środa, 3 września 2014

jakoś to będzie

Już 3 dni za nami...
Wczoraj rano było tragicznie. Po wstaniu nie chciała się ubrać, kombinowała jak to przedłużyć czas wyjścia. Ba! nawet powiedziała, że sama zostanie w domu a ja pójdę do pracy :(
W przedszkolu musiałam ją wnieść do sali i gdy mi ją zabierano z rąk tak mocno płakała i powiedziała do mnie: mamo, plosie ja nie chcie....
Serce miałam  roztrzaskane w tamtym momencie na tysiąc kawałków.
A po południu odebrałam ją razem z moją mamą o przed 14stą i była uśmiechnięta. Od razu powiedziała, że było fajnie. A całe popołudnie wszystkim to mówiła, że jadła zupę literkową :) Mówiła, że się bawiła, że ma kolegę, ale nie pamięta dalej jak ma na imię i że jest fajnie.
Mama się zgodziła i jutro ją odbierze też szybciej, bo ja już jutro do pracy idę. Mirek dopiero odebrałby po 16ej, a tak na pierwszy tydzień niech nie siedzi tak długo. I tak ma dość wrażeń!

Dziś rano znowu ciężko, choć ciut lepiej niż wczoraj. udało mi się ją namówić, aby weszła na górę do sali za rączkę. Jednak gdy tylko otworzyłam drzwi i podeszła pani to się mocno popłakała i taką zabeczaną mi ją znowu zabrano. Dziś już dzieci siedziały przy stoliczkach i czkały na rozpoczęcie śniadanka. I taką płaczącą posadzili na krzesełko i tylko słyszałam po zamknięciu drzwi jak Siostra mówi do dzieci: a teraz wszyscy ładnie składamy rączki do modlitwy... no i poszłam z bolącym sercem do auta...
A jak popołudnie? No oczywiście uśmiech na buźce i pierwsze co, że było fajnie.
Zatrzymałam też na chwilę Panią na rozmowę i dowiedziałam się, że Tusia ładnie woła siusiu, jest samodzielna w jedzeniu, sama myje rączki i ząbki, grzecznie się bawi, ale głównie z chłopcami, że jest spokojna, ale słucha się i bierze udział we wszystkich zabawach i zajęciach. No i jak inne dzieci  ma słabsze chwile, które szybko mijają, bo ma swojego ukochanego króliczka przy sobie.
Tusia sama opowiadała, że się bawiła, że kolegę ma, że byli na balkonie (czyt. taras i się tam bawili. Przedszkole ma plac zabaw, ale maluszki na początku wychodzą tylko na taras, dopiero po koło 2 tygodniach kiedy będzie już lepiej to idą na plac zabaw.), że jadła śniadanko i obiadek i piła soczek.

I nawet dziś na korytarzu nad półeczkami Bratków (to grupa Tusi) powieszono na tablicy informacyjnej pierwsze prace maluszków :) Szału nie ma, ale dziewczyna się rozkręci :D

I tak sobie myślę, i tak mi mówią, że Tusia da sobie radę, że dla nie po prostu nasze rozstania są trudne, bardzo emocjonalnie to przeżywa. Chciałabym, aby w miarę szybko zrozumiała, że nie warto płakać, że mama musi iść do pracy i zarobić pieniążki na chlebek czy nową zabawkę dla niej. Mam nadzieję, że szybko się z kimś zaprzyjaźni i to będzie też powód dla którego będzie chętnie szła do przedszkola.

8 komentarzy:

  1. Okropnie się boję tego momentu. Jeszcze nie czuję się na siłach, boję się i już. Z drugiej strony może Młoda zaczęła by normalnie jeść jakby poszła między dzieci. Ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdemu rodzicowi jest ciężko, ale myślę, że mimo kryzysów to przedszkole daje więcej dobrego :)

      Usuń
  2. I tak jest dzielna :*** To dla każdego dziecka trudny czas!
    A Franek już chory :((( Try dni w przedszkolu i dziś już został w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, biedny Franio :(
      Kochana, oby teraz się wychorował i potem już go choróbska omijały szerokim łukiem!
      Ale wiesz, gdzie nie czytam to dużo dzieci już po 3-4 dniu są chore czy zakatarzone i kaszlące....

      Usuń
  3. Zobaczysz będzie fajnie, musicie być dzielne, a rysunek,jak to "szału nie ma " jest cudowny, namalowany przez prawdziwego przedszkolaka :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Początku zawsze są trudne ale zobaczysz, ze z każdym dniem będzie lepiej.
    A rysunek jest świetny:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Napewno bedzie coraz lepiej! Najwazniejsze to sie nie poddawac! Mi sie wydaje, ze im mlodsze dziecko jest oddane do placowki edukacyjnej, tym latwiej sie przyzwyczaja. Starszemu byloby jeszcze trudniej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjdzie czas że wszystko się unormuje Że Tusia nie bedzie juz plakac przy pozegnianiach . Musi zrozumiec że placz nic nie da , że ona musi tam zostac a mama na pewno po nia wroci . Bo to że w przedszkolu jest fajnie to widze że juz wie :) Rysunek świetny :)

    OdpowiedzUsuń