Po wyjściu ze szpitala Sylwia pisze do mnie czasami no i w końcu wypadało ją odwiedzić. Mieszkają oni w Łukocinie,a że nie często wyjeżdżam "tak daleko" to była dla mnie to wyprawa, tym bardziej, że jechałam z Tusią.
Posiedziałyśmy 2 godzinki, pogadałyśmy i czas było wracać do domu.
Ania jest ciut mniejsza, ale ma więcej włosków. Do tego waży 1 kg więcej i już nawet sama zaczyna chodzić i mówi dużo więcej niż Tusia. Niestety co złe to dostaje do jedzenia to co dorośli, a najwięcej słodyczy. Jak chcieli dać Tusi pierniczka to powiedziałam, że mam dla niej takie dziecinne ciasteczka. Poczęstowałam oczywiście Anię, ale troszkę poskubała i wypluła hehe- jej smakują najlepiej czekoladowe..... bez komentarza.
Marta i Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz