Wiem, że pewnie za szybko, ale kupiłam Tusi nocnik.
Jest wiele szkół nocnikowania: że zaczynamy sadzać kiedy tylko dziecko siedzi, że dziecko ma samo zdecydować itp.
Ja zdecydowałam, że mała już będzie oswajać. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Nie zmuszam jej. Na razie tak naprawdę siedziała tylko 1 raz ze 2-3 min, przy czym miała książeczkę i sobie ją oglądała. Poza tym jak tylko ją sadzam to od razu minka w podkówkę i rączki wystawia, ze mam ją wziąć. I tak robię. Nie chcę aby się zraziła. Zauważam też, że sama majstruje przy nocniku, pokazuje paluszkiem obrazki i muszę jej mówić co tam jest. Zdarza się, że wkłada go sobie na głowę :)
Zdecydowałam się na zwykły, bez udziwnień i bajerów nocnik. Jedynie co to ma fajne antypoślizgowe nóżki,dzięki czemu nie jeździ on po całym mieszkaniu i mam pewność, że jest stabilny.
Ale fajny nocniczek, a Martusia - prześliczna ;)
OdpowiedzUsuńDobry sposób na oswojenie to taki, który pasuje i Tobie i Martusi :)))
OdpowiedzUsuńA nocnik świetny!
My też mamy zwykły, bez melodyjek i udziwnień bo nasz Franek nie lubi nadmiaru bodźców.
U nas nocnik na razie służy do jeżdżenia nim po domu
OdpowiedzUsuńWitaj piękna ta Twoja Martusia..:) Pozdrawim bede zaglądac ..
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Ja również będę zaglądała do Ciebie :) pozdrawiam
Usuń