czwartek, 13 listopada 2014

chcę siku!

Ja dalej w temacie bezpieluchowym. Teraz już mamy 6 nocy na sucho, a dwie ostatnie bez pampersa :)
Dziś w nocy, a w sumie o 3ej rano obudziło mnie wołanie Tusi "mamo siku chcę!!" i tak kilka razy, bo zanim się obudziłam i do niej dotarłam minęła dobra chwila. No jestem taka mega dumna! Obudziła się, bo zachciało się jej siusiu :) Ja naprawdę nie chcę zapeszać, ale coś czuję, że tym razem uda nam się na dobre pożegnać pampki -  yea!
Jedyny mały minus? to rozbudziła się na dobre i przed godzinkę sobie ucięłyśmy pogawędkę, bo jakoś nie mogła zasnąć.... a mi oczy się same zamykały...
Oby szybko nauczyła się, że jak w nocy się wstaje do toalety to potem trzeba szybciutko zasnąć :)

wtorek, 11 listopada 2014

Sucho

Tusia jest uparciuchem i to jest fakt. Jak zdecyduje, że czegoś nie chce się nauczyć to tego nie zrobi. Tak było z nauką niesikania w pampersa w nocy. Pół lata nam zeszło na próby i nic z tego nie wyszło. Prośby i małe groźby też nie pomagały. Nawet przekupywanie też nie. A może też pogoda mimo, że ciepło nie sprzyjała, bo właśnie w lato pić się chce mocno nawet i późno wieczorem i często w nocy się budziła i wołała o picie... i wtedy łatwo o posikanie się podczas snu.
A teraz nie wiem czy się udało już czy to tylko przypadek, ale już 4 noce mamy suche. Fakt z małą pomocą jajek niespodzianek i innych drobiazgów, ale jak leży już w łóżku i woła o wodę, to jak powiem jej, że jak ją wypije to potem się posika i nie będzie niespodzianki to jej nie chce. Dziś spróbujemy spać bez pampka, tylko podkład jakiś podłożę i bardzo liczę, że już dojrzała do tego. Oby to nie było chwilowe.
Trzymajcie proszę kciuki! :)

środa, 5 listopada 2014

Powrót

W końcu po dwóch tygodniach siedzenia w domu Tusia wróciła do przedszkola.
Antybiotyk jednak zadziałał i oby następne choróbsko szybko do nas nie przyszło! Nie lubimy chorować, zdecydowanie nie.
Miałam tą możliwość bycia razem z Tusią, bo jeszcze nie pracuję. Szukanie pracy nie jest łatwe. Niestety nie wszystkie oferty mogę przyjąć (jeśli takie są), bo godziny pracy nie pasują. Głównie chodzi o pracę na 6 rano, bo przedszkole jest od 6, a wiadomo, że zaczynając na 6 trzeba być wcześniej. Mirek do pracy wychodzi o 5,40 więc niestety i On by nie mógł zawieźć Tusi do przedszkola...
Sumując pracę znalazłam. Nie jest to szczyt moich marzeń, ale jak to mówią, żadna praca nie hańbi, a kasa wiadomo jest potrzebna. Zaczynam 10 listopada. Trochę będzie ciężko, bo Mirek też zaczął znowu studia i pewnie będziemy często się mijać. Jednak cieszę się, ze jest ambitny i chce się rozwijać. Mam tylko nadzieję, ze jak najmniej będziemy musieli prosić dziadków o pomoc przy opiece nad Tusią w weekendy, kiedy ja będę w pracy a Mirek w szkole. Pożyjemy - zobaczymy.

Wczoraj był też ważny dzień, bo Tusia była pierwszy raz u stomatologa :) Do tej pory miała śliczne białe ząbki, ale niedawno zauważyłam, że zrobił jej się nalot na zębach, coś jak kamień i nijak nie można było tego domyć.  Bałam się, że to może być początek próchnicy. Czytałam też że antybiotyki tak robią, a te przecież brała przez 10 dni. Wizyta była na nfz, nie zapłaciłam ani złotówki. Tusię oczywiście przygotowałam na ile mogłam na taką wizytę, mówiłam, że nic nie będzie bolało, że jak będzie chciała to usiądzie na fotel, obejrzy narzędzia, lusterko itp. Pokazywałam zdjęcia w komputerze jak inne dzieci siedzą u dentysty. Tusia już z samego rana chciała iść, ale powiedziałam, że pójdziemy po przedszkolu. Na to Ona, że będzie w przedszkolu grzeczna, bo chce iść usiąść na fotel i zbadać ząbki:) Dla niej ta wizyta to była wręcz nagroda :)
Pani dentystka była bardzo miła, najpierw porozmawiała z Tusią, przedstawiła się i gdy zapytała się czy usiądzie Tusia bez wahania się zgodziła. Obejrzała cały sprzęt, mogła dotykać co chciała. Potem sama otworzyła szeroko buzię i ząbki zostały obejrzane.  Podczas rozmowy powiedziałam co mnie martwi, że chorowałyśmy, że brałyśmy antybiotyk i bardzo długo Tusia miała robione inhalacje, w sumie ponad miesiąc. I to od tej inhalacji pojawił się nalot. Bo inhalacje z samej soli są ok, ale łącznie z lekarstwem zostawiają nalot na ząbkach. Nie wiedziałam, że po każdej inhalacji powinniśmy myć ząbki.
Na szczęście ten nalot udało się od razu usunąć specjalną pastą. Pani ją nakładała na taką obrotową jakby polerkę i teraz Tusia znowu ma piękne śnieżnobiałe ząbki :)
W nagrodę za dzielność dostała kolorowankę i następna kontrolna wizyta za 6 miesięcy.
Niestety, żeby nie było za pięknie mamy problem ze zgryzem. Jest krzywy. Na razie nic z tym nie mamy robić, tylko starać się jednak oduczyć ssania przez Tusię kciuka, bo to od niego jest ten krzywy zgryz. Zdawałam sobie sprawę, że tak może być, bo jeszcze kiedyś mówiła mi o tym neurologopeda. Nie mam pojęcia jak oduczyć ją ssania tego ciuka. Nie ssie go w ciągu dnia, tylko jak zasypia, a czasami w nocy robi to podświadomie, że bierze go do buzi... No nic, jakoś będziemy musieli sobie z tym poradzić.