poniedziałek, 24 września 2012

dymek...

Gdy Tusia jest przeziębiona niezastąpionym gadżetem jest... nebulizator :)
Fakt, nie jest łatwo przekonać jej do wysiedzenia kilku minut, a co dopiero do wdychania dymka...
U  mnie najlepiej sprawdza się w tym czasie układanie piramidki z kółek (mamy drewnianą z Ikei - wersja trudniejsza, oraz plastikową Fisher Price - znacznie łatwiejsza). Oprócz tego robienie do maski  U-U-U-U, a-ku-ku, no i "łapanie, jedzenie" dymka :)

Na razie katar i kaszel wygrywa z nami 1:0, ale nie poddajemy się łatwo i walczymy dzielnie!!!









A wieczorem przed spaniem zabawa z tatusiem:



5 komentarzy:

  1. Jejku biedna Martusia, katar to straszna rzecz dla każdego, a co dopiero dla takiego maluszka. Ale jak widać na zdjęcia świetnie sobie radzi. Dużo zdrówka Wam życzę i pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka dla Tusi ;) Zapraszam na konkurs, do wygrania najnowsza książka Pani Marty Obuch : http://book-and-cooking.blogspot.com/2012/09/zabojczy-placek-dla-niewiernego.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka dla Martusi! Biedne maleństwo, ale za to jakie dzielne :) Tak pięknie trzyma inhalator!

    OdpowiedzUsuń
  4. Amelka kiedyś też lubiła nebulizator, a teraz jej się coś poprzestawiało i ucieka jak tylko widzę, że go wyciągam :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrówka dla MARTUSI ,,trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń