Znajduję u Was różne informacje i czasami prośby.
Dziś na blogu TUSIA pojawił się post, aby pomóc małej dziewczynce Antosi z Knurowa.
Odkąd jestem mamą szczególnie jestem wrażliwa na takie historie. A jak weszłam na stronę internetową poświęconą tej dziewczynce i zobaczyłam piękną i uśmiechniętą buźkę to aż serce mnie zabolało.
Zdaję sobie sprawę, że większość z nas może mieć kogoś komu pomaga, albo finansowo nie dać rady. Przyznam, że z tym u nas też ostatnio kiepsko. Ja nikogo nie namawiam, ale zachęcam aby chociaż wejść na jej stronę i zapoznać się :)
Wiem też, że takich dzieci jak Ona jest całe mnóstwo.
Oto historia choroby Antonini (skopiowałam ze strony internetowej http://antoninawieczorek.pl):
Historia Antosi
Antosia urodziła się 21.03.2012 r. o godz.23:50 w Miejskim Szpitalu w Knurowie. Ważyła 2750g, mierzyła 50 cm. O wadach naszej córki dowiedzieliśmy się dopiero po jej przyjściu na świat. Comiesięczne kontrole ginekologiczne oraz badania USG, w tym USG 3d, nie pomogły w wykryciu jej wad. Ciąża przebiegała prawidłowo, a Antosia urodziła się w terminie. Po urodzeniu zauważyliśmy, że nasza córeczka ma wygięte piszczele oraz niewykształcone w pełni stópki. Zobaczyliśmy też „inną” lewą rączkę.
Jeszcze w pierwszej dobie Antosia trafiła do Kliniki Patologii Noworodka w Zabrzu. Była tam hospitalizowana przez 14 dni. Dokładniejsze badania oraz zdjęcia RTG wykazały bardzo rzadki zespół wad wrodzonych. W obrębie śródręcza i palców widocznych jest jedynie 8 kości z 22, ustawione są niefizjologicznie. Część z nich jest pogrubiała i zrośnięta.
W obrębie kończyn dolnych Antosi brakuje w obu nogach kości strzałek, kości piszczelowe są zgrubiałe i wygięte do przodu. Występuje również poważny niedorozwój stóp, w lewej posiada tylko trzy paluszki, a w prawej dwa. Lekarze mówią, że jest szansa, aby Antosia mogła stanąć na swoich nóżkach, ale koszty leczenia są ogromne. Jeżeli się nie powiedzie, Antosia najprawdopodobniej będzie poruszać się na dwóch protezach.
Jakie to smutne :(
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę.
nie potrafię czytać na spokojnie takich historii :((
OdpowiedzUsuńkiedy słyszę takie historie zawsze ogarnia mnie wstyd, że tak narzekam na swoje życie, a moje powody są śmieszne w porównaniu z rodzicami, których dzieci są chore. na pewno zajrzę na stronę
OdpowiedzUsuńŻyczę tym rodzicom wiele cierpliwości i siły, a Antosi zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziękuję za udostępnienie i proszę wpłacajcie chociaż po 3 złote, jakby każdy to zrobił to rodzice uzbierają potrzebną sumę.
OdpowiedzUsuń