Znowu zakładanie ciepłego kombinezonu Tusi, gdzie wygląda jak misiu :) No, ale nie ma tego złego...
Ja dotąd z zimy lubiła jazdę na sankach, ale chodzić po nim czy dotykać to już mniej. Jakoś szczególnie się tym nie przejmowałam.
Od poniedziałku Tusia zaczęła się przekonywać do śniegu. Zaczęło się od tego ,że wracając ze żłobka koniecznie musiała chodzić bo zaspach. Mama asekurowała a Ona ledwo do przodu się posuwała hehe.
Dziś po wyjściu ze żłobka znowu było tak samo, z tym, że jeszcze nie zdążyłyśmy dojść do głębszego śniegu, a jakoś się zachwiała i upadła. Od razu pokazała mi rękawiczki, no bo przecież śnieżek się do nich przyczepił. Strzepałam śnieg i pokazałam jej, że może sobie tak bawić się śniegiem i załapała!!! Zbierała śnieg, strzepywała go z rękawiczek, aż sypał się jej na buźkę, turlała się i piszczała z radości :) Nie dałam jest tak długo siedzieć na śniegu, bo nie byłyśmy przygotowane na taką zabawę. Tusia miała założone zwykłe rękawiczki, które dość szybko przemokły. No i buźka nie była nasmarowana kremem. Na takie kolejne wygłupy dobrze się już przyszykujemy :)
Powrót do domu już nie był taki fajny, bo mama to ta zła i zabrała dziecko kiedy się bawiło w najlepsze! Był wielki płacz do samego mieszkania i smarki wiszące od brody.
Ech.... weź tu dogódź dziecku...
wygląda jakby płakała, ale to był okrzyk radości :P |
Ale zabawa!!!
OdpowiedzUsuńU Nas śnieg to również największa frajda a powroty do domu to TRAGEDIA!
Ile śniegu!!! Ale frajda! :)
OdpowiedzUsuńu nas też powrót zimy :( ja ubolewam, Arianna się cieszy ;)
OdpowiedzUsuńsuper!! u nas Muminek kocha śnieg! zaczełam go oswajać biorąc "pod" krzaczki i delikatnie strzepując z nich śnieg na nas.. po chwili załapał i sam ściągał śnieg na siebie ;-) gorzej jak upadnie, bo nie chce wstać :P
OdpowiedzUsuńBoże jak ja się nie mogę doczekać aż tak pobaraszkujemy na śniegu. Teraz choroba nas zdominowała i zakaz wychodzenia :(
OdpowiedzUsuń