W końcu po dwóch tygodniach siedzenia w domu Tusia wróciła do przedszkola.
Antybiotyk jednak zadziałał i oby następne choróbsko szybko do nas nie przyszło! Nie lubimy chorować, zdecydowanie nie.
Miałam tą możliwość bycia razem z Tusią, bo jeszcze nie pracuję. Szukanie pracy nie jest łatwe. Niestety nie wszystkie oferty mogę przyjąć (jeśli takie są), bo godziny pracy nie pasują. Głównie chodzi o pracę na 6 rano, bo przedszkole jest od 6, a wiadomo, że zaczynając na 6 trzeba być wcześniej. Mirek do pracy wychodzi o 5,40 więc niestety i On by nie mógł zawieźć Tusi do przedszkola...
Sumując pracę znalazłam. Nie jest to szczyt moich marzeń, ale jak to mówią, żadna praca nie hańbi, a kasa wiadomo jest potrzebna. Zaczynam 10 listopada. Trochę będzie ciężko, bo Mirek też zaczął znowu studia i pewnie będziemy często się mijać. Jednak cieszę się, ze jest ambitny i chce się rozwijać. Mam tylko nadzieję, ze jak najmniej będziemy musieli prosić dziadków o pomoc przy opiece nad Tusią w weekendy, kiedy ja będę w pracy a Mirek w szkole. Pożyjemy - zobaczymy.
Wczoraj był też ważny dzień, bo Tusia była pierwszy raz u stomatologa :) Do tej pory miała śliczne białe ząbki, ale niedawno zauważyłam, że zrobił jej się nalot na zębach, coś jak kamień i nijak nie można było tego domyć. Bałam się, że to może być początek próchnicy. Czytałam też że antybiotyki tak robią, a te przecież brała przez 10 dni. Wizyta była na nfz, nie zapłaciłam ani złotówki. Tusię oczywiście przygotowałam na ile mogłam na taką wizytę, mówiłam, że nic nie będzie bolało, że jak będzie chciała to usiądzie na fotel, obejrzy narzędzia, lusterko itp. Pokazywałam zdjęcia w komputerze jak inne dzieci siedzą u dentysty. Tusia już z samego rana chciała iść, ale powiedziałam, że pójdziemy po przedszkolu. Na to Ona, że będzie w przedszkolu grzeczna, bo chce iść usiąść na fotel i zbadać ząbki:) Dla niej ta wizyta to była wręcz nagroda :)
Pani dentystka była bardzo miła, najpierw porozmawiała z Tusią, przedstawiła się i gdy zapytała się czy usiądzie Tusia bez wahania się zgodziła. Obejrzała cały sprzęt, mogła dotykać co chciała. Potem sama otworzyła szeroko buzię i ząbki zostały obejrzane. Podczas rozmowy powiedziałam co mnie martwi, że chorowałyśmy, że brałyśmy antybiotyk i bardzo długo Tusia miała robione inhalacje, w sumie ponad miesiąc. I to od tej inhalacji pojawił się nalot. Bo inhalacje z samej soli są ok, ale łącznie z lekarstwem zostawiają nalot na ząbkach. Nie wiedziałam, że po każdej inhalacji powinniśmy myć ząbki.
Na szczęście ten nalot udało się od razu usunąć specjalną pastą. Pani ją nakładała na taką obrotową jakby polerkę i teraz Tusia znowu ma piękne śnieżnobiałe ząbki :)
W nagrodę za dzielność dostała kolorowankę i następna kontrolna wizyta za 6 miesięcy.
Niestety, żeby nie było za pięknie mamy problem ze zgryzem. Jest krzywy. Na razie nic z tym nie mamy robić, tylko starać się jednak oduczyć ssania przez Tusię kciuka, bo to od niego jest ten krzywy zgryz. Zdawałam sobie sprawę, że tak może być, bo jeszcze kiedyś mówiła mi o tym neurologopeda. Nie mam pojęcia jak oduczyć ją ssania tego ciuka. Nie ssie go w ciągu dnia, tylko jak zasypia, a czasami w nocy robi to podświadomie, że bierze go do buzi... No nic, jakoś będziemy musieli sobie z tym poradzić.
dobrze, że juz jesteście zdrowi! bo ja znowu umieram... :/
OdpowiedzUsuńmoże paznokiec kciuka posmaruj tym gorzkim żelem na obgryzanie palca? albo zabandażuj ? albo powiedz, że jej odpadnie? coś drastycznego!
A wiesz, że tego gorzkiego żelu nie próbowałam. Zawijanie tak, zakładanie rękawiczek tak. I nic. Jak była mniejsza i nie potrafiła sama zdjąć to było ok, ale teraz sama sobie zdejmuje. Co do drastycznych metod to jakoś tak nie wiem, nie przemawia do mnie..wiesz z kim mi się drastyczne metody kojarzą? z A.D.
UsuńSuper ze juz wyzdrowiałyście, bo Ty rozumiem tez wydobrzalas? I ja musze sie wybrać ze Stokrocia do dentysty, tylko chyba najpierw przychodnie musze zmienic:-\
OdpowiedzUsuńNo jak już też już w końcu zdrowa jestem :) Ale boję się, że znowu coś złapiemy, bo Mirka od nowa złapało, nie wydobrzał z jednego a z znowu mocno go rozłożyło :( już jestem bezsilna na to chorowanie...
UsuńI wiesz, że cieszę się, że mnie te przypiliło z dentystą, bo to już był najwyższy czas zacząć oswajać Tusię z tym miejscem, tak aby w razie czego wiedziała z czym to się je :)
Myślę, że Stokrocia też polubi dentystę :) A co do Waszej przychodni to już mi wszystko opada jak o tym piszesz...
Super, że choroba poszła precz bo to najgorsze co męczy przedszkolaka !!! Powodzenia w nowej pracy.
OdpowiedzUsuńOj tak w pakiecie z przedszkolem są także choroby :)
UsuńMi pediatra tlucze do glowy, ze czas zaczac chodzic z Bi do dentysty od prawie 2 lat... :/ A ja sie boje jak Mloda zareaguje i odwlekam i odwlekam... :/
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Tusia wreszcie zdrowa i wrocila do przedszkola! A Tobie gratuluje nowej pracy! Nawet jak nie jestes z niej do konca zadowolona, to zawsze jest to jakis zastrzyk gotowki. ;)
Agata, myślę że w końcu wybierzesz się z Bi do dentysty i może od razu weź ze sobą Nika, to już będzie się oswajał z tym miejscem :) dwie pieczenie na jednym ogniu :D
Usuń