Ostatnio nie mam serca do pisania. Biorę laptopa, siadam, otwieram nowy post i .... nic... zupełnie nic.
A przecież zawsze coś się dzieje.
Cały czas walczymy z brzuszkiem. Dostałyśmy skierowanie do gatrologa i po wielu wielu wielu próbach znalezienia, a już nie mówiąc dodzwonienia się mamy termin na 26 maja. Oczywiście jak w międzyczasie okaże się, że musimy szybciej to wiadomo, że pójdziemy prywatnie.
Do przychodni przyszpitalnej dodzwoniłam się praktycznie po tygodniu czasu widząc prawie po pół dnia na telefonie. Myślałam, ze mnie szlag trafi z naszą służbą zdrowia... Zaraz ktoś się zapyta dlaczego nie pojechałam osobiście? A no dlatego, że nie uśmiechało mi się specjalnie prawie 40 km do Gdańska jechać, aby się zarejestrować...bo w naszym mieście takiego specjalisty oczywiście nie ma... mówię tu o gastrologu dziecięcym oczywiście.
Tusia naprawdę nie dostaje praktycznie słodyczy, ograniczamy jak możemy. Do tego je dużo warzyw i owoców, a w ostatnim czasie pojawił się u niej ogromny strach przed robieniem kupki. Kojarzę jeden fakt, że z koło 3 tygodnie temu zrobiła wielką i musiało ją zaboleć i od tego czasu wstrzymuje ile może. Ma maksa zaciska pupkę. Jak już w płaczu zrobi to mało i bardzo twarda jest. A wczoraj to aż zaczęła dostawać temperatury, bo nie robiła już ponad 2 dni, a przy jej ilości jedzenia powinna robić codziennie. I tak wcześniej było. Wczoraj to aż wiła się, płakała, a na kibelku podskakiwała jak już miała robić i wstawała i zaciskała pupę. Niestety skończyło się na czopku, choć nie jestem zwolenniczką tego tylu pomagaczy, ale nie miałam wyjścia, bo wiedziałam, że czym dłużej wstrzymuje tym będzie gorzej. Zrobiła po ponad godzinie od podania czopka. Pierwsza wyszła bardzo twarda i płakała przy tym, ale następne wyszły normalne. I sama Tusia robiąc kolejne mówiła: to nie boli, brzuszek cieszy się.
No mówię Wam, jak nie urok to sra...:)
Poza tym Tusia jest pogodna, wesoła, broi ile się da, lubi rysować, z bajek to dalej króluje Peppa :), a i teraz jest etap fantazjowania i zmyślania i zabaw z wyimaginowanymi przyjaciółmi :)
Książeczkowym hitem okazała się ostatnimi czasy seria o Misi Marysi. My mamy na razie dwie książeczki: Marysia i wesoły dzień w przedszkolu oraz Marysia boi się ciemności. Jednak o tych książeczkach napiszę osobny wpis, bo są fajne, a do tego z morałem :)
Z innych spraw to czekamy na wyniki rekrutacji do przedszkola i to też spędza mi sen z powiek, bo bardzo zależy mi, aby się dostała, bo chciałabym odciążyć mamę z opieki nad tym małym rozrabiaką, bo pomimo iż mama mówi, że jest grzeczna to wiem, ze nie ma łatwo, bo oprócz Tusi ma do opieki moją babcię.
A z innej beczki to pochwalę się moimi "robótkami". Są to jajka wielkanocne. Z tych co do tej pory zrobiłam ma już nowych właścicieli. Generalnie kolorystyka jest typowo wiosenna: żółcie i zielenie, ale jedna koleżanka tak lubuje się w niebieskim, że i takie jajeczka powstały :)
Również udało mi się zrobić cztery na specjalną okazję - to będzie kiermasz charytatywny, na którym będą zbierane środki dla powstającego stowarzyszenia, które opiekuje się osobami niepełnosprawnymi i ich rodzinami. A pomaganie jest fajne więc i ja przyłączyłam się robiąc jajka wielkanocne :)
Teraz zostały mi do zrobienia tylko dla mamy no i jak zdążę to dla nas. Choć chciałabym zdążyć zrobić jeszcze dla dwóch koleżanek... ale czy czas pozwoli....
Miłego dnia :)
Jajka śliczne;)
OdpowiedzUsuńA na recenzje książeczek czekam bo my chyba musimy sobie odświeżyć biblioteczkę, bo to co mamy to już oczytane.
Dzięki :)
UsuńMuszę się zebrać i napisać o tych książeczkach, bo tak Tusia je lubi, że nic innego teraz nie czytamy...
Jak to o niczym? O kupie bylo! ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, na zoladkowe dylematy nic nie poradze, bo moje Potwory nie maja takiego problemu, Nik wrecz odwrotnie, czasem zartuje, ze mu korek wcisne. ;)
A jajeczka sliczne, zdolniacha z Ciebie!
No niby tak ,ale co to za temat o kupie :P
UsuńA za jajeczka dziękuję, ale to żadna filozofia je zrobić :)
Kochana jajeczka cudne. mam nadzieje, że Tusia szybko wyzdrowieje, naprawdę niepokojący jest ten brzuszek!!!
OdpowiedzUsuńściskam i zapraszam do nowego : http://biegadorka.blogspot.com/
MaMMa ;-)
Za jajka dziękuję:)
UsuńA wiesz, że jak zobaczyłam BiegaDorka, to od razu pomyślałam, że to Ty:)
Ale genialne te pisanki wstążkowe. Ja nie umiem, ale namiętnie podziwiam, a w tym roku Karlita mi sprezentowała różne <3
OdpowiedzUsuń