piątek, 28 czerwca 2013

Sezonowo

Żeby nie było, że będą tylko wpisy o potrzebach fizjologicznych Tusi, choć i tak jest to na razie u nas Number Uno :D
Dziś kilka fotek "sezonowych"....
truskawki, które Tusia uwielbia, ale tylko pogniecione z jogurtem,
czereśnie: te prosto z drzewa, jak i w postaci kompotu czy a'la dżemu w wykonaniu mamy :).
Dziś zajadała się do śniadania pierwszym ogórkiem małosolnym.
Do tego pijemy sobie wodę z cytrynką i miętą (z własnego chowu balkonowego)....
Dziś też pierwszy raz zrobiłam koktajl, ale nie z truskawek, tylko czereśni - pyszota :)
















czwartek, 27 czerwca 2013

nie rozumiem :/

Nauka siusiania idzie nam coraz lepiej. Nawet w żłobku już był pierwszy sukces na nocniczek.
Jednak nie rozumiem, dlaczego Tusia woli robić siusiu na nocnik w ubranych majteczkach i/lub spodenkach ? Próbuję ją uczyć ściągania majteczek i ubierania, jednak jest pod tym względem bardzo oporna. Ja tylko mówię, aby spróbowała to Ona od razu mówi: nieeee mama! I ja mam jej zdjąć czy podciągnąć.
Nawet dziś rano absolutnie nie chciała zdjąć majteczek. Już mnie nosiło aby na nią nakrzyczeć, ale nie chcę tego zrobić, bo boję się, że się zatnie lub będzie miała uraz do nocniczka. Więc spokojnie tłumaczę, mówię, pokazuję etc... i nic :(  W końcu widzę, że zaraz zrobi i szybko ją łapię, ściągam majteczki prawie siłą i siadam ją i od razu robi. Gdybym jej nie ściągnęła najchętniej by usiadła w majteczkach. A przy ściąganiu majteczek jest prawie płacz. próbuje mnie bić i nawet rzuca nocnikiem.
Naprawdę nie rozumiem tego zachowania? Czy jej lepiej się robi przez majteczki?


niedziela, 23 czerwca 2013

karuzela, karuzela :D

Zanim jak w temacie, to mamy kolejny krok do przodu, bo Tusia zaczyna już potrafić wstrzymywać swoją potrzebę. Poszłyśmy dziś do kościoła. Przed samym wyjściem zrobiła jeszcze siusiu do nocniczka. W kościele dopiero pod koniec mszy zaczęła nerwowo tuptać co oznacz, że chce się jej siusiu. Zaraz mi o tym powiedziała, a że było to przed samym błogosławieństwem, to powiedziałam jej, że za chwileczkę wychodzimy i żeby przytrzymała siusiu. Jak tylko wyszliśmy z kościoła to znowu, że chce siusiu. Na szczęście zaraz kościoła są tereny zielone więc szybko ruszyłyśmy na ubocze i spokojnie zdążyłam ściągnąć jej spodenki i majteczki, chwycić do odpowiedniej pozycji i gdy powiedziałam, że już może robić to od razu poszło siusiu :) Dziś mija tydzień kiedy zaczęliśmy naukę i jest prawie już dobrze :) a dwa dni temu to była jeszcze porażka! Jak dziecko potrafi szybko się nauczyć :)

A teraz do sedna sprawy, bo nie chcę już pisać tylko o potrzebach fizjologicznych :P
A więc wkroczyliśmy w etap karuzel i innych atrakcji plenerowych :) Wczorajszy spacer uszczuplił nasz portfel o dobrych kilka dziesiątek :D
Jednak radość dziecka bezcenna :).... no mama i tata też skorzystali... zobaczcie sami:





sobota, 22 czerwca 2013

Czyżby jakiś postęp?

Czyżby dzisiejszy dzień miały być przełomowy w wiadomej sprawie?
Po pierwsze przez cały dzień tylko jedne majteczki!
Byłyśmy na imprezie plenerowej bez pieluszki! To nasze pierwsze dłuższe wyjście poza domem bez pieluszki. Oczywiście cała torba rzeczy na zmianę wzięta ze sobą :)
Wracałyśmy same wózkiem, bo tata pojechał jeszcze pozbierać czereśnie. Droga zajęła nam prawie godzinę. Zaznaczę, że Tusia nie robiła siusiu od wyjścia z domu czyli od 16tej a wracałyśmy od 19tej. Po drodze zaczęła mi wołać siki więc sobie, że nie będzie ciekawie. Pierwszy postój już po chwili i próba załatwienia na trawce, bo nie miałyśmy ze sobą nocnika. Popłakiwała, że nie chce, że nie zrobi. No to ja ją do wózka, a Ona dalej woła siusiu i płacze. To ją znowu wyciąga, i znowu nic. No to dalej do wózka i ruszyłyśmy. Idziemy a ja je cały czas tłumaczę, że nie mamy nocniczka, że tata wziął auto i idziemy pieszo, że po drodze nie można wszędzie robić siusiu itp. Tak po kolejnych 15 minutach znowu woła siusiu i widzę po niej , że chyba zaraz zrobi. To m i powiedizałam, że ówię: wytrzymaj jeszcze chwileczkę, bo już widzę trawkę to tam zrobisz. Jak doszłyśmy i wyjęłam ją z wózka i chwyciłam do pozycji siusiania i powiedziałam, że może tu zrobić to tak pięknie zaczęła sikać z takim ciśnieniem że hoho! Ale byłam z niej dumna a Ona cała uśmiechnięta :)
Radosne ruszyłyśmy dalej i dzięki temu mogłyśmy spokojnie wejść jeszcze do sklepu po bułki :)
Już blisko domu znowu zaczęła wołać siku, a ja do nie że tu już nie ma gdzie zrobić i że zaraz będziemy w domku i Ona wytrzymała! Kiedy tylko weszłyśmy to podbiegła do nocniczka i poczekała aż zdejmę jej spodenki i majteczki i usiadła na nocnik i znowu pełen sukces!!!
No moja radość przeogromna!
Potem ja wzięłam się za przygotowanie ogórków (pierwszy raz robię sama małosolne) i Tusia woła do mnie kupa. No to siadamy i już po chwili jest - bobek maluteńki, ale to i tak sukces, bo bez ani jednej łezki, tak po prostu i jakby to robiła zawsze. Zaczęła się mnie pytać co to? No to ja jej wytłumaczyłam co i jak (wytłumaczyłam, bo przeczytałam fajny artykuł w necie Nocnikowe ABC - polecam) i poszłam dokończyć ogórki. Tusi  powiedziałam, że jak będzie chciała znowu to ma mi powiedzieć lub zdjąć majtki i zrobić. No i zrobiła! Sama..... na nocnik.... ale siedziała na nocniku w majtkach :/ hmmm no nic - i tak ją pochwaliłam, bo sama usiadła i nie płakała. Powiedziałam, że majteczki się wypierze (bleee) i następnym razem dobrze by było jakby mnie zawołała to zdejmę te majteczki :)
A teraz już grzecznie śpi. Ostatnio ma ciśnienie na rybkę z Mini Mini, bo czeka aż rybka pójdzie spać (o 21szej) i wtedy robimy kaszkę i lulu :) Patrzy jak rybka gasi światło i zamyka oczy i mówi: rybka pi, oko, rybka pi, lulu.
 Oj uwielbia ona tę rybkę i wiem już jaki będzie tort na jej urodzinki :D

Jak bym chciała, aby ten dzień był przełomowy! Bo widać, że coś się w niej przełamuje! Coś pęka!

Psychoza...

Nauka sikania siada nam wszystkim na psychikę :(
 Mirkowi i mi śnią się siki i kupa a Marta przez sen woła: SIKU!!! A do tego bardzo źle śpi,co chwilę się budzi z płaczem ... i przez to muszę spać u niej w pokoju ...
Szczerze - ja już nie wyrabiam i najchętniej dałabym sobie spokój i poczekała z miesiąc, ale Tusia chyba tak się zawzięłam z tą nauką, że nie chce odpuścić i nie pozwala sobie pampersów założyć. Mamy nawet takie pieluchomajtki, ale i tych też nie chce. Jak ma założony to i tak woła siku.
Tylko wołanie nie równa się ze zrobieniem. Potrafi wołać co 2 minuty i nawet częściej. Za każdym razem reaguję i ściągam majteczki, siada na nocniku, po czym po chwili wstaje i nic. Potrafi nie zrobić siusiu ponad 4-5 godzin!
Wczoraj pojechaliśmy do dziadków do Pszczółek. Zbieraliśmy czereśnie. Udało się zrobić jedno siusiu na trawkę, ale przez majteczki, bo nie zdążyłam jej zdjąć. To nie zmienia faktu, że pochwaliliśmy ją, że ładnie zrobiła :)
Najedliśmy się wszyscy czereśni - Tusia też sporo ich zjadła, a że kupy nie było to liczyłam, że po nich zrobi. Zrobiła - w domu: na dywan i dwa razy do wody, bo już się kąpała.

Dziś po wstaniu pampers suchy! Dla mnie to szok, tym bardziej, że tak mało robi siku w ciągu dnia. No, ale z drugiej strony jest tak gorąco, duszno, że pewnie większość wypociła w nocy. Mamy tak duszno i ciepło, że śpi tylko na samym bodziaku a i tak jest mokra!
Pierwsze siusiu zrobiła po śniadaniu. Okupione było ogromnym płaczem. Naprawdę nie wiem dlaczego ona tak płacze, tym bardziej, że siada na nocnik. Siuśki były tak żółte - prawie, że pomarańczowe.
Do tej pory, czyli do godziny 15tej mamy następne dwa udane podejścia na nocnik! Pierwsze zupełnie samodzielne, bez płaczu. Po prostu usiadła i zrobiła - hura!!!! Drugie z małym płaczem i jękiem, ale też udane, bo usiadła i zrobiła, po czym wstała i zawołała: Tusia tu siku i się uśmiechała :)

Niemniej nauka sikania jest trudna. Zdaję sobie sprawę, że każde dziecko inaczej to przechodzi i jedno załapie prawie od razu, a drugie potrzebuje do tego dużo więcej czasu. Warto jednak słuchać i obserwować dziecko. Ja już by się poddała, ale Tusia sama daje nam do zrozumienia, że chce, że się stara. My jej nie zmuszamy, tylko kibicujemy, wspieramy i cieszymy się z każdego - nawet najmniejszego - sukcesu!
 Jeszcze wiele przed nami....

Teraz przed nami kolejny sprawdzian. Zaraz się zbieramy na pierwszy spacer nad Wisłę bez pieluszki. Dziś i jutro są Dni Ziemi Tczewskiej... karuzele, stoiska przeróżne, koncerty (będzie Jacek Stachursky oraz Mrozu).

Kurczę - przez ostatnie dni słowa które najczescie padają w naszym domu to:
siku
kupa,
siusiu
nocnik
brawo
usiadź
super
majtki
jestem dumna/dumny z Ciebie




środa, 19 czerwca 2013

Akcja Nocnik - dzień 4

Dziś był ważny dzień w naszej akcji nocnikowania, ponieważ pierwszy raz poszła do żłobka w majteczkach :) Panie wypytały się mnie jak ją uczę, jak nam idzie itp. i jak dla mnie podeszły do sprawy nawet entuzjastycznie. Powiedziały, że już Tusia dobrych kilka tygodni woła siku i ciekawi ją jak inne dzieci to robią, więc to pewnie dobry moment na naukę plus do tego zachęca pogoda, bo u nas bardzo ciepło :)
Tak więc cały czas byłam myślami w żłobku, jak to moja malutka dziewczynka sobie radzi. I gdy ją odbierałam to okazało się, że tylko jedne majteczki delikatnie były wilgotne. Dzieci były nawet w ogródku i Tusia się nie posikała. Jednak co chwilę wołała siusiu, ale niestety nic do nocniczka nie zrobiła. Dopiero jak na drzemkę założyły pampersa to po wstaniu podobno był na maksa pełen! Potem też już nic nie zrobiła choć dalej wołała praktycznie co 5 minut.Najchętniej to by przesiedziała cały czas na nocniku. Kupy nie zrobiła wcale.
W domu też nie chciała zrobić na nocnik, i też chciała cały czas na nim siedzieć. Ona miała dziś aż czerwone pośladki od siedzenia :( Dopiero gdy udało mi się ją namówić do zabawy, a dokładnie "zagrałyśmy" w gumę to w pewnym momencie zawołała "siusiu" i już zaczęła robić i jak ją chwyciłam szybciutko na nocnik to troszkę dywan pokropkowała siuśkami :) Zrobiła i to sporo, ale w majteczkach bo nie zdążyłam ich zdjąć. Oczywiście została pochwalona, wycaławana i "piątka" przybita! Dobrą chwilę później sytuacja się powtórzyła.
 Dziwna jest jej reakcja, bo mówi siusiu i  już robi i zaczyna się kręcić i jakby szukała nocnika a z drugiej strony jakby chciała od niego uciec. Nie umiem tego opisać :/ 

Potem przyszła jeszcze na chwilę ciocia i powiedziała, że jak uczyła swoje dzieciaczki nocnikowania do gdy zrobiły siusiu do nocnika to odbywał się taniec indiański wokół nocnika :) Muszę i tej metody wypróbować. I też chcę kupić jakąś książeczkę o nauce siusiania, coś w stylu "Nocnik nad nocnikami".

Potem podczas kąpieli zrobiła jeszcze siusiu do brodzika :)
niestety kupki dziś nie było i boję się, że jutro będzie problem. Rano na śniadanko dam jej pomarańcza to może ją rozluźni :) - dzięki  Stokrotka :)

A teraz już smacznie śpi. Dziś zasnęła od razu - ufff

Akcja Nocnik - dzień 3

No i trzeci dzień za nami - oczywiście bez pampersa :) Miałam napisać wczoraj wieczorem, ale Tusia nie mogła za bardzo zasnąć, więc leżałam u nie w pokoju i czekałam aż zaśnie i.... zasnęła i On i ja :)

A jak minął nam dzień trzeci nocnikowania? Generalnie bardzo dobrze. Jednak Martusia gdzieś się zablokowała. I w siusianiu i w robieniu kupki. Przez cały dzień nie zrobiła ani razu na nocnik, ale i również majtki były suche!
Po wstaniu o 8 rano wypiła kaszę i zdjęłam jej pampka. Założyłam nowego przed wyjściem do sklepu koło 13tej i dopiero do niego porządnie nasikała, bo jak wróciłyśmy po godzinie i go zdjęłam to był bardzo ciężki. Jednak najgorsze, że już drugi dzień nie mogła zrobić kupki, a wczoraj już bardzo się męczyła. Większość popołudniu przesiedziała na nocniku, nie chciała z niego zejść. Do tego jęczała, popłakiwała... bo męczyła ją kupa. Rodzynki tylko trochę poskubała, kompotu ze śliwek tylko troszkę wypiła, kupiłam nawet deserek dla dzieci - samą śliwkę- i tylko pół niecałe pół słoiczka zjadła.
Po powrocie Mirka z pracy jedliśmy wszyscy razem obiad, a Tusia w połowie konsumpcji ... zasnęła! Fakt, na drzemkę jej nie kładę jak jest w domu, bo i tak ma problemy z wieczornym zasypianiem. W żłobku ma jeszcze drzemki, ale tam się znacznie więcej dzieje, no i inne dzieci też odpoczywają :)
O 20tej zdecydowaliśmy się, że wyjdziemy z Tusią na spacer, aby zapomniała trochę o nocniku i o kupce. Wzięliśmy też zabawki do piachu. Nie zdążyliśmy dojść do samego placu zabaw, jak zaczęła znowu płakać, wręcz zwijać się z bólu, a ja mogłam tylko ją przytulać i masować lekko brzuszek. Trwało to koło 10 minut i w tym płaczu w końcu się wypróżniła. Myślałam, że pampers się przeleje :) Od razu do domu się przebrać i jeszcze raz na chwilę do piachu, bo przecież obiecaliśmy jej zabawę w piaskownicy, a obietnica to obietnica.
Po załatwieniu od razu wróciła do nas nasza wesoła i uśmiechnięta Martusia :)

Jednak martwi mnie ta jej blokada :( No bo jak to nie zrobić nic do nocnika? I gdyby nie wyjście i ubranie pampersa to nie wiadomo ile by nie robiła.... Kurczę - myślałam, że będzie odwrotnie i będzie robiła gdzie popadnie.
Mam nadzieję, ze to nie potrwa długo, bo inaczej chyba się poddam :(

cdn...

obiadek poczeka, bo taka jestem zmęczona :)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Akcja Nocnik - dzień 2

No muszę przyznać, że nie jest źle, a jest nawet bardzo dobrze. Po wstaniu od  razu pampek zdjęty. Siusiu woła co chwilę i chętnie siada, ale do nocnika mało co robi. Jak mi powiedziała siostra na razie chyba po prostu boi się i ma jakąś blokadę. Owszem z rannego posiedzenia była nawet mała fuja :) Fuja - tak powiedziała Tusia kiedy wstała z nocnika i patrząc do niego tak wołała. Podeszłam i faktycznie w nocniku była maciupeńka kupka - ale radość oczywiście ogromna :D
Pampersa założyłam kiedy szłyśmy na dłuższy spacer. Myślałam może, że zrobi kupę, ale niestety nie, za to był tak ciężko od siku, że szok! Po powrocie do domu od razu zakładamy majteczki. Zanim tata wrócił z pracy lekko popuściła do majteczek i zrobiła może z piąstkę siusiu do nocniczka, a za drugim podejściem biegła z pokoju i wołała siku, to nie zdążyłam zdjąć majtek i w nich zrobiła prawie pół nocnika sików. Oczywiście biłyśmy brawo i spuszczałyśmy siuśki do kibelka :)
I dziś po południu poszliśmy do mojej siostry spacerkiem (mamy do siebie rzut beretem) bez pampersa! Oczywiście wzięłam ze sobą cały zapas majtek ,spodenek i skarpetek, ale nic z tego się nie przydało :) Wróciła do domu suchutka. Jeszcze przed kąpielą też zrobiła sporo do nocniczka.
Na razie minusem jest brak brak porządnej kupy. Normalnie jak nosi pampersa to robi 1 lub 2, a dziś nie licząc tego maleństwa nie było żadnej. 

Po całym takim dniu czuwania i rzucania wszystkiego, bo woła siku, jestem naprawdę padnięta. Cały czas muszę być czujna i mieć się na baczności i być w gotowości bojowej :P
Nie odpuszczam i mam nadzieję, że w końcu zakuma o co kaman :) Bo jak na razie wydaje mi się, że idzie nam ok ...

Podsumowanie:
1 miniaturka kupki do nocnika
2 porządnie zapełnione nocniki siuśkami
kilka małych porcyjek siusiu
trochę pochlapany dywan
3 pary mokrych majtek
i bardzo dumna mama!

cdn...

niedziela, 16 czerwca 2013

Akcja Nocnik - dzień 1

I tak ni stąd ni zowąd zaczęliśmy na poważnie akcję odnocnikowania. Do tej pory to były nędzne próby, praktycznie zakończone porażką.
Już od kilku dni Tusia daje nam jakieś znaki, nie chce zakładać pampersa, chętnie siada na nocnik. Nie chcę takiej szansy zmarnować. Czy się uda - to się okaże, ale próbę warto podjąć i zobaczyć czy jest gotowa.  Drugim powodem była rozmowa z panią w żłobku, że Tusia woła siusiu i jest to dobry moment.
Pierwotnie mieliśmy to zrobić kiedy żłobek będzie zamknięty, czyli 1-14 lipiec, ale skoro dziś już nam w miarę ładnie szło, to czemu tego nie wykorzystać.
Zaczęło się dziś od tego, że Tusia miała problem ze zrobieniem kupki (oj nie pamiętam kiedy mieliśmy taki problem) i jak po wstaniu zdjęliśmy pampersa to sobie biegała w majteczkach. Co chwilę wołała a to siusiu, a to siku (czyli kupa) i widać było, że się męczy bidulka. Pampersa założyłam jej przed wyjściem do kościoła, ale i tak musiałam jeszcze go zdjąć, bo zawołała siusiu. To, że woła to nie znaczy, że robi do nocnika. Rano nie zrobiła siusiu ponad 3 godziny. Dopiero jak miała pampersa i wróciłyśmy z kościoła to był pełen! Jeszcze w kościele pojękiwała, i dotykała pupy...
W domu ciąg dalszy bez pampka i zero siusiu w nocniku. I tylko jedne mokre majteczki. Koło 16tej nie wytrzymałam i podałam jej czopek. Jeszcze męczyła się prawie godzinę, a w końcu prawie z płaczem i przytuleniem do mamy zrobiła kupkę, ale do dużego kibelka :) Pierwszy raz nie musiała czyścić jej całej pupy, tylko podetrzeć papierem :)

I teraz idziemy za ciosem i nie daję jej do żłobka i będziemy ćwiczyć i ćwiczyć siusianie do nocnika. Pogoda mam dopisać, chęci mam ogromne, zapasy majtek też :) No to do dzieła!!!

Podsumowanie dnia pierwszego:
zużyte 2 pary majtek
1 siusiu na dywan
2 siusiu do nocnika
1 kupa do toalety

cdn....

piątek, 14 czerwca 2013

miła niespodzianka

A ta niespodzianka to wygrane jakiś czas temu Candy u Kasi z Wyspy Snów :)

Kasia idealnie trafiła z prezentem dla Tusi - bo to uszyty przez nią króliczek - jest po prostu cudowny, idealny ! A Martusia to przecież jest fanka króliczków, bo jej najukochańsza maskotka to właśnie królik vel CIK !
To tego jeszcze jest dołączona śliczna apaszka z minky - mięciutka, milutka i kolorowa :) Na jesienne chłody będzie idealna!

Kasiu - bardzo, bardzo dziękujemy za te cuda! Króliczek ujął Martusię tak mocno, że dołączył do jej ukochanego królika, lali i misia i musi spać z nimi razem w łóżeczku :)


Duży - to nowy króliczek, mały -to ukochany CIK


 







czwartek, 13 czerwca 2013

życzenia :)

Idź śmiało przez życie,
miej wesołą minkę,
łap szczęście za ogon
i duś jak cytrynkę.
 
W dniu Twoich 3 urodzinek
Sto Lat Konradku
życzą
Tusia 
ciocia Karolina 
wujek Mirek
i Ronar :)

wtorek, 11 czerwca 2013

a 40km od domu jest....


......piasek, woda, szum fal  :-)
W niedzielę postanowiliśmy zrobić sobie mały wypad nad morze, aby Tusia mogła pobawić się w porządnej piaskownicy. Trochę nam zeszło zbieranie się i dopiero na plaży wylądowaliśmy po 15tej. Było niby ciepło, ale był dość silny wiatr. Jednak niektórym odważnym to nie przeszkadzało i kąpali się - jak dla mnie w lodowatej wodzie. No ale ja prawie nigdy nie kąpię się w morzu, bo dla mnie jest zawsze zimne i musi być naprawdę gorące lato, abym weszła do wody. Do kąpania wolę jeziora, bo czasami woda jest cieplutka jak zupa :P
Na początku Tusia nie mogła złapać równowagi i chodziła tylko za rękę lub na czworak, ale mieliśmy z niej ubaw :)
Poszłam z nią nawet nad brzeg morza i pokazałam, że można zamoczyć nóżki, ale jak poczuła (zresztą ja też) jak jest zimna woda to więcej nie chciała - na moje szczęście, bo chyba by mi nogi zamarzły.
Posiedzieliśmy z tak z 1,5 godziny. Tusia wyszalała się w piachu, robiłyśmy baby, zakopywaliśmy sobie wzajemnie nogi, po prostu był relaksik :)
A skoro godzina była jeszcze młoda to postanowiliśmy wybrać się jeszcze do Gdańska na Długą. Tam to dopiero Tusia dała popis swoich umiejętności biegaczki - normalnie nie szło jej zatrzymać - no chyba, że coś ciekawego zobaczyła. Najlepiej wychodziło jej gonienie gołębi, których było tam całe mnóstwo. Poszliśmy aż za Motławę popatrzeć na jachty i żaglówki. Jedyne utrudnienie było, że nie wzięliśmy wózka, a mała jak już się wybiegała na Długiej to potem nie chciała iść i trzeba było ją nosić. Jednak wózek na takie wycieczki jest jeszcze potrzebny :)
Aaaa oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok gofrów , które uwielbiam, więc po chwili cieszyłyśmy się z Tusią smakiem pysznych goferków. Tata wolał zdecydowanie loda.

patrzę sobie i patrzę :)
mamo, ale wieje!
dlaczego nie mogę ustać?? :D
o już jakoś stoję...
oj oj.. znowu ... ale jakoś próbuję ustać :)
tata też relaksuje się :)

zakopujemy piłeczkę
no i wracamy... a u taty na barana jest "sioko"
w drodze.. muszę sprawdzić jaka jestem ładna i czy fryzurka mi się nie popsuła :)
na Długiej
gonię was gołąbki i wołam : ciekaj ciekaj!!!
Fontanna Neptuna








 
a daleko widać Żuraw


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Ałć!

Robiłam omlet na kolację. Marta się krzątała, Mirek w pokoju. Cały czas miałam oczy dookoła głowy i co chwila mówiłam do Tusi, że tam jest si ( tam- czyli kuchenka i patelnia). No i nie wiem kiedy podeszła i dotknęła paluszkiem gorącej patelni :( No i ma na środkowym paluszku małego bąbelka. Oczywiście od razu pod zimną wodę i długo potem jeszcze sobie moczyła rączkę w misce z wodą, ale swoje boleć będzie. Koniecznie muszę kupić coś na poparzenia dla małej, bo nic w domu nie mam.
Nosz, że jej nie upilnowałam. To była nawet nie sekunda! A najbardziej jestem zła, że Mirek chciał ten omlet, ale małą nie zajął się w tym czasie... eh
Jest po 21szej a ja ją dopiero ubrałam w piżamkę i położyłam do łóżeczka, bo cały czas jęczała, że boli, że ał ał. Ciekawe o której zaśnie, bo wczoraj znowu poszła późno spać, czyli po 22.30. A parę wieczorów było nawet już w miarę normalnie z zasypianiem.




sobota, 8 czerwca 2013

kolejny rok, kolejny siwy włos

i tak stuknął mi kolejny roczek...a tymi siwymi włosami to nie mogę się przejmować, bo jeszcze bardziej osiwieję :P
Od córci dostałam stokrotki, które sama zerwała, kiedy to poszła z tatą na spacer ;) - no niby nie wiedziałam, że idą do kwiaciarni ...:D
Był rodzinny obiad, potem ciacho - obowiązkowo biszkopt z truskawkami i galaretką a do tego mega smaczne i mega słodkie własnoręcznie robione lody przez moją mamę! A do tego bezpieczne, bo bez jajek - tylko 2 składniki: śmietana 30% i mleko skondensowane słodkie. Pyszota!!!
Jakby co to kalorii nie wolno liczyć przy ich jedzeniu :D

Jakoś bardzo teraz już doceniam takie chwile spędzone wśród rodziny, kiedy to możemy się spotkać, posiedzieć razem, pośmiać się i porozmawiać...

z moimi córeczkami


grzecznie siedzę i czekam aż ciocia mnie pomaluje :)

kotek i pirat
 

"święta" trójca :D

i jeszcze tańce na balkonie

siostra - sorry, ale nie mogłam nie dodać tego zdjęcia :)