosiła i jeszcze raz rzucała.
Po chwili podeszła do mnie inna mama z synkiem Alankiem. Jemu też dałam chlebek do rzucania, a ja miałam z kim porozmawiać. Bo na takich spacerach zawsze można spotkać inne mamy i sobie pogadać :) Potem jeszcze razem pospacerowaliśmy, a nasze bąble nawet ładnie za sobą biegały.
Przy sklepie się pożegnaliśmy a my poszłyśmy do przychodni po wyniki badań taty i do domku.

To było naprawdę udane popołudnie. Dzięki temu spacerkowi Tusia w domu była nadzwyczaj grzeczna a do tego jaka gadatliwa! Tak się jej paplanina włączyła, że aż byliśmy z Mirkiem w szoku! Fakt - w większości po swojemu, ale to miód dla uszu kiedy dziecko tak nadaje:D. I do tego sporo sama się sobą zajmowała - każda pierdoła dziś ją cieszyła!
Ech - może to dzięki tej pogodzie?
Ja też jestem jakaś dziś pozytywnie nastawiona i jakoś mało dziś zrzędziłam małżowi :P



A tak Tusia karmiła kaczuszki i gołębie :D






piątek, 5 kwietnia 2013

Akwarium

Pewnego jeszcze marcowego dnia wybraliśmy się z Tusią do Akwarium w Gdyni :)
A, że ryby to nasza pasja i hobby: i te nasze w domu i te które łowimy :P....
Akwarium  zwiedzamy regularnie i moglibyśmy tam spędzać po pół dnia :D
Tusia już była w zeszłym roku z nami, ale wiadomo, że była jeszcze za mała... za to teraz bardzo ją zafascynował podwodny świat! No i w dodatku można było sobie do woli wybiegać się .
Mirkowi i mi marzy się jeszcze hodowla krewetek. Może kiedyś uda nam się spełnić to marzenie...
Może Tusia kiedyś powie, że chce - to wtedy bez mrugnięcia okiem założymy takie akwa :D
Mamy nadzieję, że nasza córka odziedziczy po nas zamiłowanie do wędkowania i do ryb.
Już nie możemy się doczekać kiedy będzie ciepło i wybierzemy się całą rodziną z wędkami i pomoczymy kije... W tym roku Tusia jeszcze jest za mała na własną wędkę, ale jak tylko zobaczymy, że coś z tego może być to na przyszły rok dostanie swoją  -a co niech ma!

Akwarium jest po większym remoncie, jest czysto i świeżo. Ważne dla mam z dziećmi - jest łazienka z przewijakiem, w której jest czysto i ładnie pachnie :) Dodatkowo są takie fajne wózki a'la sklepowe gdzie można posadzić dziecko  a pod nim torbę z akcesoriami i tak zwiedzać :) Oczywiście jest winda, która nas przemieści, bo mamy do zwiedzania dwa piętra. Na każdym z pięter można sobie taki wózek wziąć :)

Polecam spędzenia takiego dnia czy choćby popołudnia, kiedy pogoda na dworze jest jak każdy widzi... oczywiście byłoby fajniej gdyby było ładnie i po zwiedzeniu oceanarium wybrać się na spacer po plaży :) My oczywiście nie omieszkamy tak zrobić.


A tak wyglądała nasza rodzinna wyprawa do magicznego podwodnego świata ......
już chcę tam wracać......
zdjęcia robione bez lampy błyskowej, bo nie wolno używać aby nie straszyć ryb











poznajecie tę słynną rybkę ???:)




popularna wśród dzieci "sala mokra" gdzie można dotknąć ryby :)

a to główny Pan fotograf :D