We wtorek Tusia miała pobraną krew. Ostatnio było to z rok temu? chyba.... wtedy miała pobieraną jeszcze z paluszka...
Próbowałam małą przygotować na to co ją czeka. Tłumaczyłam, że Pani ukłuje w rączkę, że troszeczkę pewnie zaboli, ale to bardzo krótko będzie.
Kiedy weszłyśmy do laboratorium Pani próbowała ją zagadać, ale Marta tylko odwróciła się w moją stronę i powiedziała, ze się ...wstydzi :) Grzecznie usiadła mi na kolanach i jak Pani spytała się którą rączkę sprawdzamy to sama wybrała prawą i próbowała zacisnąć piąstkę jak ją poproszono :). Niestety w tej rączce nie było odpowiedniej żyły więc musiała dać drugą i tym razem było ok. Kiedy Pani popsikała Tusia odwróciła się i przytuliła do mnie. Moja dzielna dziewczynka nawet nie jęknęła przy ukłuciu! Ja nie widziałam jej miny, ale Pani powiedziała, że miała lekką podkówkę i nic więcej. Nawet nie była potrzebna druga pielęgniarka, która przyszła, aby trzymać rączkę, gdyby miała się wyrywać.
Taką mam dzielną córcię! Potem plasterek na rączkę i lizak od Pani w nagrodę i mogłyśmy iść do sklepu, bo ja obiecałam, że jak będzie grzeczna to będzie mogła wybrać sobie jakąś zabawkę, a że dziecię pamiętliwe więc słowa dotrzymać oczywiście musiałam :)
A potem wszystkim chwaliła się jaka to była dzielna i nie płakała :D
Wyniki już odebrane i są ok. A robiłyśmy badania, bo Marta ma bardzo często w nocy bóle kolan. Najczęściej po intensywniejszym dniu, kiedy więcej wariuje, skacze, biega....Zanim nasza pani doktor stwierdzi, że to intensywny wzrost musi wyeliminować inne rzeczy, aby było wiadomo, że w wynikach jest ok. Teraz pewnie dostaniemy skierowania na inne badania, a może i do ortopedy...
rośnie dziewczynka :-)
OdpowiedzUsuńu nas nieszczęsny rotawirus :/ niestety tym razem jakis oporny bo 4 dzień i dalej męczy, bez wymitów, biegunki ale złym samopoczuciem i osloabieniem..