Wczoraj poszłam po Tusię do żłobka. Jak zwykle o 15-tej. Bo akurat jest krótko po obiadku. Wchodzę. Mała na mój widok prawie do mnie biegnie :) Tak się cieszy. Tak jest zawsze jak po nią idę.
Jednak tak wczoraj nie było. Mimo iż do mnie przybiegła, przywitała się, dała buziaka, to po chwili się ode mnie odwróciła i z powrotem tup tup na salę. Usiadła się na krzesełku i siedzi. Patrzy jak kolega jeszcze je obiadek (później bo dłużej spał). Marta pokazuje paluszkiem, że też chce. A Pani mi mówi, że Ona jest największym żarłoczkiem, bo dziś zjadła 2 porcie zupki przed spaniem, a po spaniu 2 porcie drugiego dania. Mimo to Pani poszła i nałożyła jeszcze Tusi parę makaroników razowych z sosikiem i Marta jeszcze przy mnie jadła. Sama.
Nie pisałam, że ona już w żłobku nie je w krzesełku do karmienia tylko przy stoliczku z innymi dziećmi. Zupki jeszcze panie pomagają, ale drugie dania je już sama!!!
Tak więc moje dziecko podjadło, potem pokazało Pani na półeczkę, gdzie trzymają picie i dostała swój kubeczek i się napiła :)
Dopiero po dłuższym namyśle przyszłą do mnie i mogłyśmy iść do szatni się ubrać i iść do domku.
Chodzenie już opanowuje. Zaczyna już różne akrobacje robić jak chodzi. Zrywy, obroty i inne dziwota też robi :)
Wczoraj też pojechaliśmy do mojej siostry. Z okazji Andrzejek Sabcia polewała pyszny likier (mniam).. Mirek był kierowcą, szwagier popijał piwko... a nasze dzieciaki się bawiły, szalały...
To było nasze takie pierwsze wyjście z dzieckiem, gdzie nie było się trzeba ją zajmować, bawić się, chodzić. No dobra, pieluchę trzeba było (zrobił to tata, bo mama sobie piła). Czasami gdzieś bach było, ale wstawała i szalała dalej.
Słuchaliśmy fajnych starych przebojów i było suuuper!!! Nawet tańcowałyśmy z dzieciaczkami w kółku - a Tusia razem z nami :)
Dopiero teraz widzę ile radości sprawia chodzenie Tusi. A my też zadowoleni, bo jak ludzie moglismy posiedzieć ,pogadać i popić :P
Dzięki sis za miłe popołudnie :)
Cała przyjemność po naszej stronie siostrzyczko. Oby tak częściej :)
OdpowiedzUsuńAle super, mądra Tusia, dopóki się nie naje, to nie idzie :) Fajnie, że imprezka udana.
OdpowiedzUsuńZdolna dziewczynka :-D
OdpowiedzUsuńOj,żeby moje szkraby miały taki apetyt :)!.Oby więcej takich imprezek :D zapraszamy : majeczka-michas-mati.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy i dodajemy do blogrolla :)
To tylko się cieszyć, wszystko idzie do przodu ! Oby tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńbrawo!!! :D u nas samodzielne jedzenie tylko rękami.. zupy odpadają chyba, że zawinęłabym wszystko folią malarską, bo Muminek odwraca każda miske :/ zawsze ..
OdpowiedzUsuńi mój też od 2 dni jest strasznym żarłokiem :D