niedziela, 20 października 2013

badania

Odkąd Tusia przeszła grypę jelitową, czyli ponad 2 tygodnie temu, cały czas męczą ją notoryczne i nawracające bóle brzuszka. Cokolwiek zje zaraz ją boli i musimy masować brzuszek.
W końcu w czwartek kiedy miałam dzień wolny wybrałyśmy się do lekarza. Przy okazji chciałam aby Marta została obsłuchana, bo od początku tygodnia ma katar i kaszel.
Miałam to szczęście, że zostałyśmy zapisane do tej Pani doktor co chciałam.
Najpierw Tusia została zbadana. Pięknie otwierała gardełko do badania, oddychała głośno, kaszlnęła jak Pani doktor poprosiła. Potem musiała się położyć i został zbadany brzuszek.
Kiedy już Tusię ubrałam, to wzięła króliczka i podeszła do Pani doktor (uprzednio na mnie odpowiednio spojrzała - szukała aprobaty) i powiedziała: cik choly? badać.
Pani doktor wzięła cika i też go zbadała :D Na szczęście okazało się, że króliczek zdrowy!

Jak chodzę do lekarza to zawsze robię listę leków, które już mam w domu. Ta Pani doktor jest fajna, bo zawsze stara się najpierw leczyć z tego co się ma w domu. Tak więc dzięki temu nic nie musiałam kupować :)

gggggggggggggvvvvvvvvvvjjj2222222222222222222222222222222222222222222222   - to jest przerywnik, bo Tusia też chciała coś napisać od siebie :D

Natomiast co do brzuszka, to już trochę gorzej. Tak naprawdę to nie wiadomo od czego są te nawracające bóle.
Jest kilka teorii.
Może to jakaś pozostałość po grypie jelitowej, może to było coś więcej niż grypa.
Może to coś ze żłobka jeszcze ? Pani doktor dokładnie wypytała się do kiedy chodziła do żłobka.
Może to być na tle nerwowym... przecież zanim jej nie zabrałam ze żłobka miałam ogromny problem, aby ją zostawić tam. Tak było jeszcze we wrześniu. O tym już pisałam.

Dostałam skierowanie na usg brzuszka i posiew kału i badanie a antygen Lambii E/A mamy zrobić prywatnie, bo nie dają na to skierowania.
Tak jak kał ze skierowania to nie problem, za to usg i tak zrobimy prywatnie, bo ze skierowaniem to musimy czekać około 2 miesięcy!!! A przecież dziecko cierpi. I tak we wtorek już idziemy na 10tą na usg. Prywatnie ta przyjemność kosztuje 80zł. Antygen Lambii to koszt koło 30zł.
Z kasą krucho, ale na dziecko zawsze się znajdzie czy wykombinuje.

A poza tym mimo iż za październik musiałam jeszcze zapłacić za żłobek 450zł (okres wypowiedzenia) to już tam nie chodzi. Teraz opiekuje się nią babcia Mysia (tak nazywa babcię Marysię Tusia). Ja pracuję od października na pół etatu, ale chodzę na 8h tyle, że nie codziennie. Np 3 dni idę a 2 mam wolne. Albo odwrotnie. Do tego w piątki Mirek zawsze ma wolne, więc babci już piątki odpadają.
Naprawdę nie jest źle.
Tusia z wielką chęcią rano wstaje, pije kaszę, ubieramy się i o 7.45 wychodzimy na autobus. Sama jazda autobusem to już jest frajda. Do tego może przyłożyć moją  kartę miejską do czytnika :)
U babci jesteśmy tak o 8.20, a ja tak za 15 minut wychodzę do pracy i mam tylko dobre 10 minut spacerkiem :)
Po południu wracamy wszyscy razem. bo Mirek prosto z pracy z dworca jedzie samochodem do mojej mamy i tam na mnie czeka niecałą godzinę.

5 komentarzy:

  1. Oby z tym brzuszkiem to nie było nic groźnego. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  2. Może wraz z pobytem u babci brzuszek się uspokoi. Oby nie bylo nic grozniego. No i cala reszta też się fajnie zaczyna układać :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. u nas też kaszel i znowu musimy się wybrać, żeby go ktos osłuchał bo to już trwa b. długo ..
    co do brzuszka to może to nerwowe? ;/ w koncu swoje przeszła..

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby brzuszek przestał Tusi dokuczać!

    OdpowiedzUsuń