Niestety nie chce mi się pisać.
Tylko nie wiem, czy jak przestanę to potem będę żałować.
A co u nas?
Tusia jest dzielnym przedszkolaczkiem. Płacz był tylko pierwszego tygodnia. Potem kilka dni była w domu, bo miała katar i kaszel. Powrót do przedszkola wypadł całkiem dobrze. Byłam całkiem pewna, że będzie płacz, ale została bez większych problemów. Może nie uśmiechała się od ucha do ucha, ale dała mi buziaka i wzięła za rękę Panią Izę i poszła. I teraz już nawet nie zaprowadzam jej do sali tylko rano dzwonię (na korytarzu jest wideofon do każdej grupy), że przyszła i w połowie schodów Pani ją przejmuje.
Najczęściej ja ją odbieram, a gdy jestem w pracy do wtedy Mirek. Z sali wychodzi uśmiechnięta i szczęśliwa. Rzuca mi się na szyję i nawet nic nie zdążę zapytać to już sama mówi, że było fajnie, że się bawiła, że jadła, że śpiewała. Na dużej tablicy przy wieszaczkach wiszą prace które już dzieciaczki robiły i nawet jak coś wisi 2-3 dni to i tak musimy szukać jej pracy i podziwiać :) Mówi, że jej koledzy też byli: Jasiu i Adaś. innych kolegów też ma, ale koleżanek nie - nie lubi dziewczynek, bo nie bawią się autkami, ciufciami i koparkami! Mogę stwierdzić, że Jasiu to pierwsza miłość przedszkolna, bo praktycznie tylko o nim mówi :) I nawet powiedziała, że on jest jej :D
Pierwsze zebranie już za nami. Troszkę trwało po ponad półtorej godziny. Zaczęło się od wspólnej modlitwy - taka tradycja w takim przedszkolu. Najpierw ogólne zebranie z siostrą dyrektorką, a potem już w swoich grupach, my w Bratkach. Mogliśmy poznać bliżej trochę Panią Basie, czyli wychowawczynię grupy, Siostrę Natalię, która jest bardzo młodziutka. Nie było tylko Pani Izy, która jest pomocą. Było to takie spotkanie przy kawce, herbatce i ciachau. Dobrze, że nie poszliśmy z pustym portfelem, bo zostawiłam 197zł na ubezpieczenie, ćwiczenia, religię i komitet rodzicielski. Jestem też w trójce rodzicielskiej.
Tak już poza tematem przedszkolnym. Z mojego biegania na razie nici. Od 22 sierpnia kiedy miałam kontuzję kostki nie biegam. Ale nie mówię, że nie chcę, bo chcę i to bardzo, ale nie mogę. Mam uraz stawu skokowego lewego i dopóki nie wyleczę tego porządnie nie mogę biegać. Udało mi się dość szybko dostać do ortopedy, jednak jeśli lekarz ma na jednego pacjenta limit czasowy 5 minut to co on może się dowiedzieć i zbadać?? Na szczęście dostałam skierowanie na rehabilitację i już 13 października zaczynam serię 10 zabiegów. Jeśli po tym dalej będzie mi puchła kostka muszę wrócić po skierowanie na rezonans, bo być może mam pękniętą jakąś chrząstkę, a takiego pęknięcia nie widać na zwykłym rtg.
Tyle czasu minęło od ostatniego wpisu, że nie wiem co jeszcze..... ach tak, w pracy jest istny sajgon, bo mamy wyprzedaż od 1 września. Najpierw było -30%, a teraz jest -40%. Ludzie jak widzą magiczne % to szaleją i kupują co popadnie :D A wyprzedaż jest dlatego, że sklep będzie zlikwidowany do końca miesiąca.... i znowu muszę szukać pracy... :(
O reszcie napiszę następnym razem, bo i tak za dużo jak na jeden post.
A to już zdjęcia z przedszkola *
5 wrzesień i teatrzyk Qufer w przedstawieniu pt. "Śmieciowisko"
17 wrzesień i spotkanie z Panią Muzyką
18 wrzesień i próbna ewakuacja przedszkola
* źródło zdjęć ze strony przedszkola: http://przedszkolesiostrtczew.pl/
Ale z Martusi ladna dziewczynka! I jaka dzielna! Ciesze sie, ze tak szybko przyzwyczaila sie do przedszkola! Slyszalam historie dzieci, ktore miesiac plakaly przy odprowadzaniu...
OdpowiedzUsuńNie zazdroszcze problemow z kostka, no i wspolczuje, ze tracisz prace, mam nadzieje, ze chociaz przysluguje Ci zasilek?
Odzywaj sie od czasu do czasu, smutno na blogosferze bez Ciebie... :)
Kochana tylko nie znikaj, PROSZĘ!!! Wiedziałam, że Martusia to dzielna dziewczynka!
OdpowiedzUsuńBiedna, jednak męczysz się z kontuzją. No i jeszcze ta praca :( Mam nadzieje, że coś ciekawego szybo Ci się trafi bo wiem, że siedzenie w domu dobija!
Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie :***
Szkoda że tak Cię tu ostatnio mało .. lubię Cię podczytywać .
OdpowiedzUsuńNo i super że u was się układa i że Martusia taka dzielna :)