czwartek, 19 stycznia 2012

brokuły, szpinak, śliweczki, jabłuszko RULEZ :)

Tak jak w tytule :) dzięki tym składnikom problemy z kupką znikają :)
Najbardziej  Tusia lubi brokuły i szpinaczek, oczywiście w połączeniu z zupką ugotowaną przez mamusię (ziemniaczek, marchewka, pietruszka korzeń). Wcina aż się uszy trzęsą. Śliweczki się znudziły i mniej chętnie je, za to jabłuszko zaczyna lubić. Dziś utarłam jej i nawet ze smaczkiem zjadła :) aaa i jeszcze bardzo lubi kaszkę Nestle "Zdrowy Brzuszek" ze śliwką :)  - powiem, że mi też smakuje :)

poza tym po poniedziałkowym szczepieniu nic się nie dzieje, nie jest ani marudna ani płaczliwa i nawet super śpi :) więcej nie chwalę aby nie zapeszyć.... No i najważniejsze - została zmierzona i zważona - ma 65cm i 7200 wagi :) nasz mały pulpecik

a teraz trochę zdjęć  naszego słoneczka:

1) Tusia i Ronar - ona go lubi, śmieje się do niego - on udaje że jej nie ma  bądź czasami obwąchuje lub nie zwraca na nią uwagi, a gdy jest za głośna lub płacze to idzie na górę cwaniaczek :)

2) zabawy z tatą i oglądanie z nim bajek w różnych pozycjach :)

3) zabawy na kocyku, gdzie spędza najwięcej czasu :)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Mam już skończone PÓŁ ROCZKU!!!!

Nasz najukochańsza królewna wczoraj skończyła PÓŁ ROCZKU!!!!
6 miesięcy temu o 17.05 przyszła na świat z "płaczem" i teraz swoje połówkowe urodzinki też tak zaczęła....
 ale nam nie było do śmiechu....
a nic nie zapowiadało takiej koszmarnej i ciężkiej nocy. W sobotę z samego rana Mirek jechał do szkoły, my zostałyśmy same. Dzionek mijał nawet fajnie, nie była nawet marudna. Drzemki były jak zwykle, jedzenie też... wieczorem sama ją wykąpałam bo Mirek dopiero co wracał. Po kąpaniu tatuś już był w domu, jeszcze się z mała przywitał i pobawił, a ja poszłam zrobić mleczko (w dzień jest cycuszek, a wieczorem cycuszek + butla), bo to nasz mały głodomorek. Wzięłam małą do jej pokoju, zjadła wszystko i ładnie zasnęła. My zadowoleni, że wieczór spokojny a tu nagle po dobrych 30min mała się obudziła z wielkim płaczem. To poszłam do niej, myślałam, że weźmie sobie jeszcze cycuszka i się uspokoi, bo może coś się przyśniło, ale niestety to nie pomogło. Tak zaczęła ryczek, wyć, nie jestem tego w stanie określić.... masakra.... no trochę się prężyła, ale nie pierwszy raz... tyle że teraz nie mogła się uspokoić i wcale nie dała się odłożyć ani do łóżeczka ani do łóżka, nigdzie...i cały czas tak baaaaaaaaaaaardzo płakała a wręcz wyła!!!! A my nie mogliśmy jej pomóc :( Przed północą zdecydowaliśmy że pojedziemy do lekarza do nocnej opieki medycznej na Niepodległości. Szybkie ubieranie się, małej ubranie bo zimno i śnieg. Przyjechaliśmy - na szczęście nikogo nie było, Pani w rejestracji nas zapisała i kazała czekać... bo Pan doktor dopiero co wyjechał do pacjentów i czekaliśmy ok 40 min.I o dziwo tam tak nie ryczała - czy to tylko w domu może dać taki koncert??? W końcu przyjechał lekarz, taki młody... ale dokładnie małą zbadał, obsłuchał i powiedział że ma pobudzoną perystaltykę jelit że to ją tak brzuszek boli i zapisał na Debridat i gdyby nie pomógł skierowanie do szpitala na oddział dziecięcy :(.  Na szczęście obsłuchowo czysta, gardełko też :). Od razu pojechaliśmy do apteki i w domu wylądowaliśmy tak po 1.30. Dałam jej od razu Debridat i...... znowu ryk... maleńka już była tak wyczerpana tym płaczem i brakiem snu.... a zasnąć nie mogła bo chyba tak ją bolało, a jak zaczynała zasypiać to po chwili się budziła z jeszcze większym płaczem. Na szczęście koło 4 rano zasnęła na rękach u Mirka na fotelu, przykryłam ich kołdrą i sama się położyłam do łóżka. Tak o 5 obudziła się z płaczem, ale dlatego, że Mirkowi ręka tak zdrętwiała, że jak przysnął to małe główka poleciała i się obudziła. Wzięłam ją i dałam cycka i na szczęście go wzięła i po dobrej chwili zaczęła przysypiać. Jak mi zasnęła to nie wiem jak się udało ale dała się odłożyć obok mnie na łóżku a nogach w poprzek łóżka położył się Mirek i tak spaliśmy do 9tej :)
A rano Tusia obudziła się z bardzo dobrym humorem i ani śladu bolącego brzuszka.... a Mirek nie pojechał do szkoły ... i mu się nie dziwiłam. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, do tego kawa i jakoś się dało. W końcu Mirek się zdecydował  i przed 11stą wyjechał do szkoły bo są już koła i niedługo sesja więc lepiej teraz już zaliczać co się da aby nie pisać egzaminów :)

Ja taka zmęczona a jeszcze kolęda była. Na szczęście przyjechała mama i zajmowała się trochę mamą i mogła trochę odpocząć :)  na rodziców zawsze mogę liczyć :)

środa, 11 stycznia 2012

uczę się coraz więcej :)

Oj jak ten czas szybko biegnie, dopiero do zaczął się Nowy Rok a dziś jest już 11styczeń!!!

Jakoś tak nie mogłam się zebrać do pisania...

Udało mi się zrobić zdjęcia jak Tusia bawi się swoimi nóżkami, do tego uwielbia jak tata robi "prysznic" z wyciskanej gąbki :) tak fajnie próbuje złapać wodę, a jak się skupia hehe :)
 

a tak dla anegdoty pokażę jak wygląda kąpiel z perspektywy Ronara :)

scena 1 "jeszcze długo bo chcę wejść?"
scena 2 " uwaga wchodzę, mam nadzieję, że już jest bezpiecznie, ale jeszcze z dala od wody!!!"






scena 3 "jeszcze tej wanienki nie zabrali? - dobrze, że chociaż dmuchawę wyłączyli :)"
scena 4  "podejdę do Pani to będzie bezpieczniej "
scena 5 "ale mnie nie wykąpiecie mam nadzieję, please!!!"



Kolejną umiejętnością którą praktykuje Martusia od 3 dni jest kręcenie główką na "NIE" :) oj jak to sobie upodobała ...  a jak ciężko dać jej teraz coś do jedzenia. Od razu kręci główką na nie. Mała agentka!!! Kocham Cię królewno.




środa, 4 stycznia 2012

Nowy Rok - Nowa Umiejętność :)

Muszę przyznać Tusia dobrze zniosła Sylwestra. Obudziła się dopiero o 0.30 :) chyba jedne z ostatnich petard ją obudziły :) wypiła mleczko, ale już nie chciała zasnąć - chciała troszkę "posiedzieć" z rodzicami już w Nowym Roku :) na szczęście tylko niecałą godzinkę i poszła dalej spać.

Wczoraj nasze słoneczko nabyło nową (ważną) umiejętność :) włożyła sobie palec od nogi do buzi :) niby nic a cieszy :) już jakiś czas bardzo ją interesowały jej własne nóżki i było to tylko kwestią czasu kiedy wylądują one w buzi :) teraz to one są główną atrakcją w zabawach :) dziś rano jak ją ubierałam i była golutka to też pierwsze co to chwyciła rączkami nóżkę i hops do buzi :)
Teraz muszę tylko to uwiecznić na zdjęciach :)

A tak poza tym to może któraś z doświadczonych mam by mi pomogła , please???
Mamy taki problem, że .... idzie spać o 20stej, czasami chwilę przed bo już jest tak zmęczona i marudna. Pięknie zjada cycuszka, dojada koło 90-120 z butki i zasypia słodziutko... no i po ok 1-2h budzi się z rykiem i koniec spania, ma "przerwę techniczną" koło 2-3h. Masakra. Z Mirkiem jak zombie chodzimy.... głównie od bo o 5 rano do pracy wstaje. Było już ok bo jak zasypiała o 20stej to tylko na jedzonko się budziła i zasypiała dalej.... a tak od 2 tygodni coś jej się poprzestawiało i nie wiemy co robić... dziś już chcę łóżeczko przestawić w inne miejsce... co robić????

acha rodzinka już dochodzi do siebie, tylko babcia Ela jeszcze w szpitalu, może jutro wyjdzie jak wyniki będą ok :)