sobota, 28 kwietnia 2012

Tusia i kromka

Dziś nasze słoneczko zrobiło nam pobudkę już przed siódmą. generalnie jesteśmy śpiochami i wstajemy 8 - 8,30, więc taka godzina to dla mnie zdecydowanie za wcześnie. Z racji tego, że Mirek jedzie dziś troszkę później do szkoły śniadanko jedliśmy rodzinnie :) no najpierw śniadanko jedli M i M (Mirek i Marta) a ja na końcu jak to zwykle bywa. Najpierw kachę zjadła, a że niecierpliwiła się patrząc jak my jemy to dałam jej dziś KROMKĘ CHLEBA!!! ale fajnie zajadała :)

Jak malutka się obudzi jedziemy do rodziców na grilla :)

Kocham Cię Moja Królewno 

czwartek, 26 kwietnia 2012

To był fajny dzionek :)

Dziś moja mama ma urodziny. Sto Lat mamo!!!
Z tej okazji wybrałyśmy się z Tusią na urodzinową kawkę i ciacho. Poszłyśmy same bo Mirek miał dziś warunek z języka C i musiał się uczyć, więc nasze wyjście było mu nawet na rękę. Wyszłam z nią w jej porze spania, dałam jej nawet butlę mleka a ona nie chciała zasnąć. zasnęła dopiero na starym mieście i spała około 30 min :( gdzie powinna koło 2-3h spać (bo tak śpi - ma tylko 1 drzemkę w ciągu dnia). Na szczęście później jeszcze spała u Kondzika w łóżeczku godzinkę więc nie było tak tragicznie :)

Potem byłyśmy jeszcze na podwórku, mała bujała się na huśtawce co bardzo lubi, każdy ją trochę nosił na rękach.

Dzionek naprawdę był bardzo udany i miły!!! Takich chciałoby się więcej!!!

Teraz już mała śpi i mam nadzieję, że tak będzie do rana :)

Dobrej nocy.

środa, 25 kwietnia 2012

trochę rehebilitacyjnie :)

Ten wątek chcę poświęcić Panu Jackowi Rozumek - to rehabilitant Martusi :)

To dzięki niemu Tusia jest praktycznie zdrowa. Dzięki niemu robiła i robi ogromne postępy rozwojowe, to On nas naprowadza i pokazuje jak ćwiczyć i uczy nas prawidłowych "chwytów".

Ponadto to po prostu bardzo miły i uczynny człowiek a do tego praktykujący wierzący, który zawsze ma dla nas dobre słowo :)

Tak jak kiedyś pisałam początki ćwiczeń ni były łatwe, ale jak Tusia już się przyzwyczaiła to nich, to jak tylko widziała Pana Jacka to od razu się uśmiechała. Teraz kiedy nie musimy tak często chodzić i nasze wizyty były tak co miesiąc niestety Tusi już się nie podoba, że "każe" się jej coś robić, kiedy ona w tym czasie akurat tego nie chce. Podobno właśnie okres kiedy niemowlę ma 7 miesięcy do 1 roczku to najtrudniejszy czas do ćwiczeń, bo mały człowiek już jest mocno świadomy i sam chce decydować, że akurat tego czy owego nie będzie w tym czasie robił, a ma ochotę na coś innego i co? oczywiście wymusza to ogromnym płaczem a często ma aż "spazmy".... i tak jest też w przypadku Martusi niestety....
Powiem, że jako matka widząc jak mała aż się dusi od płaczu to serce mi się kroi, łzy w oczach i najchętniej bym ją wyrwała z rąk "oprawcy".... jednak rozum mówi, że to dla jej dobra, że nic jej się nie dzieje, że Pan Jacek ma ogromne doświadczenie i wie kiedy dziecko faktycznie naprawdę i na 100% ma dość :)

Teraz nasze wizyty w Ośrodku Wczesnej Interwencji są znowu częstsze, ponieważ pracujemy nad tym słabym napięciem mięśniowym. Chcemy aby już zaczynała powoli siedzieć sama, ponieważ Marta nie wyraża chęci siedzenia a wręcz po chwili swoją metodą "rzuca" się do tyłu. Pan Jacek mówi, że te jej "odchyły" to jej stwarza bezpieczeństwo, że w takiej pozycji czuje się pewnie. Tak się dzieje ponieważ pewne partie mięśni są mocniejsze a pewne mniej... ale wszystko jest do wyćwiczenia :)
Dobrym sposobem jest bujanie w kocu jak w hamaku jak i bujanie w huśtawce, ponieważ to dobrze wpływa na układ neurologiczny.

Na ostatniej wizycie, czyli wczoraj udało mi się zrobić 2 zdjęcia jak ćwiczy. Może następnym razem zrobię więcej :)



A tak wygląda Tusia kiedy Pana Jacek obklei ją plastrami. Zakładane są na 3-4 dni i zdejmuje się je najlepiej po kąpieli. Na szczęście dość łatwo je odklejać, ale to nie zmienia faktu, że nie jest to miłe i skórka jest po nich z dzień czerwona :(


sobota, 21 kwietnia 2012

Tulimy się....i nocna wizyta u lekarza

Martusia od urodzenia nie jest chętna do tulenia się co częściowo związane jest z jej "dolegliwościami", które miała.
Jednak od jakiegoś czasu to się zmienia :) - owszem najczęściej kiedy jest jej źle lub coś dolega, ale to miód na moje serce matczyne :) Jest to wspaniałe uczucie, kiedy dzieciątko tak się wtula, aż łzy się kręcą :)

Ostatnio ma trochę gorsze dni, a szczególnie noce, więc tulimy się do siebie dość często... z czwartku na piątek bardzo źle spała, prawie 3/4 nocy spędziłam z nią chodząc, śpiewając, tuląc się. Najlepsze jest to, że najpierw próbuję w nocy ją uspać tak: siedzę na fotelu, ona na kolanach i ja śpiewam nasz zestaw kołysanek i najpierw rączką szuka moich ust i wkłada paluszki i próbuje łapać język. Ja nie mogę śpiewać więc ona przestaje, ja śpiewam a ona wtedy mi klaszcze :) a ja próbuję powstrzymać się od śmiechu :)
usypianie i tak w 90% kończy się po około 2h kiedy to uśpi ją tylko.... cycek :(

Wczoraj w ciągu dnia troszeczkę pokasływała, ale naprawdę ciut. Dzień był długi bo Mirek był długo w pracy bo mieli uroczystość w pracy - 60-lecie 17 Terenowego Oddziału Lotniskowego. Mirek dostał nawet medal :)
Spać położyłam ją normalnie o 20stej, ale nie chciała zasnąć. W sumie zasnęłam po 22giej. O 0.30 obudziła się z takim płaczem wielkim, ale cycka nie chciała, za to tak mocno kaszlała, że aż się dusiła. Taki mocno krtaniowy, gardłowy kaszel. Po pół godzinie noszenia poszłam do Mirka aby ją wziął bo chciałam dać jej Panadol, ale stwierdziliśmy, że pojedziemy do lekarza, bo baliśmy się, że znowu nas czeka tygodniowe spanie na fotelu z Tusią na rękach. Na szczęście lekarz był na miejscu, nie miał wyjazdu. Było niestety sporo ludzi, ale pielęgniarka kazała nam wejść bez kolejki z dzieckiem :) Pan doktor obsłuchał i ufff nic nie słyszy na oskrzelach i płucach, to kaszel krtaniowy, gardłowy, może uczuleniowy. Oczywiście każe obserwować i w razie czego znowu przyjechać, bo może się zmienić w inny rodzaj kaszlu. Przepisał syrop obkurczający i do domu :) Chyba ten Panadol zadziałał bo malutka się uspokoiła i w końcu o 3.30 zasnęła :) ja jeszcze poczekałam 15 min aby sprawdzić czy się nie odkryła co często robi przy zasypianiu i też poszłam spać. Na szczęście juz się nie budziła do rana i wstaliśmy o 8.30 i musiałam małą obudzić, aby nie rozregulować dnia. Teraz ma już od 11stej drzemkę - zobaczymy jak długo będzie spała.

Idę sobie zrobić słabą kawkę bo głowa mnie boli. Mirek weekend w szkole więc będzie mi się dłużyło. Normalnie to bym do rodziców pojechała, ale nie możemy, bo choróbstwo jest u nich. Tata chory i moja kochana Kornelka ma antybiotyki i może SZKARLATYNĘ, bo w przedszkolu panuje a ona ma objawy tej choroby: gorączka, ból brzuszka, wymioty, bardzo bolące gardło. Sabcia mówi, że wysypki jeszcze nie ma, ale skóra jest jakaś inna... Więc siedzimy sobie same z Tusią w domu, a co jeszcze gorsze pogoda dziś jest pod psem, pada pada pada, może po południu nie będzie i wyjdziemy sobie na spacerek.

Trzymajcie kciuki aby Nelka szybko wyzdrowiała!!!!