Już nie wiem co się dzieje z tą moją panienką....
Jej zachowanie staje się coraz gorsze....
Jest uparta, strasznie szybko się złości, wszystko chce robić sama....
A takie zachowanie jest przede wszystkim przy rodzicach....
Bo jak na razie jak jest u babci to jest grzeczna...
Naprawdę staram się trzymać nerwy na wodzy....
Staram się tłumaczyć, być cierpliwa, przeczekać napady złości i płaczu....
Przykład z dzisiaj rana:
Jak codziennie rano idziemy umyć zęby. Zawsze najpierw nakładam pastę na Tusi szczoteczkę i chwilę szoruję jej ząbki, a potem daję jej szczoteczkę do ręki i Ona sama kończy myć. Potem ja myję swoje a Ona próbuje mnie naśladować lub po prostu podgryza szczoteczkę. Czasami był mały bunt, ale po chwili tłumaczenia, że jak mama umyje Tusi ząbki to będzie mogła potem sama....
A dziś co? Mama nie może umyć księżniczce ząbków, bo Ona chce sama i już. Płakała... nie ryczała tak głośno, że chyba cała blok ją słyszał, aż smarki miała do brody!!! Mama nie może umyć jej ząbków, bo Ona sama. Z jednej strony chciałam ulec, bo serce mi pękało jak tak płakała. Jednak nie uległam, bo coraz częściej w innych sytuacjach nas sprawdza ile może, kiedy rodzice ustąpią i dadzą to co chce... Po 15 minutach takiego wycia uspokoiła się, podeszła do mnie i się przytuliła. Kiedy spytałam się czy teraz możemy umyć ząbki to powiedziała TAK. Umyłam jej ząbki, dałam jej szczoteczkę i z uśmiechem od ucha do ucha myła sama i nawet króliczkowi chciała umyć. Po chwili oddała mi szczoteczkę i powiedziała NIE MA. Ja się pytam czy skończyła, a On dotyka włosia i mówi NIE MA. Odpowiadam, że pasty już nie ma i to znak, że umyłaś już ząbki i że teraz opłuczemy szczoteczkę i odłożymy do kubeczka. Na wszystko ochoczo się zgodziła.
Potem cała wesoła jakby nigdy nic poszła po książeczkę i oglądałyśmy zwierzątka.
Już nawet nie liczę ile takich jej zachowań pojawia się o krótkim okresie czasu....
Naprawdę nie wiem jak ma się zachowywać, bo naprawdę nerwy mamy już przy nie zszargane.... czasami mało co brakuje abym na nią porządnie nawrzeszczała.
Jak się zachowywać, aby jej nie ulec, ale też aby o wszystko nie płakała.??? Tyle emocji temu towarzyszy....
Kurczę jak ciężko dobrze wychować dziecko..... jak ciężko.....
skąd ja to znam.. [przy dziadka aniołeczek, bawi sie z nimi, słucha a przy nas?? zwłaszcza przy mnie! uważa, że może wszystko! ucieka, szaleje, nie słucha :/ staram się ingorować ale czasem trudno.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... jakbyśmy miały dwoje różnych dzieci.....
UsuńU mnie coś wcześnie ten bunt się zaczął :P
OdpowiedzUsuńChyba te dwulatki coś za szybko dojrzewają do tego buntu co nie??
UsuńU nas zaczyna być podobnie, mam nadzieję że prędzej czy później to minie!
OdpowiedzUsuńNo właśnie mam nadzieję, że minie jednak szybciej niż później :D
UsuńZaczyna chcieć być samodzielna! taka Zosia Samosia:)
OdpowiedzUsuńMoja Majka też to przechodziła w mniej więcej podobnym okresie.
Chyba trzeba taki bunt zwyczajnie..przejść i przetrwać...
A Maja długo tak się buntowała??? Zdaję sobie sprawę, że trzeba przetrwać tylko boję się że mi nerwy w końcu nie wytrzymają a tego bym nie chciała....
Usuńoj tak dziecko 2 letnie to moim zdaniem najgorszy okres.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje.... no i to prawda z tym co mówią, że czym dziecko starsze tym większe problemy....
UsuńU nas bunt trwa od 2 miesięcy na dobre. A Weronika ma dopiero 17 miesięcy. I nie przestaje jak Twoja Dzidzia po 15 minutach, nie ma kapitulacji jest taki krzyk że jak już się uspokoi nikt nie ma siły wracać do tematu sprzed krzyku. Próbowałam na początku efekt był taki sam - krzyk. Odpuściła biorę na przetrzymanie - padam na twarz z bezsilności. Pieluchy nie da zmienić, na nocnik nie usiądzie, zęby umyje kiedy ona chce a nie kiedy trzeba, je jak już wszystko jest ostygnięte i muszę robić nowe lub odgrzewać, albo je tylko przy piosenkach Arki Noego puszczanych na laptopie etc. Mogłabym tak wymieniać do jutra.
OdpowiedzUsuńNo to mnie pocieszyłaś :(
UsuńA najgorsza jest ta bezsilność.... chyba coś na uspokojenie dla siebie kupię, aby przetrwać ten trudny czas.....