środa, 31 października 2012

szczepienie i czwóreczka

Dziś miałyśmy wizytę w przychodni na 13.15, bo czekało Tusię kolejne szczepienie na ospę oraz szczepienie na odrę, różyczkę i świnkę. Tym razem było bezpłatne bo sanepidowskie :)
Całe szczęście bo niestety ostatnio krucho u nas z kasą ...

I tak Tusi nie położyłam na drzemkę, bo się nie opłacało na dobre 30 min. Mieliśmy plan, że po szczepieniu zjemy obiadek i pojedziemy na grób dziadków Mirka i do jego kuzynki na grób. Jutro zostanie nam tylko grób dziadka w Pszczółkach - to z rana, a po drzemce pójdziemy spacerkiem do moich dziadków i tam zostaniemy na mszy św.

A w przychodni myślałam, że mnie szlag trafi !!! Jak weszłyśmy to już widziałam , że jest sporo dzieci. mówię dzień dobry i pytam się jaki lekarz dziś szczepi. Jedna z mam odpowiada, że doktor X. I już miałam dość  bo On nigdy jeszcze nie przyjął o czasie.
I wiecie ile trwało jego opóźnienie?! - GODZINĘ!!!! A tu dziecko śpiące, marudzące... i co tu robić w takiej poczekalni!!!
W końcu udało się, weszłyśmy o 14.20.
Martusia zmierzona i zważona:
78cm i równe 10kg żywej wagi :)
doktor zbadał i dał zgodę na szczepienie. Były 2 ukłucia i mnóstwo płaczu :(

Wróciłyśmy do domu, zjedliśmy obiadek i pojechaliśmy na groby. Ledwo co ujechaliśmy a Tusia już zasnęła :) Niestety pospała tylko z 40min, więc jak wróciliśmy to od razy była kąpiel, kaszka i spanko.

Acha - i dziś przebiła się górna lewa czwórka. Rano jeszcze sprawdzałam to jej nie było, a po kąpaniu Mirek zauważył nowego ząbka.
Tak więc stan uzębienia na chwilę obecną wynosi 9 sztuk! :)

A jutro wstajemy raniutko, jemy śniadanko i wyruszamy na groby...

Mam też nadzieję, że uda mi się też podjechać na jeden cmentarz, bo jest tam wspólny grób dzieci nienarodzonych - chciałabym mojemu Aniołkowi też zapalić znicz :*


sobota, 27 października 2012

pomagierka

No i rośnie mi mała pomagierka :)
Mam nadzieję, że zapał i chęci do pomocy przy sprzątaniu nie miną Martusi wraz z wiekiem :P
Obecnie wygląda to tak, że sprzątamy razem, a nawet mam wytykane paluszkami co jeszcze nie posprzątałam ... hehe
Dla mnie to przyjemnie z pożytecznym, bo i kurze usunięte i czas jakoś zagospodarowany i młodej się tak nie nudzi :)

ile tu jest sprzątania :)
o i tu jeszcze jest kurz...
sprawdzę kwiatki...
oj tak... one też wymagają odświeżenia..


środa, 24 października 2012

lęki...

Martusia boi się różnych rzeczy, a głównie zabawek. Jak się jej coś nie spodoba w zabawce to potrafi się tak przestraszyć, że ucieka w takim popłochu, że ho ho.
I tak boi się krówki z Fisher Price, którą dostała na Chrzciny od chrzestnych. Krówka śpiewa i liczy .. ale co w niej takiego strasznego?
Boi  się konika na biegunach, lalki, Kubusia Puchatka śpiewającego i wielu innych rzeczy - niekoniecznie zawsze zabawek....

Wczoraj zmieniałam jej rano pościel, bo niestety była przesikana i przesrana :P  Więc standardowo wyjęłam kolejną czystą pościel, zmieniłam i zapomniałam o sprawie. W dzień nie spała w łóżeczku, bo była w żłobku, a wieczorem jak ją kładłam było ciemno a ona senna...
Dziś rano obudziła się z płaczem. Zrobiłam kaszkę, zaniosłam jej, a ona miała takie przestraszone oczka, nie chciała się położyć i wypić kaszkę. Wypiła ją na siedząco!
Dziś nie dałam jej do żłobka, bo od wczoraj cały czas ma rozwolnienie. Nie wiem, czy coś zjadła, czym może na kolejny ząbek? Fakt jest taki, że wolałam ją zostawić w domu, bo ja lepiej dopilnuję przebieranie pampersów.
Przed drzemką po wypiciu kaszki zaczyna popłakiwać i pokazywać paluszkiem na kołderkę i poduszkę. I pyta się co to? A ja, że konik :) a ona od razu w płacz i chce do mnie na ręce! I za Chiny ludowe nie chciała się położyć, choć widziałam, że jest senna...
wiele się nie namyślając wyjęłam ją z łóżeczka, wyjęłam nową pościel - tym razem w kotka i myszki. Pokazuję jej, że to ostatnia jaką mam (mamy w sumie 3 komplety) i pytam się czy też boi się kotka. Mówię, że to taki kotek jak nasz nasz  :) A ona kiwa głową i mówi  "nie" :)
ufff co za ulga.. no by gdyby się bała to byłby problem...
No i wypiła mleczko i zasnęła :)

Czy to nie dziwne, że to tej pory się nie bała, a teraz taka panika przed pościelą? Mam nadzieję, że jej to przejdzie bo to fajna i ciepła flanelowa pościel, w sam raz na chłodne noce..
A jak nie ot przyjdzie mi kupić kolejny komplet pościeli :)

Kurczę, tak ją męczy to rozwolnienie.... tak strasznie płacze przy przebieraniu pieluszki, taką ma mocno czerwoną całą pupę i pipkę... dziś ją myję w letniej wodzie, odłożyłam chusteczki nawilżane na bok, bo widzę, że ją strasznie szczypie i piecze jak nimi czyściłam.
I  właśnie parzę rumianek i grzeję w pokoju i za chwilę będzie robiła nasiadówkę w rumianku bo zawsze jej to pomaga....
Tak mi jej żal...
Jak jej jutro nie przejdzie będę musiała iść do lekarza....
Na razie owoce odłożyłam, daję więcej marchewki gotowanej i ziemniaczków i Lacido Enter...
mam nadzieję, że pomoże...

wtorek, 23 października 2012

z serii.... ZDOLNY TATA

Jak już wiadomo faceci są jak dzieci, tylko w dużym wydaniu. To dokładnie tyczy się taty Tusi.
Jak mówię zajmij się córką, to idzie do jej pokoju i bierze się za budowanie z klocków. Jest tylko jeden mankament. Kończy się to wołaniem mnie, abym zabrała małą ,bo rozwala jego dzieło! Ot co!

A oto efekty "ich" wczorajszego i dzisiejszego budowania:

to są: kościół, plebania i chałupy dla ludu :)
tato, pomogę Tobie ok?
O jak ładnie ...
a może jednak zbudujemy coś innego...
tak, jednak rozwalanie jest dużo fajniejsze niż budowanie :)


poniedziałek, 22 października 2012

sobota, 20 października 2012

piątek, 19 października 2012

wolne popołudnie i... chandra :(

Właśnie tatuś zabrał Tusie i pojechali do dziadków do Pszczółek.
Ja jakoś wolałam zostać w domu.
Od jakiegoś czasu mam podły nastrój, taki dołowy..
Składa się na niego wiele, wiele czynników, ale nie chcę o tym pisać.

Właśnie zrobiłam sobie rum z colą i biorę się za czytanie. Z tym czytaniem to mam spore zaległości... ostatni raz czytałam jak Marta miała ze 3-4 miesiące. Później już się nie dało za bardzo lub byłam zbyt zmęczona.
Teraz postanowiłam nadrobić zaległości. Zamiast bezsensownie gapić się w telewizor, będę czytać. No całkiem nie zrezygnuję z moich ulubionych seriali. :)

Dziś zaczynam czytać "Dziecko Emmy" Abbie Taylor.

Miłego weekendu.

czwartek, 18 października 2012

obserwatorka

Jeszcze nie tak dawno Tusia nie sięgała głową do stołu, a teraz jak się chwyci swoimi rączkami to staje na paluszkach i patrzy i patrzy co jest na stole... a nie daj Boże będzie jedzenie to po mnie... będzie tak długo jęczeć aż coś dostanie ...ehh
Kończenie obiadu czy odgrzewanie to już nie lada wyczyn, bo ona jest jak mały rzep, co się przykleja do nogi albo jęczy albo się wspina i chce zobaczyć co robi mama!
A, że mama się boi, że jej córeczka się oparzy lub coś na nią pryśnie to się opędza. Ale ile można odganiać własne dziecko, które jeszcze nie rozumie/ lub nie chce rozumieć, że mama musi coś zrobić, że gorące itp...

Mama pomyślała, pogłówkowała i ta dam!
Podstawiła krzesło do blatu, postawiła dziecko na krześle, dała mleczka lub herbatkę i ciasteczka i ... ma spokój i może swoje robić. No może nie całkiem do końca, bo musi na córeczkę spoglądać żeby nie spadła i niczego nie zbroiła. Jednak korzyść jest obustronna:
- mama kończy robić obiad
- dziecko zadowolone, a przy okazji uczy się od małego co i jak :) no bo przecież czym skorupka za młodu... :)






środa, 17 października 2012

Wielkie COME BACK Flopsy Bunny !!!

I tak jak obiecał mi Stephen Gould z firmy Air Puppy dostałyśmy ukochanego króliczka Martusi jako prezent :)
Dotarł on do nas wczoraj :)

Historia króliczka i Martusi została przetłumaczona na angielski. Jednak ja się tego nie podjęłam. Zrobiła to moja szwagierka.

A oto ta historia:





"Little story about special bunny and his little owner"
It was last Christmas , my baby-girl got beautiful, soft little bunny from her English uncle- Sandy.
The bunny was called FLOPSY BUNNY.
My baby, Marta, it is her name, was 5 months old that time, she wasnt aware how this bunny is going to be important in her life...
At the beginning she treated him like other toys, she had much more cuddly toys but...I noticed she liked to choose him for sleeping , when she was about to sleep, some how just THIS BUNNY was in her little hands, and she enjoyed very much to suck his little ear just before falling to sleep.
Suddenly I realized, only THIS BUNNY can work as a comforter, she could hold him, cuddle and suck him for ages.
When she had to go to the doctor, or was in a very bad mood, only Flopsy Bunny seems to work as a remedy, he was like an antidote and pain killer in one!!!
He was worn so much, I had to wash him, and one day I did it just before her bed time. O! m! G!
It was very bad, tusia couldnt sleep without bunny, I had to give her that bunny, even if he was very wet and just from the washing machine. Tusia looked at me with her big puppy eyes , she seems to ask me, Mummy why did you take my friend from me??
My heart was melting...
Even wet bunny made her happy , she went to sleep easily.
 
but....... 30th of September disaster happend!!
We lost this bunny!!!! pProbabbly in one of our local shop, or on the way home.
We tried really hard to find him, ask people around but nothing, he was lost for good!!!
Only we know how dramatic it was for Tusia, she lost her best friend,cuddly toy and little treasure.
She finds it so difficult to go to sleep without him, she is struggling more than one hour to go to sleep.
Tusia has lots of different toys in her bed and room, but...
NONE OF THEM CAN REPLACE HER DEAREST FLOPSY BUNNY !!!!!!!
Believe me, we were so desperate to find similar one in any shop, Even auntie Ola and uncle Sandy were searching everywhere in UK.
Finally I found the webside Air Puppy and decided to email you.
I wrote here what happend and described our problems and now...
Thanks to your help,the Flopsy Bunny may come to our house again!!!!!!
I'm so gratful to Mr Stephen Gould from customer service, he helped us very, very much.
HUGE, FAT, THANK YOU !!!!


I WOULD LIKE TO THANK THE ENTIRE AIR PUPPY COMPANY FOR YOUR UNDERSTANDING AND CONCERN FOR THE CUSTOMER.
I will never forget it and one day I'm going to tell this story to my little girl, because it is very interesting one..
                   
                                                                                            THE END









wtorek, 16 października 2012

zabawa w "śnieg"

Do zimy jeszcze trochę, a ja wczoraj zrobiłam Tusi pierwszy śnieg.
Zabawa przednia - jak mało wystarczy aby uszczęśliwić dziecko!
Potrzebne będzie:
-dobry humor
-uśmiech
-chęci do zabawy
-ktoś dorosły
-dziecko lub dzieci

i najważniejszy składnik - "śnieg" czyli podarta gazetka reklamowa; w naszym przypadku z Lidla :P

Ato efekty naszej zabawy:






poniedziałek, 15 października 2012

mam już 15 miesięcy!

Dziś moje słoneczko i moje serduszko skończyło 15 miesięcy! Jak ten czas szybko leci....

Jeszcze nie tak dawno była taka malutka, bezbronna i całkowicie ode mnie uzależniona... a teraz?
Po swojemu pyskuje, stawia się, pokazuje różki, wie czego chce i jak to osiągnąć... a z drugiej strony ma zniewalający uśmiech, wie jak nas złapać za serce, potrafi przytuptać i mocno się przytulić!



KOCHAM CIĘ MARTUSIU


sobota, 13 października 2012

piękne oblicze jesieni....

Generalnie nie lubię jesieni.
Generalnie.
Nie lubię za to że zabrało nam lato, że jest szybko ciemno, szaro...
Jednak jesień ma też piękną twarz.
Ma kolorowe liście, kasztany, jest czasem oczekiwania, bywa ładnie i kolorowo.

Dziś był właśnie ten piękny dzień.
Mirek szybko wrócił ze szkoły i postanowiliśmy udać się na spacer do parku - i absolutnie tego nie żałuję, bo było niesamowicie. Powietrze takie chłodne, ale nie wilgotne. Słoneczko przepięknie świeciło, liście pod nogami szeleściły i migotały kolorowo. Nie trzeba było się nigdzie spieszyć...
Tusi bardzo spodobało się wąchanie liści :)
 
 
 
 
 
 

czwartek, 11 października 2012

Trenujemy na Sylwestra :P

A dokładnie Tusia z tatusiem wdrażają system treningowo -taneczny, aby dobrze przygotować się do wieczoru Sylwestrowego :)


środa, 10 października 2012

Wygrana!

Wczoraj dotarła do nas paczuszka wygrana na Facebooku w konkursie zorganizowanym przez Świat Mam i firmę Baby Colibra.

Wygrałyśmy prześliczny dres ze spódniczką. Wybrałam rozmiar 86 - będzie idealny na wiosenne spacery :)

Dresik jest bawełniany, bluza rozpinana z kapturem.

Tak wyglądało rozpakowywanie:

 A tak wygląda mała modelka w dresie (ciężko zrobić zdjęcie uciekającemu obiektowi) :

 DZIĘKUJEMY

sobota, 6 października 2012

4 nowe umiejętności :)

Ostatnio w krótkim odstępie czasowym Martusia nauczyła się trzech nowych umiejętności:

1) SAMA WCHODZĘ PO SCHODACH - mieszkamy w bloku na ostatnim piętrze i noszenie już ponad 10 kilogramowego dziecka jest uciążliwe. Sama Marta to jeszcze nic - często nosiłam ją i kilka siatek zakupów! ufff
Od ponad miesiąca Tusia wchodziła po schodach za rączki, ale i to było wyzwanie logistyczne, bo jak iść z dzieckiem za rączki i jeszcze trzymać zakupy...
Za to od kilku dni mała wchodzi sama po schodach, ale nie na stojąco, tylko podpiera się rączkami . Wiem wiem, że może klatka schodowa nie jest miejscem za czystym, ale rączki przecież się umyje, a radość z samodzielnego wejścia jest naprawdę wielka. Fakt - trwa to ładnych parę minut, ale oszczędzam kręgosłup, a Tusia przy tym zadaniu nieźle się zmęczy :)

2) DMUCHAM KATAREK DO CHUSTECZKI - z katarkiem walczymy już 2 tydzień. Ściąganie fridą jest uciążliwe i dla mnie i szczególnie dla niej. Zmieniłam metodę na częste nawilżanie noska i naukę dmuchania. Przyniosło naprawdę szybki efekt, bo już ładnie potrafi "smarkać" do chusteczki. Wiadomo, że nie wszystko wydmucha, ale i tak jest dobrze, bo najgorsze "baby" wydmuchuje. Nie podobało jej się to na początku, ale z czasem przywykła:)

3) PIJĘ ZE SŁOMKI - tę umiejętność nabyła wczoraj u prababci. Byliśmy u rodziców i mojej babci. Babcia niestety leży już w łóżku i czasami jak mocno źle się czuje, to pije przez słomkę.
Mała zobaczyła szklankę z wodą i chciała się napić, a że ze szklanki już potrafi jak jej się przytrzyma tak więc i tym razem też tak chciała. Niestety było już blisko spania i nie chciałam, aby tyle piła więc powiedziałam mamie, aby spróbowała dać jej pić przez słomkę, bo i tak nie potrafi. A tu zdziwienie bo tak zaciągnęła, że aż czerwone oczki zrobiła i się ciut zakrztusiła. To jej nie zraziło i po chwili ciągnęła wodę przez słomkę jak stara :)

4) DMUCHAM W GWIZDEK - to też umiejętność nabyta w tym tygodniu u babci :) Tylko pokazała Tusi że trzeba dmuchać i tak praktycznie od razu skumała. Na początku bardzo delikatnie, ale potem jak mi zagwizdała do ucha to myślałam, że ogłuchnę :)


To na tyle.

Miłego weekendu!

piątek, 5 października 2012

O króliczku ponownie.

Tym razem mogę napisać bardziej optymistycznie :)

Po pierwsze udało się w końcu kupić króliczka w sklepie internetowym, tyle że angielskim. Kupiliśmy 1 szt. Cena to £9.16 + koszt wysłania do Polski to £14.95, więc łączny koszt to £24.11.
Wysyłka droższa niż towar.
Problem pojawił się gdy mieliśmy dokonać płatności, bo niestety nie akceptowali naszych kart płatniczych. Na szczęście z pomocą przyszła szwagierka i użyczyła swojej karty. Teraz tylko jej musimy oddać kasę. średni kurs to 5zł więc taki mały króliczek kosztował aż 125zł! Ale jak pisałam wcześniej szczęście Marty jest bezcenne!
Wczoraj napisali, że wysłali króliczka i powinien być w Polsce tak za 5 dni. Będę szczęśliwa jak dojdzie do końca przyszłego tygodnia :)

Po drugie zanim go kupiliśmy to pisałam do producenta króliczka. To firma Air Puppy, a króliczek nazywa się FLOPSY BUNNY :)
Tam mieliśmy kupić aż 3 szt.
A dziś kolejna niespodzianka!
Napisał do mnie Stephen z tej firmy, że wyślą mi za darmo króliczka jak spełnię2 warunki:
1) podam adres do wysyłki
2) opiszę historię Martusi i króliczka, jak stali się przyjaciółmi, jak tęskni za nim etc... tylko nie bardzo zrozumiałam z maila gdzie ma to opisać i czy po angielsku :/  napisałam już do nich i czekam na odpowiedź. Może być tak, że tę historię opiszę tu na blogu :) i może po angielsku... tylko proszę się potem nie śmiać z mojego angielskiego, bo nie umiem perfekt!

Tak więc widać, że historia króliczka zakończy się z Happy Endem :)

Trzymajcie za to mocno kciuki!

środa, 3 października 2012

kiedy będę zdrowa?

Tak się zdaje wyczytać z oczu Martusi kiedy na mnie patrzy.
To już półtora tygodnia jak jest chora.
W piątek byłyśmy u lekarza i miała zaczerwienione gardełko, kaszel i katar.
Dziś byłyśmy znowu na kontrolę, abym wiedziała czy mogę ją puścić do żłobka i okazało się, że gardełko na szczęście ok, osłuchowo też (ale kaszel i tak ma strasznie duszący, głównie wieczorem i w nocy), tylko teraz doszło delikatne, początkowe zapalenie ucha! O zgrozo! Na szczęście nie jest mocno. I przy okazji wizyty doktor zauważył, że pach się już lewa czwórka!
A propos - zapomniałam ostatnio też napisać, że po prawej dolnej dwójce po paru dniach pojawiła się dolna lewa dwójka...
Te ząbki teraz idą lawinowo i nie dają Tusi odsapnąć, ciągle w bólu, marudzi.. i pewnie ten karat, kaszel i może to ucho to wszystko jest ze sobą powiązane?

Dziś w nocy prawie nic nie spałam. Jak wróciłam z pracy o 22.30 to mała się przebudziła i nie chciała spać i tak do 1 w nocy bawiła się pełna energii. Potem jakoś udało się ją odłożyć do łóżeczka, ale gdy weszłam przed 2 aby ją przykryć to jeszcze tak słabo spała, że znowu zaczęła płakać... a potem o 5 rano jak M. wstawał do pracy to znowu z płaczem pobudka...
Obie jesteśmy niewyspane. Choć Martusia teraz sobie śpiuchna...

A co do spania to ma teraz duże problemy z zasypianiem, bo przecież nie ma jej ukochanego króliczka. A ona nadal go szuka....
Udało mi się znaleźć w sieci stronę producenta  - króliczki są produkowane w UK i to nie są pluszaki zabawkowe, tylko kolekcjonerskie...
Z pomocą szwagierki wysłałam maila do nich i uda się kupić :) Fakt - musimy kupić minimum 3 pluszaki, bo oni są producentem i mniej niż 3 nie sprzedadzą, ale dobre i to.  Kupię 2 króliczki i jedną inną wybiorę :) Jedynie co to cena nie jest fajna, bo taki króliczek (26cm) kosztuje 11 funciaków, a muszę kupić 3szt, do tego muszę doliczyć koszty pakowania i wysyłki do Polski. Mam nadzieję, że w 200zł się zmieszczę. Muszę sprawdzić jak stoi funt, no i czekać na maila od nich o cenie wysyłki i pakowania.. ale cóż - szczęście dziecka jest bezcenne!!!

Nie bardzo nam taki koszt się podoba, bo z kasą ostatnio jest krucho, ale żal mi Martusi jak ona szuka i tęskni do króliczka... a z nim umiała się wyciszyć, uspokoić, szybciutko zasnąć..


Ps. Z dobrych wiadomości to jest taka, że Marta nauczyła się wchodzić po schodach.  Teraz jak wchodzimy na nasze 3 piętro to ona musi SAMA!!!
Mam nagrany filmik, ale coś nie mogę go wgrać :/ może innym razem mi się uda :)