poniedziałek, 16 lutego 2015

potwór

Budzę dziś Tusię do przedszkola. Ciężko jej się wstaje, bo nie mogła wczoraj zasnąć i kilka razy muszę ją nawoływać do wstawania. Kiedy w końcu otwiera oczka i patrzy na mnie i mówi:
-potwór mnie gonił, ale miałam nóż i wydłubałam mu oczka i już mnie ni gonił.
Mnie aż zatkało, skąd u niej takie sny, no i skąd we śnie nóż i wydłubywanie oczu!
A Ona zaraz dodaje:
- tatę też gonił, ale uciekł i się nie baliśmy, bo nie miał oczek.

Naprawdę nie mam pojęcia skąd u niej taki sen. W dodatku taki mocny! Na szczęście nie była przestraszona i mówiła o tym spokojnie. A ja nie wypytywałam o szczegóły.
Czy Wasze maluchy też mają takie sny?

niedziela, 15 lutego 2015

cycki

Wycieram Tusię po prysznicu. Rozmawiamy sobie o całym dniu. I podczas rozmowy ni z gruszki ni z pietruszki słyszę:
Tusia: masz duże cycki (i uśmieszek)
Ja: no mam
Tusia: ja też będę miała duże.... i sterczące. A tatuś też ma sterczące?
Ja: nie, ale idź i zapytaj.
I po chwili poszła gdy ją ubrałam.
Tusia: a Ty tato masz sterczące cycki?
Tata: nie, a co?
Tusia: bo muszę sprawdzić. Pokaż mi.
I tata pokazuje.
Tusia: no nie sterczą i są małe jak moje.Ale dobrze, że nie mam włosów jak ty.

:)

sobota, 7 lutego 2015

takie tam...

Przedwczoraj odbieram Tusię z przedszkola, a co nie zdarza mi się często odkąd pracuję. Najczęściej odbiera ją Mirek, a ja zawsze zaprowadzam. Tusia ucieszona, że to ja ją odebrałam i to jeszcze wcześniej niż zwykle i tak sobie rozmawiamy podczas gdy ją ubieram do wyjścia.
Tusia: ....i była też siostra Julanta....
Ja: Tusia, nie mówi się Julanta, tylko Jolanta.
Tusia: ojć, czasami mi się zapomina ( i uśmieszek).
A po chwili mówi:  I była siostra Julanta i oglądaliśmy Piniokno.

:D


A dziś mam wolne i mamy leniwy poranek i generalnie dzionek. Siedzimy w pokoju, Tusia bawi się domkiem i ludzikami. Sama z nimi rozmawia i w pewnej chwili jedna z zabawek miała się ucieszyć i z radości podśpiewywać juchu! juchu!, a wyszło tak: huju! huju!

ups....


poniedziałek, 2 lutego 2015

Ferie

Od dziś w naszym województwie są ferie. Nic nadzwyczajnego. Jednak rano przed przedszkolem byłam zdziwiona.Podjeżdżam samochodem pod przedszkole i gdzie zwykle mam problem z zaparkowaniem to dziś stało tylko jedno auto. Pierwsza moja myśl - jaki mamy dzień tygodnia? Taak - zapomniałam, że dziś zaczęły się ferie i miałam lekkiego stresa, że coś przegapiłam, o czymś zapomniałam. No, ale nic, teoretycznie za 5 minut Tusia zaczyna śniadanko, więc wysiadamy z auta i z duszą na ramieniu idę sprawdzić, czy drzwi są otwarte. Ulga - możemy wejść. Tam inna mama już wprowadzała do sali swojego synka i pytała się czy przez okres ferii dzieci będą w tej sali na dole i wtedy mnie olśniło!
W sumie dziś jestem mocno niedospana. Byłam do bardzo późna w pracy, bo mieliśmy zwózkę obuwia zimowego do centrali i musieliśmy je spakować i potem pół sklepu przestawić wg instrukcji.
Wracając do przedszkola i ferii to troszkę jestem zdziwiona jak mało dzieci jest w przedszkolu . Na 6 grup licząc około 30 dzieci w grupie, uzbierała się jedna grupa. Naprawdę tylu rodziców ma urlop w tym czasie? Rozumiem, że było ich malutko w okresie międzyświątecznym, ale naprawdę zdziwiła mnie tak mała liczba dzieci dziś rano.
A jak to wygląda u Was?