wtorek, 6 listopada 2012

m.in. piesek, kotek, kura...

Dni jakoś tak szybko mijają, że nawet się nie obejrzałam a już prawie tydzień listopada za nami...
Może i dobrze? Bo listopad jest dla mnie taki jakiś przygnębiający...

No, ale nie o tym ma być. Jak czytam Wasze wpisy i patrzę jak Wasze pociechy są mądre, rozwinięte i umieją tyle rzeczy to czasami mam wrażenie, że Tusia jest jakaś do tyłu...
Na szczęście tylko czasami, bo wiem, że każde dziecko rozwija się swoim własnym tempem.
Jedyne co zaczyna nie martwić to, że jeszcze nie chodzi sama. Tylko za rękę, a dokładnie za palec.
Jak to nasz rehabilitant mówi, że ona jest już praktycznie fizycznie gotowa, ale nie emocjonalnie, coś ją blokuje... wierzę, że ta blokada zniknie jak najszybciej.
Drugą rzeczą jest "nauka". Niby jest taka chętna, w ciągu dnia słychać setki razy "co to?", ale żeby coś powtórzyła lub sama powiedziała o co to nie!
Jedynie zapytana jak robi piesek to chętnie robi: huhu. Potem trochę kotek (często to jest tak samo jak piesek), kura (ciężko to napisać).
Z części ciała wie gdzie ma brzuszek, ucho... czasami pokaże oko, nosek, buźkę.

Ostatnio bardzo polubiła autka, takie na napęd na kółka. My do siebie je puszczamy a Martusia aż śmieje się i piszczy z radości.
Dalej lubi oglądać książeczki, bawić się klockami - bardziej rozwalać. Najlepiej to jak wysypię całą zawartość klocków ze skrzyni i potem razem zbieramy i porządkujemy. Możemy robić tak kilka razy:)
Oczywiście naszego kota uwielbia - tylko bez wzajemności. Jak tylko się do niego zbliża to on daje dyla i tyle go widzieliśmy (zaszywa się na poddaszu i schodzi na dół jak ja mówię, że robię kaszkę ).
Bardzo też lubi przesiadywać na krzesełku uczydełku, wciskać wszystko co się da, a jeszcze lepiej to na niego wchodzić i schodzić - wtedy zabawa jest przednia :)

A od 2 dni Tusi podejmuje próby stawania i chodzenia bez naszej pomocy, ale na łóżku! Zobaczyła, że jak upadnie to nic się nie stanie i podnosi ten swój kuferek, robi lub nie kilka kroczków i ląduje jak długa :) Bardzo jej się to podoba. Może to jakiś postęp i przygotowanie do samodzielnego chodzenia?

A tu króciutkie nagranie z jej prób + wygłupy + dźwiękówka piesek, kotek, kura :)

5 komentarzy:

  1. Na każdego przyjdzie kiedyś czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodkie maleństwo :*

    Zostałaś u mnie otagowana "Liebster Blog", więcej informacji na moim blogu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale super bryka, nie martw się na pewno Martusia nie długo pójdzie sama. A co do mówienia to jeszcze ma czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda każde dziecko rozwija się inaczej. Mój młody ma dwa lata a malutko mówi, nocnik go chyba parzy, i też czasami myślę o tym, że u niego wszystko tak wolno idzie... Ale też tylko czasami ;)
    Na pewno na wszystko przyjdzie czas i u Martusi! To zdolna mała dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam po nominację do mnie

    OdpowiedzUsuń