Wczoraj dosyć porządnie zaczął u nas padać śnieg .
Po drzemce i obiadku pojechaliśmy do moich rodziców. Już jak jechaliśmy do dziadków to cały czas sypał śnieg.
Kiedy zbieraliśmy się do domu ( minęło koło 2h) napadało tyle śniegu, że mimo iż już była prawie pora spania małej, wyjęliśmy sanki z bagażnika (jeździły tam od ich zakupu) i Tusia pierwszy raz miała okazję pojeździć sobie na sankach :)
Ale była szczęśliwa! Po 20 minutach chciałam ją zapakować do auta, ale Ona w zaparte, że nie! Ile płaczu i ucieczki było!!! Nie chciałam, aby jeździła dłużej, bo przecież jeszcze sporo kaszle, choć już nie tak mocno i często.
A jak sanki - są super. Tusia siedzi w nich sztywno, nie wypada (a Mirek nieźle z nią wywijał i szarżował), leciutkie, zwinne i obite pianką, która daje izolację cieplną dla pupy :)
Jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. No i bez problemu mieszczą się do bagażnika.
Dziś już niestety temperatura jest na plusie, jest wilgotno, mgliście i śnieg się topi :(
A miałam nadzieję, że trochę potrzyma i zdążymy nacieszyć się sankami :)
Zrobiłam zdjęcia, ale są słabe jakościowo, bo było już ciemno (20sta godzina) i słaby mam aparat w telefonie.
Na sankach najlepiej;p
OdpowiedzUsuńSuper sanki...oby śnieg był i będziecie szaleć :)
OdpowiedzUsuńsuper! widać, że dziecko ucieszone to i rodzice szczęśliwi:)
OdpowiedzUsuńSupcio :D , ważne że Marcia ma uciechę ;) U nas dzisiaj rano śnieg stopniał :/
OdpowiedzUsuńa u nas odwilż...
OdpowiedzUsuńsanek dalej nie mamy, widziałam dziś podobne do Waszych, ale powiedziałam im nie - dlaczego? bo wiem, że Muminek by je obskubał zaraz!!!! ;-)) szukam zwykłych drewnianych ;-) a szkoda, bo ta pianka taka fajna.. :-)
Oj, jak ja bym się chętnie cofnęła do czasów jeżdżenia na sankach ! Zazdroszczę niuni :)
OdpowiedzUsuńwspaniała zabawa..a zdjecia genialne, bo jest na nich wszystko: radość, zabawa i rodzina:)
OdpowiedzUsuń