Kiedyś już pisałam, że mieliśmy problemy z robieniem kupki. Potem wszystko się unormowało. Potem co jakiś czas problem powracał i podawaliśmy jej taki środek Forlax. Po nim szło gładziutko.
Teraz problemów nie mamy żadnych a dodatkowo nasza panienka wszystkie sprawy załatwia na kibelku. Wystarczy nałożyć nakładkę. Kiedy jesteśmy gdzieś (u znajomych, knajpy) i bez nakładki sobie radzi świetnie podpierając się rączkami.
Jednak robienie "dwójki" zawsze odbywało się z naszą pomocą, tzn. ja albo małż musieliśmy klęczek przed kiblem a Tusia się do nas mocno przytulała. A załatwienie tej sprawy potrafiło trwać nawet 15 minut. Nie dość, że pozycja z lekka niewygodna ;) to i nos prawie przy samej muszli o zawrót głowy przyprawiał :P
Ale wiadomo dla dziecka rodzic potrafi znieść naprawdę bardzo wiele :)
A teraz drugie już takie posiedzenie kiedy zrobiła kupę bez naszej pomocy. A dziś to nawet wyprosiła mnie z łazienki. Po niecałych 20 minutach zostałam poproszona o pomoc przy wycieraniu pupy :)
Wiem ,że dla niektórych takie sprawy dziwią, ale dla rodziców każda nowa umiejętność czy zachowanie (oczywiście te dobre i pozytywne) jest powodem do dumy i uśmiechu na buzi :)
I tak jest w naszym przypadku :)
Miłego.
Gratu2lacje :)
OdpowiedzUsuńGratulacje😄
OdpowiedzUsuńu nas też samodzielne dwojeczki ;-) raczej mu przeszkadzamy i sę sam rozprasza jak chce mieć towarzystwo ;-)
OdpowiedzUsuńBi na poczatku koniecznie chciala zalatwiac sie na kibelku. Moj maz tak ja nauczyl. Dla mnie okazalo sie to dosc uciazliwe, bo tak jak piszesz, troche to trwalo, a w drugim pokoju plakal Nik. Nie obylo sie bez placzu, ale zmusilam, zeby zaczela korzystac z nocnika. :) Wada tego jest oczywiscie, ze w obcych miejscach trzeba ja trzymac i wisiec twarza nad klopem. ;)
OdpowiedzUsuńBrawo;))
OdpowiedzUsuńTo prawda zawsze nowe umiejętności naszych dzieci bardzo cieszą :-)
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuń