piątek, 29 marca 2013

życzenia....

Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
pełnych wiary, nadziei i miłości.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny
i wśród przyjaciół
oraz wesołego "Alleluja"

życzy Tusia i jej mamusia :)

środa, 27 marca 2013

czy zajączek nie zmarznie?

Coś w tym roku wiosna nie jest dla nas łaskawa
A przecież święta Wielkanocne tuż tuż.....

U nas w domu tradycją było szukanie prezentów, a głównie słodyczy od Zajączka  :)
Tę tradycję podtrzymujemy  do dziś kiedy to w naszej rodzinie pojawiły się najpierw dzieci mojej siostry, no i nasza Tusia.
Ile to radości (nie tylko najmłodszym) sprawia szukanie słodyczy po ogrodzie!

W zeszłym roku Tusia była jeszcze za mała na szukanie, a za to w tym roku pogoda raczej nie dopisze i chyba odpuścimy sobie chodzenie po ogrodzie, gdzie nota bene leży jeszcze śnieg!
No i zajączkowi mogłyby jajka zmarznąć :D

A co do tradycji to proszę oto ja i moja siostra dobre "kilkanaście" lat temu z naszymi łupami wielkanocnymi :D



No i nie mogłam się oprzeć aby nie dodać zdjęcia na którym jestem z śp.babcią Jasią :) Na tym zdjęciu jestem mniej więcej w wieku Tusi :)

piątek, 22 marca 2013

środa, 20 marca 2013

gotowa na wiosnę :)

Martusia jest gotowa na wiosnę, a dokładnie na kałuże :D
Nie straszna nam będzie plucha, bo kaloszy mamy aż 2 pary :)
Tylko Tusia jak mierzyła to nie mogła się zdecydować w których chce chodzić i co chwilę musiałam jej zmieniać ... eh moja mała strojnisia .





A to co widać na jej policzku to efekt szaleństw z kolegami w żłobku. Najlepsi kuple to Kuba i Miłosz i to z nimi najlepiej się broi i gania. Najpierw miała załatwioną wargę kiedy uciekała przed Kubą i nie zauważyła stolika, a kilka dni później dorobiła się tego siniaka na policzku kiedy uciekała bodajże przed Miłoszem i biegła w kierunku drzwi, które chwilę były otwarte, ale jak dobiegała do nich to okazało się, że już są zamknięte:D No i było małe STUK.
No bo tak - Tusia nie bawi się z dziewczynkami tylko z chłopakami:D
I kiedy czasami rano nie ma ochoty ubierać się, to wystarczy, że powiem, że idziemy do dzieci, a gdy już wymienię, że idziemy do Kuby i Miłosza to od razu daje się ubierać :D

Czy to już bunt dwulatka?

Już nie wiem co się dzieje z tą moją panienką....
Jej zachowanie staje się coraz gorsze....
Jest uparta, strasznie szybko się złości, wszystko chce robić sama....
A takie zachowanie jest przede wszystkim przy rodzicach....
Bo jak na razie jak jest u babci to jest grzeczna...
Naprawdę staram się trzymać nerwy na wodzy....
Staram się tłumaczyć, być cierpliwa, przeczekać napady złości i płaczu....

Przykład z dzisiaj rana:
Jak codziennie rano idziemy umyć zęby. Zawsze najpierw nakładam pastę na Tusi szczoteczkę i chwilę szoruję jej ząbki, a potem daję jej szczoteczkę do ręki i Ona sama kończy myć. Potem ja myję swoje a Ona próbuje mnie naśladować lub po prostu podgryza szczoteczkę. Czasami był mały bunt, ale po chwili tłumaczenia, że jak mama umyje Tusi ząbki to będzie mogła potem sama....
A dziś co? Mama nie może umyć księżniczce ząbków, bo Ona chce sama i już. Płakała... nie ryczała tak głośno, że chyba cała blok ją słyszał, aż smarki miała do brody!!! Mama nie może umyć jej ząbków, bo Ona sama. Z jednej strony chciałam ulec, bo serce mi pękało jak tak płakała. Jednak nie uległam, bo coraz częściej w innych sytuacjach nas sprawdza ile może, kiedy rodzice ustąpią i dadzą to co chce... Po 15 minutach takiego wycia uspokoiła się, podeszła do mnie i się przytuliła. Kiedy spytałam się czy teraz możemy umyć ząbki to powiedziała TAK. Umyłam jej ząbki, dałam jej szczoteczkę i z uśmiechem od ucha do ucha myła sama i nawet króliczkowi chciała umyć. Po chwili oddała mi szczoteczkę i powiedziała NIE MA. Ja się pytam czy skończyła, a On dotyka włosia i mówi NIE MA. Odpowiadam, że pasty już nie ma i to znak, że umyłaś już ząbki i że teraz opłuczemy szczoteczkę i odłożymy do kubeczka. Na wszystko ochoczo się zgodziła.

Potem cała wesoła jakby nigdy nic poszła po książeczkę i oglądałyśmy zwierzątka.

Już nawet nie liczę ile takich jej zachowań pojawia się o krótkim okresie czasu....
Naprawdę nie wiem jak ma się zachowywać, bo naprawdę nerwy mamy już przy nie zszargane.... czasami mało co brakuje abym na nią porządnie nawrzeszczała.

Jak się zachowywać, aby jej nie ulec, ale też aby o wszystko nie płakała.??? Tyle emocji temu towarzyszy....
Kurczę jak ciężko dobrze wychować dziecko..... jak ciężko.....

wtorek, 19 marca 2013

ząbek nr 14 i charakterek...

Ufff... jest kolejna górna górna trójeczka - prawa :)
Niby nie było źle, niby lepiej niż przy czwórkach, ale i tak parę nocy spałyśmy razem. Pomagały czopki na noc Viburcol. Obyło się bez przeciwgorączkowych. Aż dziw, że tym razem nie było w ogóle gorączki :) Jedynie trochę pojawił się katarek i kaszelek.
Przez te trójki mamy już prawie 2 miesiące opóźnienia w szczepieniu... No ale co się odwlecze to nie uciecze. To już będzie ostatnie szczepienie - jupi!!!

A co do charakterku - wczoraj M. obcierał młodą ze żłobka,bo ja byłam w pracy do 22giej. Kiedy przyszedł przybiegła to taty, zrobiła papa paniom i wyszli normalnie do szatni .... a tam jakaś histeria, szloch, wicie się, spazmy.... Mirek mówił, że nie wiedział co ma zrobić, bo pierwszy raz tak się zaczęła zachowywać... W pewnym momencie wyrwała mu się i podbiegła do drzwi od sali zabaw i zaczęła podskakiwać do klamki! No to jej otworzył. Wbiegła i pokazuje pani na okno - a że to było już przed samą 17stą to pani ściągnęła rolety na dół. Tak jej się to nie spodobało, że dała popis histerii. Pani podciągnęła roletę do góry i niby było już ok, ale ubrać się nie chciała dać. Nawet pani przyszła i chciała pomóc, ale nic z tego...Dopiero jak przyszła któraś z mam z małym pieskiem po swoje dziecko to dała się przekonać do ubrania. Tatuś wytłumaczył, że musi się ubrać, bo piesek zaraz pójdzie na dwór a tam jest zimno i że jeśli chce wyjść i zobaczyć jak piesek biega to musi się ubrać :)

Poza tym strasznie zrobiła się Zosia Samosia z ubieraniem się. Jest naprawdę ciężko, bo idzie to opornie. Na razie nauczyła się zakładać bluzki przez głowę :D, ale jak czasami jej to nie wychodzi a zapytam się czy pomóc,  to się tak złości, że potrafi zdeptać swoją bluzkę. Uczę ją rozbierać się, ale strasznie szybko się złości i denerwuje jak nie wychodzi.

I jeszcze nowe słowa, które mówi z upodobaniem:
-ceść
- pipa (czytaj pupa)
-pepa (świnka Pepa)
- opa (weźcie mnie na rączki)
-oko
-auto
-nie ma
-moje
-tutaj

Oczywiście słów, które powtarza jest dużo więcej, ale te to mówi sama :)





czwartek, 14 marca 2013

zabawy z tatą, wygłupy z mamą

Czasami są takie popołudnia, że oboje rodziców da się namówić do wspólnych wygłupów i zabaw, bo z reguły jedno z nas bawi się z Tusią a drugie odpoczywa.

Kilka dni temu byliśmy wzięci w obroty oboje :)
Tacie trochę podeptała klejnoty :D.... a mama na szczęście wyszła z wygłupów cało i bez uszczerbku na zdrowiu :D



wtorek, 12 marca 2013

ileż można słuchać mamy :P

Jak mama za dużo mówi, za dużo wymaga a w szczególności jak o coś prosi to najskuteczniejszym sposobem Martusi jest.............

no i moje dziecię mnie nie słyszy :D
Taka z niej mała cwaniara się robi.... i to coraz częściej :D

czwartek, 7 marca 2013

figlolandia

Filglolandia to świetne miejsce do zabaw dla cieci z naszym mieście :) To plac zabaw pod dachem :)
Byliśmy tam wczoraj pierwszy raz. Moja siostra z Nelką i Kondzie i ja z Martusią. 2 godziny wystarczyły... bardziej nam niż dzieciaczkom. Nelka i Kondziu już sami się bawili, ale Martusi jeszcze trzeba było towarzyszyć. Oczywiście jest tam kącik dla najmłodszych, ale Tusia wolała bawić się jak strarsze kuzynostwo :D Dzięki temu siostra i ja naprzemiennie też się wspinałyśmy, wchodziłyśmy, schodziłyśmy, turlałyśmy się, A Sabcia nawet zjeżdżała na zjeżdżalni :D
Jednym słowem miałyśmy aerobik w cenie wejścia dzieciaczków :P
Na szczęście były też momenty, że mogłyśmy razem usiąść i napić się kawki :)

Naprawdę takie miejsce to fajna sprawa, szczególnie w niepogodę, bo wiadomo jak na dworze jest ładnie to lepiej spędzić czas na świeżym powietrzu :)

A tak wyglądała nasza zabawa:


wtorek, 5 marca 2013

słońce świeci nad nami...

....ogrzewa nasze buzie promieniami :):):)
Oj tak - taką pogodę to my kochamy. Słoneczko pięknie świeci, pranie suszy się na balkonie i będzie pachniało wiatrem.... tak to już wiosna idzie już idzie :)
Wczoraj po żłobku byłyśmy pierwszy raz na placu zabaw prawie całą godzinę :) Ale była radość, śmiech, bieganie, skakanie, bujanie i zjeżdżanie :)
Wieczorem poszła spać całe pół godziny wcześniej, bo była tak zmęczona :)
Teraz czekamy już tylko kiedy będzie można zmienić kurtki na cieńsze i ubrać na nogi jakieś lekkie trampki :)










poniedziałek, 4 marca 2013

weekend

Weekend minął nam bardzo szybko i przyjemnie.
Po pierwsze miałam wolne.
Po drugie w sobotę byliśmy na hucznej 40stce znajomego. Huczna bo na ponad 60 osób. Imprezka w ośrodku Hubertus... mnóstwo pysznego jedzonka, dużo %, tańce i niespodzianka dla Jubilata od żony - taniec powiedzmy erotyczny, ale ze smakiem :) My zmyliśmy się po angielsku po 1 w nocy, ale imprezka była do 4 rano.
Tusia była oddana pod opiekę do moich rodziców, gdzie dziadkowie naprawdę świetnie się nią zajęli i miała mnóstwo różnych atrakcji i zabaw !! :)
Rano gdy się obudziłam jeszcze lekko kręciło mi się w głowie :P Jednak strasznie dziwna była ta cisza w domu... nie obudziło nas gadanie Tusi :( Fajnie, że mogliśmy się wyspać, ale już mi strasznie było tęskno do mojej księżniczki.
Popołudnie niedzieli spędziłam jeszcze u rodziców z Tusią, bo Mirek zdecydował się, że pojedzie do szkoły. Dla niego imprezka nie była taka fajna, bo jeszcze bierze antybiotyki i nie mógł pić.

Poza tym w końcu w sobotę przebiła się górna lewa trójka :) JUPI!!!! W sumie to przez ten ząbek od ponad 3 tygodni Tusia źle sypiała i była marudna... Oby teraz była chwila odpoczynku.... pożyjemy zobaczymy.

I jeszcze nowe słowa:
auto
Ania
oko
ne ma (nie ma)

piątek, 1 marca 2013

Tutsi opa

Tutsi opa - to jest pierwsze zdanie, które powiedziała Tusia w nocy z wczoraj na dziś :)
Noc niestety była dość ciężka. Chyba znowu pcha się ta nieszczęsna trójka, która sobie przerwę zrobiła i być może ma kolegę też trójkę, ale dolną... dokładnie nie wiem, bo Martusia nie chce sobie dobrze dać zajrzeć do buźki.
Co do tego zdania czy wyrażenia to jestem bardzo dumna. Powiedziała to do taty, bo to tatuś miał się nią zając. Ja rano wstawałam do pracy a On ma wolne. Poszedł do jej pokoju, a Martusia stała w łóżeczku i powiedziała "Tutsi opa" :)
Tutsi - to Tusia, czasami też mówi na siebie Tuta :D
Opa - to wiadomo, że na rączki

A opieka nocna nad Tusią i tak skończyła się, że malutka spała razem z nami w łóżku.
Na szczęście dosyć szybko zasnęła wtulona we mnie, więc rano byłam w miarę wyspana.


Po za tym Tusia prawie za każdym razem woła siusiu jak robi w pieluchę :) Tylko wołanie równa się od razu robienie. Ale to już pierwszy krok do nauki siusiania do nocniczka. Mam zamiar zabrać się na wiosnę jak będzie cieplutko, no może bliżej lata. Jak robi kupę to też woła siusiu :P  I tak samo w tym momencie jak już gniecie.

Ps. Pierwsze wrażenie mycia głowy przy pomocy ronda jest ekstra. Ja przy tym nie byłam, bo pracowałam, ale mąż mówił, że mała była zachwycona, do oczu nic nie leciało. Martusia patrzyła jak tatuś płucze i się dziwiła, że nic jej nie leci :D Aż rączki do ronda wyciągała sprawdzić, gdzie ta woda :) Jedynym małym minusem jest to, że po zdjęciu ronda, tam gdzie ono było założone, należy spłukać ręcznie. Jedna to nie jest większy problem, bo to głównie przy uszkach i na karku :)
Następny razem, mam nadzieję, że ja będę kiedy będzie myta główka i zrobię kilka fotek :)
No i zdjąć sobie go nie chciała dać. ... hehe....