Ostatnio jakoś mniej miałam czasu na pisanie.
Po długich poszukiwaniach w końcu mam pracę. Nie jest to szczyt marzeń, ale rynek pracy jest jaki jest.
W tym tygodniu musiałam na już uaktualnić książeczkę sanepidowską ( jak się okazało nawet prywatnie nie jest to tak hop siup), odbyłam szkolenia...
Będę kasjerką w Carrefour. Niestety jest mały mankament bo umowa zlecenie, ale od czegoś trzeba zacząć....
Godzinowo to różnie: w grafiku na przyszły tydzień mam 22h pracy (w tym 3 dni wolne). A co będzie potem zobaczymy...
Praca zmianowa 7-22. Mam nadzieję, że nie będzie problemów ze żłobkiem i na 7 rano będę miała jak najmniej zmian, bo żłobek jest od 7, a w pracy trzeba być co najmniej 15 minut przed. Po południu już lepiej, bo odebrać Tusię zdąży Mirek, a może czasami pomoże siostra czy dziadkowie :)
Jest jeden duży plus tej pracy - mam do niej praktycznie 5 minut :) A do tego żłobek też mam pod nosem , więc wychodząc z pracy będę po małą w ciągu 10 minut :) Dla mnie to luksus, bez dojeżdżania autem czy autobusem.
Cieszę się, że już wyjdę trochę do ludzi, że będzie za co zapłacić za żłobek i może nie będę taka zgnuśniała .... Oby tylko Martusia nie odczuła za bardzo braku mamy....
Oby wszystko poszło po Twojej myśli i praca była fajna :)
OdpowiedzUsuńehhhh współczuję :( raz jeden w życiu byłam kasjerką w tak dużym sklepie :(
OdpowiedzUsuńpowodzonka:)))
OdpowiedzUsuńPowodzenia :*
OdpowiedzUsuńgratulacje raz jeszcze!!!!!
OdpowiedzUsuńważne, że żlobek macie opanowany i bez strachu zostawiasz tam Tusie! :-) ja od wiosny też Muminka gdzieś zapisuje :-)