piątek, 30 sierpnia 2013

Bilans dwulatka

Jesteśmy dziś po bilansie dwulatka.
Bilans robił doktor, który ma notoryczne opóźnienia w przyjmowaniu pacjentów, średni 30 min nawet do godziny, więc nauczona, że długo czekamy w przychodni zaopatrzyłam Tusię w bidon z wodą i książeczkę co by się nam nie nudziło :)
A to niespodzianka - zostałyśmy przyjęte tylko z 5 minutowym opóźnieniem!

Tusia została zważona, zmierzona, zbadana, musiała pokazać ząbki (nie chciała tego robić), pochodzić przed Panem Doktorem (niby trochę się nóżki rozchodzą - to pójdę sprawdzić do naszego guru od rehabilitacji).

A więc moja dwulatka mierzy 88cm i warzy 13kg i mieści się w 75 centylu :)
Generalnie jest zdrowa jak ryba :D

samo zdrowie :)

Dziś będzie nietypowo, bo o czymś zdrowym a do tego pysznym i słodkim!
Chciałabym Wam zaproponować CZEKOLADOWY KREM.
I pewnie stukniecie się w głowę jak taki czekoladowy krem może być zdrowy?!?!
Tak - może być.

"Nikt nie zgadnie z czego jest zrobiony dopóki mu nie powiecie. Witariański krem czekoladowy, który można jeść jako samodzielny deser, czekoladowy dip do maczania pokrojonych w kawałki owoców (banany, jabłka, pomarańcze, brzoskwinie itd.) lub użyć jako komponent do dekoracji (lub przełożenia) innego deseru albo ciasta. Nie zawiera cukru, masła, mleka, mąki margaryny i innych mało zdrowych rzeczy.
Sama natura, 3 składniki i 3 minuty pracy aby je połączyć. Czy to nie jest genialne? Uwielbiam takie gotowanie :)

Na jedną porcję potrzebujemy jedno dojrzałe awokado. Zatem jeśli chcemy zrobić więcej wystarczy zwiększyć odpowiednio ilość składników w przepisie. Do tego dorzucamy dwie łyżki ciemnego kakao i łyżkę płynnego miodu oraz łyżkę syropu klonowego (jak ktoś lubi słodsze to można dodać nieco więcej). Można użyć samego miodu lub samego syropu klonowego. Można dodać więcej kakao jeśli ma być mocno czekoladowy.
Składniki najlepiej połączyć za pomocą miksera (blendera), jeśli nie macie to można i widelcem, ale wtedy potrwa to nieco dłużej.
Jak widzicie awokado to nie tylko osławione guacamole. Jest wyborne na słodko! Nawet jeśli nie jesteś fanem awokado – ten przepis zasmakuje Ci na pewno, po prostu nie czuć tu w ogóle awokado :) Ponadto taki deser to samo zdrowie, awokado jest uważane za pożywienie doskonałe czyli super food:
- zawiera zdrowe tłuszcze (w tym Omega-3), sprzyjające zdrowemu sercu, młodości i szczupłej sylwetce, zapobiega też chorobie Alzheimera z uwagi na zawartość wit. E
- zawiera sterole roślinne, które obniżają poziom cholesterolu
- zawiera foliany zapobiegające udarom i niezbędne kobietom ciężarnym
- zawiera luteinę korzystną dla zdrowych oczu
- ma 30% więcej potasu niż banany, sprzyja regulacji ciśnienia krwi
- zawiera spore ilości glutationu, najważniejszego antyutleniacza w naszym ciele, co sprzyja podnoszeniu odporności i działa antynowotworowo.
Taki deser można wcinać bez poczucia winy, nawet codziennie :)
Smacznego!"***

Ja nie miałam syropu klonowego, więc dałam 2 łyżki miodu. Pierwsze wrażenie smakowe było takie sobie... może dlatego, że nie jadłam nigdy awokado? Za to wyśmienicie smakował krem jako dodatek do lodów! :)



***źródło : http://www.akademiawitalnosci.pl/czekoladowy-krem-gotowy-w-3-minuty/

środa, 28 sierpnia 2013

jeżyny..... i wywrotka

Rocznicowe popołudnie spędziliśmy u rodziców. Mirek pomagał trochę tacie przy naprawie auta, a my  z Tusią i babcią szalałyśmy na podwórku :D
Po takim popołudniach zawsze nachodzi mnie refleksja, że cały czas marzy mi się mały domek z ogórkiem, tym bardziej, że oboje wychowaliśmy się w domkach, a nie w blokach.... ech...

Tusia uwielbia szaleć w ogrodzie, skakać na trampolinie, bujać się, zjeżdżać na zjeżdżalni, bawić się w piaskownicy. A najlepiej kiedy w tym wszystkim towarzyszy jej babcia Misia :)

Wczoraj hitem były jednak jeżyny, takie zdrowe, bo z ogrodu, nie pryskane.. co śmieszne nawet te kwaśne Tusia zjadała :P
A drugim hitem była jazda po podwórku w wywrotce. Auto solidne, bo Wadera i może udźwignąć nawet do 50kg! Wywrotka należy do kuzyna Tusi i mimo iż jest już użytkowana 2 lata to działa w 100%.
Jakby co to nie jest reklama tej firmy, tylko moje spostrzeżenia do solidnych i dobrych zabawek.













wtorek, 27 sierpnia 2013

na brązowo...

...bo dziś mija nam 8 lat... heh kiedy to zleciało...
8 rocznica inaczej też spiżowa lub blaszana...

Oby były kolejne... oby były lepsze... oby były na zawsze razem...


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

dialog...

Po pierwsze Tusia dalej śpi w dużym łóżku. Chyba powoli zaczynam myśleć o pozbyciu się łóżeczka...

Tusia poszła spać o 21szej  - oczywiście zaraz jak rybka mini mini poszła spać. Położyłam ją, zmówiłyśmy razem paciorek i poszłam, a Ona piła jeszcze kaszę. Po chwili słyszę jak woła: Mama już! - to znaczy, że wypiła kaszę. Idę po butlę i mówię, żeby przykryła się i cika (króliczka), bo jest chłodno i kazałam spać.
Siedzę już u siebie w pokoju na łóżku i słyszę:
Tusia: mamo! mamo!
Ja: tak?
T: nie ma!
J: kogo?
T: cika nie ma!
J: na pewno jest, szukaj...
mija może z 10 sekund...
T: nie ma!
J: na pewno jest, dobrze poszukaj
mija kolejne 10 sekund...
T: o jest cik! mamo jest!
J: to dobrze, śpijcie już
T: zimo mamo!
J: to przykryj siebie i cika i śpijcie...
T: dobzie
J: dobranoc, papa
T: papa!

No to papa :)

piątek, 23 sierpnia 2013

duże łóżko

Tusia ma za sobą pierwszą noc w dużym łóżku :D
Gdy przed spaniem zapytałam się jej czy chce spać na łóżku dla dużych dziewczynek to było jedne wielkie i głośnie TAK!!!!
I tak się tym podekscytowała, że miała problem z zaśnięciem... w sumie zasnęła prawie o 22.30.
Trochę się mnie nawołała....
Trochę się nagadała do swoich wszystkich przytulanek....
Trochę rozmawiała z Kubusiem na tapecie :D

Był też dylemat czy jednak nie spać w swoim łóżeczku i 3 razy tak przechodziła w tą i z powrotem....

Na szczęście upadku z wersalki nie było, choć miałam przy łóżku poduchy w razie W.

Jednak tak naprawdę jakoś nie jestem przekonana czy już jest gotowa, choć jeszcze nie tak dawno tego chciałam... Kurcze jakaś niezdecydowana jestem :/
Zobaczę jeszcze ze 2-3 noce czy dalej będzie chciała tak spać i wtedy podejmę decyzję, czy pozbywamy się łóżeczka czy jeszcze to nie ten czas....






czwartek, 22 sierpnia 2013

Japa

Obie z Tusią lubimy oglądać "Niedźwiedź w dużym niebieskim domu"a najbardziej lubimy sobie śpiewać końcową piosenkę:

Tusia też nie może się doczekać kiedy misiu woła Zjawę.
W wykonaniu Tusi jest to: Japa.
Pierwszy raz nie wiedziałam o co jej chodzi :D

Teraz razem wołamy Zjawę/Japę  :)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Jumping :D

Wieczorem, gdy dziecko nie jest zmęczone i nie chce iść spać (choć rybka mini mini już śpi!) należy pozwolić dziecku wyładować akumulatorki :) Jednym z lepszych sposobów są skoki. U nas są z fotela na łóżko  - po 15-20 minutach można podjąć próbę położenia spać i czasami nawet się to udaje = akumulatorki idą na noc naładować się :)

.....tak często nawet się zastanawiam skąd to nasze dziecko ma tyle energii ....może gdzieś na lewo ładuje te swoje akumulatorki??.... tak sobie gdybam....

Tusia skacze z prędkością światła :D 

A tu już starałam się, aby było ją widać :P




piątek, 16 sierpnia 2013

"cicho"

Tusia coś tam broi. Tłumaczę i nic. Zaczynam lekko podnosić głos, ale dalej jak do ściany ... Normalnie jakbym mówiła do siebie!
Nagle Tusia odwraca się do mnie i mówi: cicho, cicho...

To słowo cicho jest przez nią często używane, bo nawet kiedy z Mirkiem rozmawiamy, a Ona np. ogląda bajkę, to potrafi nagle głośno do nas wołać :cicho!!!

Po za tym Mirek nauczył ją mówić: cicho bo przyjdzie Zdzicho .
W Tusi wykonaniu brzmi to mniej więcej tak: cicho psyjdzie dzicho :D



niedziela, 11 sierpnia 2013

bańkowe szaleństwo :)

To jest to co ostatnio Tusia uwielbia!
Bańki, bańki, dużo baniek :D
Tradycyjne dmuchane są fajne, ale mama lub inna osoba musi trzymać pojemniczek, bo inaczej po kilku sekundach już płyn jest wylany...
Z racji tego, że mama teraz pracuje w sklepie gdzie jest również całe mnóstwo przeróżnych zabawek za dzieci, to Tusia została wyposażona w pistolet do robienia bianiek :D  Za niecałe 14zł dziecko jest w pełni szczęścia :)

Tak robimy bańki metodą tradycyjną....
A tak Tusia robi bańki pistoletem...

A to 3 dni temu kiedy było jeszcze gorąco  i można było pluskać się w baseniku na balkonie :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Park Oliwski w Gdańsku

Tak jak już wspomniałam w poprzednim wpisie dziś będzie o pięknym miejscu w Gdańsku, a mianowicie o Parku Oliwskim. Dla nas jest to miejsce prześliczne, malownicze, dające wytchnienie od zgiełku ulicznego i pomagające naładować akumulatory :)
Mimo iż nie jesteśmy z Gdańska lubimy to przyjeżdżać, również dlatego, że to tylko koło 40 kim od naszego domu :)

Nie ma co tu dużo pisać... zapraszam do oglądania :) Ostrzegam, że zdjęć jest dużo, bo nie umiałąm wybrać kilku....









ciekawe kto mieszka w tej dziupli :)

ale tam dużo rybek!



uśmiech dla taty :D
zbieram kwiatki dla....

.....mamy oczywiście :D

palmiarnia


photo by Tusia :D
uciekamy mamie

a tu tata goni :D
a kuku

ruda :)

gdzie uciekła tak wiewiórka?


rodzinne photo made by autowyzwalacz :D

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Jest dobrze.

Gorączka ustąpiła już wczoraj rano. Jeszcze wczoraj pojechaliśmy pospacerować do gdańskiego parku oliwskiego - było pięknie, dużo cienia i oczywiście rodzinnie :)
Pojechaliśmy, bo Tusia nie miała żadnych oznak choroby, a siedzenie w domu w taką pogodę to byłaby mordęga.
Dziś nie puściłam jej do żłobka, tylko była pod opieką mojej mamy, co z resztą Tusi bardzo odpowiadało :) Przecież nie ma to jak u babci :D
Ja na najbliższe 2 tygodnie załapałam pracę na zastępstwo. W sklepie z różnymi drobiazgami. Godziny są dla mnie bardzo fajne, bo 9-17, więc nie mam problemu z pogodzeniem żłobka i pracy, nie angażując nikogo z rodziny. No i soboty wolne, więc jest git :D

Poza tym dziś na 17.30 byliśmy na kontroli u pediatry w naszej przychodni i Tusia jest zdrowa. Ma jeszcze leciutko czerwonawe gardełko, ale mamy jeszcze popsikać parę dni i powinno być ok. Pani doktor z lekko ironicznym uśmiechem zdziwiła się, że przyszliśmy, no cóż.....
Żadnych przeciwwskazań do pójścia do żłobka nie widziała. Nie ukrywam, że dobrze, bo moja mama i tak ma dużo na głowie. Ma przecież cały czas do opieki moją babcię, no i cały czas też opiekuje się Konradkiem. Więc Tusia naprawdę nie byłaby tam jeszcze potrzebna. Na pewno nie jest jej łatwo, ale Ona nigdy nie odmówi pomocy :) Skąd ta kobieta bierze tyle siły w sobie i to wszystko ogarnia?! Nie wiem...
Przez ostatnie 2 tygodnie tata miał urlop i On dużo zajmował się Konradkiem. Dziadek też ma swoje sposoby na znalezienie wszelakich zadań i zorganizowanie czasu maluchom :)
Taki dziadek to skarb!


A jutro postaram się dać zdjęcia z  naszego spaceru w parku - bo naprawdę jest tam pięknie!


Sabcia - jak tak spacerowaliśmy to miałam przed oczami Nelę :) Jakby to było wczoraj :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

czy to tylko gorączka?

Od wczoraj od 18tej Tusia mam praktycznie cały czas gorączkę pomiędzy 38,5 a 39. I żadnych innych objawów. Kiedy gorączka ustępuje to normalnie się bawi, wariuje. Do tego cały czas ma ogromny apetyt...
Dziś po 19tej pojechaliśmy do lekarza do opieki świątecznej i nocnej i jakież byo moje zaskoczenie (tym razem pozytywne) bo trafiliśmy na pediatrę, a dokładnie na panią doktor, która prowadziła leczenie szpitalne zaraz po urodzeniu. Oczywiście cały wywiad, badanie.... i osłuchowo czysto (uff), tylko ciut większe migdałki, ale nic szczególnego na to nie powiedziała.Fakt- bardzo dużo się wypytywała co i jak. W trakcie rozmowy padło, że Tusi bardzo często grzebie sobie w pipce i Pani doktor powiedziała, że to może być zapalenie dróg moczowych, bo innych objawów nie ma, a przy tym potrafi być wysoka temperatura. Jednak na żadne badania nie mogła nam dać skierowania, ale i tego też nie była pewna, to tylko jej podejrzenie było. I dostaliśmy wybór, albo antybiotyk, albo da nam skierowanie do szpitala dziecięcego i tam jeszcze raz ją przebadają i zrobi jej ewentualnie badania krwi i oczywiście moczu.
Z logicznego punktu widzenia wybraliśmy opcję nr2, bo nie jestem chętna do podawania antybiotyku dziecku, jeśli nie ma uzasadnionej i pewnej przyczyny!
Nie muszę pisać, że wizja szpitala szczególnie mi się nie podobała... już miałyśmy tę niewątpliwą przyjemność być w nim w sumie 2 razy :(
Ale do rzeczy.
W szpitalu na szczęście zostaliśmy przyjęcie praktycznie od razu, bo czekaliśmy tylko z 5 min na lekarza. I od nowa pełno szczegółowych pytań, badanie małej ogólne, ważenie ( Tusia waży dokładnie 13kg). Tej pani doktor migdałki już bardziej się nie podobały. Jednak generalnie podsumowała, że gorączka trwa dopiero dobę i nie chciałaby jej niepotrzebnie kłuć na krew i cewnikiem pobierać siuśki, a  stan dziecka jest dobry, to zapisze nam co mamy małej podawać, ale gdyby coś uległo zmianie to mamy natychmiast wrócić.
Tak więc do poniedziałku włącznie mamy brać Nurofen 3x na dobę, a gdyby gorączka nie spadała, to między nim mamy podać Panadol. Do tego 3-4 razy dziennie psikać gardełko Tantum Werde i 2x dziennie Clemastinum.
I oczywiście obserwować i obserwować...
W szpitalu też mierzyli gorączkę i miała 38,6

Teraz jej praktycznie północ, a małą poszła dopiero spać, bo o 21 dostała Nurofen i gorączka spadła i mimo nieprzespanej poprzedniej nocy, nie miała zamiaru zasnąć. Tak ją rozpierała energia, że nikt z zewnątrz by mi nie uwierzył, że to dziecko gorączkuje i słabo spało w nocy.
Na szczęście jakoś dała się odłożyć. Ja muszę nastawiać sobie budzik, aby w nocy sprawdzić czy nie idzie jej gorączka, no chyba, że Ona sama obudzi mnie wcześniej..
Mam nadzieję, że będzie cały czas spałą w łóżeczku, bo też jestem niewyspana, a z nią to ciężko mi się śpi...

A ta jej gorączka to normalnie pech, bo w poniedziałek mam iść do pracy na 2 tygodnie na zastępstwo, bo dziewczyny idą na urlop... praca prosta, też w sklepie, ale z różnymi bibelotami i pierdołkami... acha, bo nie napisałam, że w Tesco już na razie mnie nie potrzebują... no cóż to są uroki pracy na zlecenie...
Na szczęście w poniedziałek moja mama zadeklarowała, że zajmie się Tusią. A co będzie dalej to zobaczymy....
W poniedziałek idziemy koniecznie na kontrolę do naszego pediatry... zobaczymy  co powie jak zbada Tusię. Mam nadzieję, że skierowanie na mocz dostaniemy  i przy okazji na kupkę.

Miłej niedzieli życzę :)

Ps. U nas bardzo słonecznie i upalnie wręcz :) Dziś ciut się opalałam w ogrodzie i klatka piersiowa, brzuch, twarz  wyglądają jak rak czy burak :D hehehe ale przynajmniej nie wyglądam jak córka młynarza :)

piątek, 2 sierpnia 2013

imprezka w żłobku

A dokładnie urodzinki Tusi. Każde dziecko w żłobku ma wyprawiane urodzinki. Są balony, kolorowe czepeczki, torcik no i oczywiście dmuchanie świeczki i Sto Lat :)
Tusia w żłobku uczestniczyła już w dobrych kilku urodzinkach swoich koleżanek i kolegów, jednak to były jej pierwsze wyprawiane w żłobku. A były one dokładnie w dzień jej urodzinek ,czyli 15 lipca.
Opiekunki mi powiedziały ja to Tusia bardzo przeżyła. Chodzi o to, że jak dane maluszek ma urodzinki, to na czas poczęstunku i zabawy ich stoli są złączane w jeden duży, a na szczycie na krzesełku siada mały solenizant. To krzesełko jest inne niż te na co dzień, bo jest ciut większe. Tusia jak miała usiąść na tym krzesełku to aż cała się trzęsła w przejęcia! Była mega szczęśliwa, że to Ona będzie mogła teraz na nim usiąść :D

A teraz w żłobku jest trochę reorganizacji, bo właścicielka otwiera drugi punk, na który dostała sporo dofinansowania. Pojawiają się nowe panie, i z tego co się dowiedziałam z rozmowy, niestety 1 na pewno, a może druga z naszych pójdzie do nowego punktu. Mi to osobiście się nie podoba, bo uważam, że skoro tam będą nowe dzieci to niech one mają nowe panie, a te niech tu zostaną skoro znają dzieci a dzieci je lubią :) Oczywiście powiedziałam swoje zdanie, ale Pani Kasia twierdzi, że tam potrzebuje doświadczonej osoby i takiej której ufa. Niby ma trochę racji, ale i tak wolałabym aby nie zabierano naszej/naszych opiekunek.