sobota, 29 grudnia 2012

kuzynostwo

Tusia ma na razie kuzyna Konradka i kuzynkę Kornelkę. I chyba nie zanosi  się, że taki stan się zmieni, bo moja szwagierka jakoś nie wykazuje chęci posiadania dzieci, a czy u mojej siostry będzie trzecie - tego nie wiem.
Kornelka w lutym będzie już miała 6 lat! Ja kten czas szybko leci... a dopiero co ją trzymam do chrztu jako mama chrzestna.
Konradek w czerwcu będzie miał 3 latka.
Różnica wiekowa między Tusią a Konradkiem to tylko 13 miesięcy, a Nelka to jednak jest już starsza ponad 4 lata.
Nelka potrafi ładnie się już opiekować, a Kondziu to istny wariatuńcio!

Niemniej dla Martusi są oni praktycznie jak rodzeństwo którego nie ma. Uwielbia ich towarzystwo, ganianie się, brojenie, tańcowanie i wygłupy!!!

Mam nadzieję, że to się nie zmieni, że będą zawsze ważni dla siebie, że będą mogli na siebie liczyć i na sobie polegać.
Chciałąbym, aby mieli zawsze ze sobą dobry kontakt, a nie tylko taki symboliczny, jak ja mam ze swoim kuzynostwem :(
Bardzo trzymam za to mocno kciuki, ale życie i czas pokaże jak będzie i to od nich samych w dużej mierze będzie to zależeć.








czwartek, 27 grudnia 2012

Świąteczny Czas...

To co miłe i dobre zdecydowanie szybko się kończy.
Tak było i w przypadku Świąt Bożego Narodzenia.
Minęły nam bardzo miło i rodzinnie.
W Wigilię byliśmy u mojej siostry. Każdy coś przyniósł, ale wiadomo, że większość przygotowała gospodyni, która spisała się na medal.
Jedzonko pyszne, prezenty były.
Potem pojechaliśmy na drugą Wigilię do moich teściów.
W domu wylądowaliśmy po 22giej, a Tusia dalej miała tyle energii jak nigdy. Chyba ta cała atmosfera i prezenty zrobiły swoje.
Pierwszy dzień świąt też u teściów, a drugi u rodziców.

To były nasze drugie święta z Tusią, ale o niebo fajniejsze niż zeszłe, bo inaczej ona to już wszystko przeżywała, rozumiała, widziała :)

Tusia w sumie dostała 3 prezenty: odkrywczy domek, konia na biegunach i dresik :)

A to krótka fotorelacja:









niedziela, 23 grudnia 2012

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia



Boże Narodzenie jest świętem rodzinnym,
dlatego spotykamy się przy stole wigilijnym
dzieląc się opłatkiem święconym.
Składamy szczere życzenia,
darując sobie wszelkie przewinienia,
a Boża Dziecina z tego się cieszy
i z błogosławieństwem bożym na Nowy Rok spieszy.

Życzą Martusia z rodzicami :)

czwartek, 20 grudnia 2012

Mól książkowy

Mogłabym tak teraz nazywać Martusię, bo oglądanie książeczek to jak na razie jedno z jej ulubionych zajęć :) Wiadomo, że dzieci szybko się zmieniają, ale mam nadzieję, że zamiłowanie do książek jej zostanie. Ja też lubię czytać i będę starała się przekazać to Martusi.
Na razie Tusia po prostu je ogląda, przerzuca kartki no i ciągle pyta "co to?" lub "a to?"
Czytam jej, ale mało kiedy mnie słucha... albo zaraz próbuje przekładać strony, albo idzie po inną książeczkę i próbuje mi ją wcisnąć lub sama ją ogląda. Ja staram się i tak czytać, bo wiem, że przyjdzie taki dzień, że ją zainteresuje również treść książeczki, a nie tylko obrazki :)






środa, 19 grudnia 2012

dziwne przyzwyczajenie :/

Nie wiem skąd się to wzięło, jak się to zapoczątkowało, ale Marta uwielbia zlizywać wszelakie kremy. Wiem wiem, że to ble i niezdrowe. Jednak ciężko mi nad tym zapanować.
Sytuacja pierwsza: przed wyjściem z domu smaruję jej buźkę kremem ochronnym. Nie jest to łatwe zadanie bo jak tylko podchodzę to już jęzor wyciąga żeby lizać. Jak smaruję to ten jęzor cały czas jest na wierzchu... jak skończę smarowanie buźki to językiem dale próbuje zlizać krem, a nawet potrafi rączką mazać po twarzy i potem wkładać do buźki. Teraz już staram się najpierw zakładać rękawiczki przed kremowaniem. Tak jest praktycznie za każdym razem.
Sytuacja druga: przebieram pieluszkę. A Tusia już bierze krem, czy puder do rączki i mi podaje aby odkręciła. Jak ją tam kremuję to ta mała cwaniara się tam dotyka i "zbiera" krem i siup do buźki. Tak sami z pudrem.

I co ja mam z tym zrobić? No dobra, to nie są wielkie ilości, ale jednak Marta ma jakieś dziwne "nałogi". Skąd jej się to wzięło?

wtorek, 18 grudnia 2012

Choinka :)

W tym roku ze względu na Tusię lub bardzie dla niej :) mamy już ubraną choinkę.
U nas w domu choinkę ubierało się zawsze w wigilię lub dzień przed.
Teraz dla małej ubraliśmy wcześniej, aby mogła się nacieszyć ozdóbkami, światełkami.
Choinkę dostaliśmy od mojej siostry - bardzo dziękujemy, bo jest śliczna. Taka w sam raz do naszego małego mieszkanka.
Martusi bardzo się podoba, podchodzi, dotyka, ciągnie - i tu się boję, że jak raz pociągnie to na amen :P i będzie klops. Pożyjemy zobaczymy.
Teraz też sobie siedzę, piszę a przed oczami mam choinkę, która pięknie pachnie lasem a światełka sobie migają :)









Teraz tylko czekamy na święta. ...

brój

To jest prawda, to jest fakt.
Rośnie nam brój jakich mało!
Nie ma godziny co by nie kombinowała, psociła, ciągnęła, biegała, rozwalała itp...

W żłobku też broi. Wczoraj rozmawiałam z Paniami i okazało się, że z dziewczynki, która była grzeczna, niechodząca, obserwowała dzieci.... zamieniła się w małego broja. Biega, szaleje, psoci, a najwięcej gania za chłopakami :P   tego to chyba nie ma po mamusi :)
Dowiedziałam się też, że moja panienka nie śpi już jako jedyna w łóżeczku, tylko tak jak wszystkie dzieci na materacyku :)

Jak to wszystko się szybko zmienia u dzieci.....




poniedziałek, 17 grudnia 2012

tańcowała Tusia z ....

babcią i dziadkiem :)

Najpierw było tany tany tylko z mamą. Potem zaciągnęłyśmy jeszcze tatę. Jednak Tusi było mało i też za rączkę wyciągnęła do tańców dziadków :)

Tańcowanie do " My jesteśmy krasnoludki"

Na zdjęciach zdążyłam tylko uchwycić babcię Basię i dziadka Romka jak tańczą z Tusią :)
Śmiechu było co nie miara...





Udało się też jeszcze wczoraj pojeździć na sankach. Jednak i tak już wczoraj była plucha :(
No to się nacieszyliśmy śniegiem...

 




A mama jak zwykle jest fotografem...... :)

niedziela, 16 grudnia 2012

jaka pyszna sanna...

Wczoraj dosyć porządnie zaczął u nas padać śnieg .
Po drzemce i obiadku pojechaliśmy do moich rodziców. Już jak jechaliśmy do dziadków to cały czas sypał śnieg.
Kiedy zbieraliśmy się do domu ( minęło koło 2h) napadało tyle śniegu, że mimo iż już była prawie pora spania małej, wyjęliśmy sanki z bagażnika (jeździły tam od ich zakupu) i Tusia pierwszy raz miała okazję pojeździć sobie na sankach :)
Ale była szczęśliwa! Po 20 minutach chciałam ją zapakować do auta, ale Ona w zaparte, że nie! Ile płaczu i ucieczki było!!! Nie chciałam, aby jeździła dłużej, bo przecież jeszcze sporo kaszle, choć już nie tak mocno i często.

A jak sanki - są super. Tusia siedzi w nich sztywno, nie wypada (a Mirek nieźle z nią wywijał i szarżował), leciutkie, zwinne i obite pianką, która daje izolację cieplną dla pupy :)
Jesteśmy z nich bardzo  zadowoleni. No i bez problemu mieszczą się do bagażnika.

Dziś już niestety temperatura jest na plusie, jest wilgotno, mgliście i śnieg się topi :(
A miałam nadzieję, że trochę potrzyma i zdążymy nacieszyć się sankami :)

Zrobiłam zdjęcia, ale są słabe jakościowo, bo było już ciemno (20sta godzina) i słaby mam aparat w telefonie.






czwartek, 13 grudnia 2012

stópki

Odkąd Martusia zaczęła samodzielnie chodzić zauważyłam, że krzywi lewą stópkę do środka. Nie jest to mocne i ciągłe, ale jednak. Koniecznie chciałam to skonsultować z naszym rehebilitantem, a nie mogłam się do niego dodzwonić ok ponad tygodnia. Dziś wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy sprawdzić co się dzieje. Na szczęście był i mógł nad od razu przyjąć :) Musiałyśmy tylko poczekać z 20min aż skończy ćwiczenia z innym małym szkrabem.
Pan Jacek popatrzył jak Martusia chodzi i w butach i w rajstopkach i na bosych nóżkach. Nie ma dzięki Bogu większych powodów do niepokoju. Poćwiczył trochę z Tusią, która nie była skora do współpracy, bo była już śpiąca (to już była pora jej drzemki), pokazał mi kilka prosty i fajnych ćwiczeń, które mogę sama wykonywać w domu w formie zabawy :). Za miesiąc mamy przyjść znowu do kontroli i zobaczy czy jest postęp jakiś czy jeszcze gorzej ...
Zapytałam się o metodę zakładania butów lewy na prawy i odwrotnie. Pan Jacek nic o tym nie słyszał, więc nie będę tego stosowała.
Dowiedziałam się jeszcze, że Martusia dopiero uczy się balansować, przerzucać ciężar ciała itp.
Czasami takie krzywienie stópek/stópki mija samo, bo dziecko nauczy się odpowiedniego chodzenia, a czasami potrzeba jest większej ilości ćwiczeń, czy odpowiednich butów ortopedycznych. To pokaże czas.

Poza tym miałyśmy kolejną ciężką noc. Marta dalej tak okropnie kaszle. teraz to mokry kaszel. W nocy zasypia na max. 15 min i budzi ją kaszel i katar. Więc od 1 w nocy poszłam do jej pokoju i próbowałyśmy spać razem. I znowu tuliłam, głaskałam, śpiewałam... ale udawało jej się zasnąć tylko na siedząco wtulona we mnie. Odkładałam ją obok siebie, zdążyłam zamknąć oczy i już się wierciła, kręciła i znowu kaszel i od nowa usypianie... i tak do rana :(
Jutro znowu zarejestruję ją do lekarza, znowu innego. Już nie wiem jak jej pomóc. Może prześwietlenie klatki by coś pokazało skoro osłuchowo jest czysta?

A może to faktycznie jest na to ciągłe ząbkowanie? Tylko jakoś mi się nie chce wierzyć, że tak długo by kaszlała... Fakt, wszystkie czwórki przebiły się w bliskim czasie, dalej się przecież wyżynają... już sama nie wiem...

Mirek wczoraj czytał w necie o długotrwałym kaszlu u dzieci i aż się przeraziłam ile jest z tym związanych chorób!

Tylko jak znaleźć przyczynę kaszlu u Martusi?

środa, 12 grudnia 2012

śniegowce i obiadek

Dziś udało mi się kupić bardzo tanio śniegowce/kozaki dla Martusi. Mam już jedną parę, ale są, że tak powie prawie na styk i już ciepłej skarpety na większe mrozy czy na wyjście na sanki nie założę.
Nowe buty kosztowały mnie tylko 20zł :)Wystawione były na naszym portalu lokalnym. Były prezentem, który okazał się za mały.
Dla Martusi są idealne :) super ciepłe, zmieści się jeszcze dodatkowa skarpeta i są na rzep, co bardzo lubię.
to już rozmiar 22

 Drugą sprawą jest samodzielne jedzenie posiłków przez Martusię. Śniadania to od dawna je sama, obiadki nauczyła się jeść w żłobku. Zupkę jeszcze sama nie je, ale drugie danie tak. 
Od wczoraj Tusia jest w domku, bo znowu byłyśmy u lekarza i kaszel jest jeszcze większy. Kał oddany do badania, czekamy na wyniki. Ja też byłam ze sobą u lekarza i też się leczę z kaszlu. 
Co do obiadku to Marta nie chce aby ją karmić. Kiedy się nie spieszymy to ok, ale gorzej kiedy trzeba zrobić coś na czas, a Ona nie życzy sobie pomocy w jedzeniu. Chce sama i koniec. 
Zawiązuję na szyi pieluszkę tetrową, podwijam rękawki i je :)



poniedziałek, 10 grudnia 2012

czekamy na ptaszki :)

Robi się coraz zimniej.
Mogę rzec nawet śmiało, że jest zimno :P

Mirek miał zrobić karmnik dla ptaszków. Zaczął robić w sobotę. Jak zobaczyłam co wymodził to mało się nie uśmiałam - co za dziwactwo zrobił. Powiedziałam, że mi się nie podoba i w jednej chwili ze złości go rozwalił. Przez chwilę było mi głupio, ale naprawdę był brzydki i pewnie żaden ptaszek by do niego nie przyleciał. No i chyba małż nie lubi krytyki :/
Później wziął się za zrobienie karmnika dziadek. Zawziął się i w niedzielę jak pojechałam do nich to karmnik był już prawie gotowy.
Miałam go jeszcze pomalować, ale nie mogłam się doczekać, aby ptaszki mogły z niego zacząć korzystać.

Teraz tylko czekamy na pierwsze ptaszki, które przylecą i będą skubać ziarenka :) Jeszcze tylko słoninkę muszę kupić sikorkom :) Pierwszą paczkę ziarenek dostałyśmy w komplecie z karmnikiem.

Ale będzie fajnie jak w zimowe dni będziemy sobie siadały w kuchni na krześle i obserwowały ptaszki za oknem ....

Karmnik ma bardzo praktyczne mocowanie, jest na nóżce jak chatka Baby Jagi i wystarczyło włożyć go do mocowania od parasola słonecznego :)


Dziękujemy Dziadzi bardzo :)     Ptaszki też dziękują :)

niedziela, 9 grudnia 2012

ostatnia czwórka

I przebiła się ostatnia czwórka. ufff... dolna lewa czwóreczka.
Stan uzębienia na dzień dzisiejszy: 12 sztuk :)
 Obyło się bez nieprzespanych nocy, gorączki i tym podobnych :)

sobota, 8 grudnia 2012

pupa do góry

Jedną z ostatnich nowych umiejętności Tusi jest pomoc mamie przy przebieraniu pampersa czy ubieraniu. A mianowicie na hasło "pupa do góry" Tusia podnosi ją robiąc mostek a ja mam ułatwione zadanie przy podkładaniu pampersa czy ubieraniu np. rajstopek. Niby tak niewiele a jakie ułatwienie :)


leżę i czekam na zmianę pampersa :)
czy to już czas na "pupa do góry?"
"przybij mamo piątkę"


piątek, 7 grudnia 2012

Prezenty od Ani i Ignasia :)

Nie tak dawno wygrałam Candy u Ani :) A dziś zapukał do mnie listonosz z naprawdę sporą paczką.
Aniu kochana - bardzo dziękujemy - wszystko jest super ekstra! Przesyłamy Wam z Tusią ogromniastego buziaka!!!!

A oto nasze cukierasy :)
książeczka "Cecylka Knedelek" , świeczka świąteczna,bardzo gustowne kolczyki, masło do ciała
nowa świeczka przy mojej gwieździe betlejemskiej :) pasuje idealnie :)

Chciałabym od razu napisać ciut więcej o tej bardzo fajnej książeczce - bo to jest książeczka dla mamy i dziecka!!!
Tak tak.
A dlaczego?
Bo składa się jakby z dwóch części: pierwsza to piękne opowiadanie, a druga część to przepisy na pyszne świąteczne ciasteczka i nie tylko ciasteczka! Obydwie części są ściśle ze sobą powiązane.
To książka kulinarna dla mamy i dziecka! Boska...

Opis:
"W Starym Knedelkowie pachniało już świerkowymi drzewkami, czerwonym barszczykiem i pierniczkami. W powietrzu rozchodziła się ta nieuchwytna, najwspanialsza na świecie woń... woń zbliżających się świąt. Cecylka Knedelek i gąska Waleria pochłonięte były gorączkowymi przygotowaniami do świąt, podobnie jak pozostali mieszkańcy miasteczka. Wydawało się, że nic nie zakłóci tego przedświątecznego czasu, a jednak... Tam, gdzie jest gąska Waleria, tam o kłopoty nietrudno... bo dziwnym trafem jakoś szczególnie łatwo przyklejają się jej do skrzydełek. O tym jednak, co dokładnie się wydarzyło i jak zakończyła się ta świąteczna przygoda, przeczytajcie już sami..."

"W kuchni Cecylki powstają słone, słodkie, kwaśne i gorzkie smakołyki. W kulinarnych podróżach Cecylce pomaga gąska  Waleria, kuchenny psotnik, który nawet do ciasteczek z waniliowym kremem i czekoladowych mufinek dodaje odrobinę pieprzu.
– Pieprz jest bardzo zdrowy – powtarza codziennie gąska."

Cecylka ma swoją stronę internetową KLIK.

a tak wygląda książeczka, która bardzo mnie urzekła. W te święta to może jeszcze nie popichcę z Tusią, ale na przyszłe to już będziemy razem piekły z przepisów z tej książeczki.Chęć na pieczenie mam ogromną - jak tylko coś z tych przepisów upiekę to się pochwalę :)









 Aniu - jeszcze raz baaaardzo dziękujemy!!! :):):)