Po pierwsze i najważniejsze noc minęła spokojnie, Martusia przespała grzecznie calutką nockę :)
Rano obudził mnie jej śmiech i pogaduchy z króliczkiem :) - to jest najmilsze powitanie dnia, bo wiem, ze ma dobry humor.
Tusia jest o tyle dobrym dzieckiem, że nie zrywa rodziców świtem z łóżka i po obudzeniu potrafi jeszcze prawie godzinę sama poleżeć/posiedzieć w łóżeczku, bawiąc się i trochę nasłuchując, czy aby nie idę do niej z kaszką :) A jak już usłyszy, że wstaję i idę zrobić kaszkę, to aż popiskuje z radości! Wchodzę do niej z kaszką a Ona aż cała się raduje, że mnie widzi (a może to radość na widok kaszki?) hehe
Daję jej butlę z kaszką, a sama idę do łazienki. Jak wracam to ona już na mnie czeka i wyciąga do mnie rączkę z butelką i pokazuje, że kaszka wypita :)
Potem lubi jeszcze powygłupiać się jeszcze w łóżeczku. Nie wiem czumu, ale lubi się bawić i wygłupiać w łóżeczku. Czasami to aż mam problem, żeby ją namówić na wyciągnięcie jej z niego...
Tak to wszystko wygląda jak jej wyspana, nic ją nie boli ....
I ja też tak lubię, bo wiem, że dzionek będzie udany!
Ps. Dziś wzięłam się za zrobienie drożdżówki. Przepis dostałam od siostry, ona od Pani z pracy. To przepis na drożdżówkę, która zawsze się udaje. Potwierdzam - robiłam ją już 4 razy i za każdym razem piękne urosła - a przyznam, że to ciasto nigdy wcześniej mi się nie udało i zawsze był zakalec!
Jednak dziś nie powinnam była się chyba brać za jego zrobienie, bo jak już miałam prawie wymieszane ciasto to zauważyłam, że zapomniałam dodać cukru ( a cukier powinnam była roztopić z mlekiem i margaryną), no ale nic. Mówię sobie, że dodam tak i może jakoś wyjdzie. No i jak już chciałam przekładać ciasto na blachę to zobaczyłam 5 jajek, których nie dodałam! No to już teraz całkowita porażka - pomyślałam. No cóż, ciasta nie będzie. Jednak po chwili stwierdziłam, że skoro już i mam tak zmarnowane składniki, piekarnik prawie nagrzany wiec nic nie tracę. Wbiła te jejka do ciasta, jeszcze raz wymieszałam i dodała trochę mąki i tak wyłożyłam na blachę, na to kruszonkę (uwielbiam zjadać kruszonkę z ciasta!) i siup do piekarnika. I tak po około 45 minutach wyjęłam pięknie wyrośniętą drożdżówkę, którą już zjadłam do południowej kawki :)
Ciasto jadłam jeszcze cieplutkie - pyyyyyyyyycha!!!
ale pyszna!! proszę o przepis! :-)
OdpowiedzUsuńa Twoja Tusia to taka jak mój Muminek z tymi łóżeczkowymi pogadychami, spaniem i radościa :-)) tylko, że u Nas pierwsze co to rozmowa poranna z misiami i autkiem ;-))
przepis wysłany :)
Usuńto też macie fajne poranki jak my :) a Muminek to chłopiec więc nie dziwota, że woli autko :)
Hej..apetyczna drożdżówka ..poprosze przepis na meila ...rob.mar6@wp.pl.
OdpowiedzUsuńMartusia bardzo grzeczna , super że tak sama się sobą zajmnie po lezy ,po bawi...moje nie spało nie bawiło się w łóżeczku ...ot taki mebel , stał w koncie aż w końcu wynieslismy :)
pozdrawiam:)
Przepis wysłałam :) mam nadzieję, że wyjdzie i będzie smakowała :)
Usuńale Twój syn był grzeczny w tym łóżeczku jako ten mebel? dziwne...
Pyszota ;)
OdpowiedzUsuńSiostra jak wiesz mój dzisiejszy kulinarny dzień to porazka.
Do tego ja strasznie się czuje- pierwszy raz w życiu mam kamień na żołądku, sorki jakiś głaz.
A tu rodzice i teście w gościach. Ale jakoś poszło, tylko chwilami po cichu się kladlam z bólu w sypialni. Ale teraz juz odpoczywam ;)
Sabcia - nie przejmuj się, nie zawsze wszystko wychodzi, ale i tak wiem, że obiadek był smaczny :)
UsuńI wypoczywaj dużo i pij miętówkę!
I marsz do łóżka!
buźka
he,he,he... no niezła historia ;) mnie też zdarzyło się zapomnieć o jakimś składniku, ale chyba nie aż tak istotnym jak np. jajka ;))
OdpowiedzUsuńNasze dziewczyny też lubią dłużej poleżeć w łóżku i się powygłupiać ;)
a wiesz, że mi się to pierwszy raz przydarzyło :/
Usuńwcześnie też zdarzało mi się zapomnieć o czymś, ale mało istotnym, ale dziś przeszłam samą siebie hehe.
oj ja uwielbiam ciepłą drożdżówkę :)
OdpowiedzUsuń