piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajkowo

Dziś nie będę oryginalna i też napiszę parę słów o Mikołajkach.
U nas tradycyjnie Mikołaj przychodzi w nocy i wkłada słodycze do butów, które poprzedniego wieczoru pucuje się, aby były czyściutkie :)
Pamiętam, że my z siostrą tylko słodycze dostawałyśmy.
Teraz naszym dzieciom też dajemy słodkości + mały upominek.
Mikołajki to nie Gwiazdka, gdzie daje się konkretne prezenty.
I tak dziś rano Tusia znalazła w swoich kozaczkach troszkę słodyczy i cymbałki.
U dziadków zostawił też słodycze i książeczkę o piernikowym ludziku, a u chrzestnych też słodycze i kolorowankę z kredkami.



Dziś mimo też okropnej wichury pojechałyśmy na spotkanie z Mikołajem pod Urząd Miasta. I na te dobre 30 minut jakby wichura ciut ustała i przestał padać śnieg i było całkiem sympatycznie. Tusia była przejęta i zarazem zachwycona, że widzi Mikołaja :) Każde dziecko dostało wiatraczek, książeczkę o Samborku i cukierki. Kulminacyjnym punktem było zaświecenie lampek na choince przed Urzędem.


Dziś było tyle wrażeń, że prawie nic nie zjadła "normalnego". Nawet obiadu prawie nie tknęła. Jedynie co to prawie całego świeżego ogórka zjadła :P


Miłego.

3 komentarze:

  1. Kruszynka z Tusi :)) Fajnie że spotkania z Mikołajem u Was organizują! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super! u nas mikołaj równiez udany :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. super, ze pogoda Wam dopisala ;)

    OdpowiedzUsuń