Wczoraj przed 18stą przyszłą moja sister i wyciągnęła nas na sanki. Tak tak spało u nas spor śniegu i mimo, że w ciągu dnia cały czas padał i do tego był mocny wiatr to pod wieczór zrobiło się tak cudownie zimowo, że niewiele myśląc dałam się namówić na wyjście na dwór. Szybko cieplutko ubrałam Tusię i wyszłyśmy sobie na niecałą godzinę na sanki :) Szwagier ciągnął Konradka na sankach a ja Tusię :) Tak sobie spacerowaliśmy, ja rozmawiałam z siostrą, dzieci zadowolone i szczęśliwe. Do tego przepiękna pogoda, leciutki mrozek i bielusieńko!
Teraz mam siostrę, że tak powiem pod ręką, bo mieszka bardzo bliziutko nas :) tylko 2 bloki dalej :)
Dzięki temu może tak po prostu wyjść razem na spacer....
O 18.45 poszłyśmy po Kornelkę (na osiedlu chodzi na lekcje języka angielskiego) i już o 19stej byłyśmy z Tusią w domciu.
Tylko nie przewidziałam, ze tak jej się spodoba jeżdżenie na sankach bo do domu zanosiłam ją wyjącą!! Za nic nie chciała wracać :(
A jak ładnie miała zaróżowione polisie...
Potem kompanko, które było wyjątkowo krótkie, bo marudziła... co się okazało to ze zmęczenia, bo jak położyłam ją z kaszką do łóżeczka to w trymiga zasnęła.
Jednak takie spacerki przed snem są zbawienne:)
Zazdroszczę Wam śniegu ;)
OdpowiedzUsuńU nas niestety śniegu ledwo co to nie ma co myśleć o saneczkach:(
OdpowiedzUsuńZapraszam do naszego konkursu: http://rodzinkazinnegoswiata.blogspot.com/2013/01/uwaga-konkurs.html
oj tez bym tak chciała! ale samej się po prostu wieczorem nie chce wychodzić :( a jak mąż przyjdzie to już 18 prawie, dziecko śpiące... :/
OdpowiedzUsuńu nas też jeszcze biało..jeszcze bo już 0stopni :(
Zazdrościmy śniegu, u nas już prawie się stopił ;(
OdpowiedzUsuńAle fajnie. My jeszcze nawet sanek nie mam :)
OdpowiedzUsuńtak! spacer przed snem to super sprawa!
OdpowiedzUsuń