Mam to szczęście, że jestem pokoleniem JPII. Także miałam to szczęście, że w 6 czerwca 1999 roku w Pelplinie uczestniczyłam w mszy świętej z homilią Jana Pawła II :) Do dziś pamiętam te emocje i radość oraz to, że do Pelplina poszłam w nocnej pielgrzymce.
ŚWIĘTY JAN PAWEŁ II - PATRONEM RODZIN :)
Tego dnia raniutko byłam w kościele na mszy, aby potem móc oglądać mszę z Watykanu.
A po południu zrobiliśmy sobie wypad nad jezioro. Ale nie po to aby spacerować, ale połowić rybki. Pierwszy raz pojechała z nami Tusi. Po drodze cały czas musiała trzymać pudełeczko w robaczkami. Buźka się nie zamykała i ciągle mówiła, że chce wędkować :)
Musieliśmy się ostro natłumaczyć, co to jest wędkowanie, a gdy na miejscu to wędkowanie okazało się trochę nudne to znalazła sobie inne zajęcie - wyszukiwanie robaczków z zanęty i wyrzucanie ich do wody :D
Dzielnie podawała mi robaczki i z zainteresowaniem patrzyła jak mama zakłada je na haczyk, tylko niestety nie zobaczyła żadnej rybki, bo przez niespełna 3 godziny nie złapaliśmy żadnej ryby :P Tak to jest, że PZW opłaty bierze, ale żeby zarybiać to już gorzej...
Co do wędkowania z dzieckiem to trudna sprawa, bo zamiast cieszyć się ciszą i wpatrywaniem w szczytówkę czy nie ma brania, to uwagę skupiasz aby dziecko nie wpadło do wody lub nie wymyśliło jeszcze czegoś bardziej zwariowanego i głupiego :D
I tym sposobem boimy zabrać się Tusię nad Wisłę, bo tu jest jeszcze bardziej niebezpiecznie, bo Wisła jest nieobliczalna i ma szybki nurt...
Co do wędkowania z dzieckiem to trudna sprawa, bo zamiast cieszyć się ciszą i wpatrywaniem w szczytówkę czy nie ma brania, to uwagę skupiasz aby dziecko nie wpadło do wody lub nie wymyśliło jeszcze czegoś bardziej zwariowanego i głupiego :D
I tym sposobem boimy zabrać się Tusię nad Wisłę, bo tu jest jeszcze bardziej niebezpiecznie, bo Wisła jest nieobliczalna i ma szybki nurt...
Ja byłam na mszy w Łowiczu w 1999, autobusem z całą klasą;)
OdpowiedzUsuńA w niedzielę na zajęciach:(
A co do wędkowania- też kiedyś jeździłam na ryby ale raczej towarzysko. Nie założyłabym robaka na haczyk, a nawet w rękę bym go nie wzięła, ciekawe co by powiedziała Stokrocia na takie białe ruszające się, ale chyba też by nie wzięła:) Podziwiam więc Tusię;)
Jak się będziecie wybierać do nas wędki więc się raczej nie przydadzą, bo my na ryby tylko do sklepu jeździmy, ale spoko, nudzić się nie będziemy;)
PS jakie zmiany na blogu.
Moja droga - jak będziecie u nas i będziesz chciała to mogę nauczyć Cię zakładania robaczka na haczyk :D
UsuńA do Was wędek nie weźmiemy - i wiem, że będzie wesoło i fajnie :) Już nie mogę się doczekać!
Przy takim wędkowaniu to chyba się fajnie odpoczywa :-)
OdpowiedzUsuń