wczoraj Tusia poznała kolejnego "wujka" - ten wujek taki zagraniczny bo mieszka w Anglii i ma na imię Sandy :). Mirek wczoraj zrobił sobie dodatkowy dzień wolny, takie przedłużenie świąt. Sandy przyleciał w nocy z poniedziałku na wtorek i wczoraj Mirek pojechał po niego i Olę do Pszczółek i mieliśmy popołudni z lekcją angielskiego :P oj jak człek nie używa tego języka na co dzień to ma trudność w wysławianiu się :( nie powiem ja się naprawdę starałam ale wiadomo wyszło kali umieć kali mówić :P.
Powiem Wam, że Tulince bariera językowa w zupełności nie przeszkadzała :) i naprawdę umiała się dogadać z nowym wujkiem :).
Jak przyjechali malutka śpiuchnała, my wypiliśmy kawkę a jak się obudziła zebraliśmy się i pojechaliśmy na miasto na obiadek i spacerek po starówce:)
super fotki, super blog, będę wiernym kibicem mojej imienniczki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MD Słupsk:D
Super zdjątka, a Tusia to mała modelka. Buziaki od cioteczki :)
OdpowiedzUsuń