wtorek, 29 lipca 2014

weekend + poniedziałek

Sobota minęła nam wyjątkowo w domu. No ni jak nie chciało nam się ruszyć naszych czterech liter i do wieczora leniuchowaliśmy się. Dopiero pod wieczór ruszyliśmy się całą naszą trójką i zaliczyliśmy świetny, prawie 5 kilometrowy spacer  a zajęło nam to godzinkę. Tusia zrobiła nawet więcej niż te 5km, bo z pół drogi to biegała do przodu i do nas. Dopiero pod sam koniec już ledwo wlekła tymi swoimi nóżkami, ale i tak ani razu nie poprosiła, aby wziąć ją na rączki. Stwierdziliśmy z Mirkiem, że w góry może z nami jechać i po dolinach spokojnie pochodzi, a i nawet pewnie na Grześka by weszła :)

Niedziela była naprawdę już mega duszna. Jak ryby bez wody się czuliśmy. 
Z rana jeszcze odbyło się rodzinne kąpanie kota :) Tusia chciała we wszystkim uczestniczyć i jak Mirek kąpał Ronara (razem z nim wchodzi pod prysznic) to Ona cały czas siedziała na krzesełku i obserwowała.
Przydają się takie upały, bo bynajmniej nasz sierściuch zdąży wyschnąć w jeden dzień. Tak tak, bo jak jest chłodniej to potrafi dwa dni schnąć na persiak :)

 



Dobrze, że potem zadzwoniła Sabina, że jadą do rodziców i dzieciaki będę się pluskać w basenie, więc i my się dołączyliśmy. Szybki obiadek i pojechaliśmy. A tam było już istne szaleństwo!!! Nawet jak zaczął padać deszcz to nie przeszkadzał w zabawie:) Ten deszcz był bardzo potrzebny, dał chwilę wytchnienia od tego ukropu. Tylko niestety na krótko, bo po dłuższej chwili było tak samo, a może i jeszcze duszniej i bardziej gorąco :/




A wieczorem, kiedy Tusia poszła spać, poszłam na rower i udało mi się przejechać 12km :)

Natomiast wczoraj mieliśmy przymusową wycieczkę do Gdańska. Byliśmy na drugiej wizycie u gastrologa. Tym razem byłam już bardziej ostro nastawiona i jakby mi znowu powiedział, że Tusia ma złą dietę to bym mu rabanu narobiła. Oczywiście swoje musiał powiedzieć, bo nawet jak mu powiedziałam, że robię lody z jogurtu greckiego z owocami, to było źle, że to grecki a nie naturalny, bo ten zawiera 10% tłuszczu. Wrrr.
No nie lubię tego lekarza i już.
Tusia została też zmierzona i ma 97,5cm oraz waży 16kg. Brzuszek zbadał i jest niby ok. Jednak tym razem stwierdził, że to może być mechaniczne uszkodzenie jelit i dał skierowanie na wlew doodbytniczy z rtg, aby sprawdzić, czy jelita są zdrowe i nie poskręcane i czy z nich nic nie wycieka.
Po wizycie poszliśmy się zarejestrować i po 30minutach w kolejce (a stania było jeszcze minimum 1-1.5h) bo jedna Pani, która w dodatku nie bardzo sobie radziła, co chwilę do tego ktoś był przyjmowany bez kolejki... A z nami był Mirek i musiał pojechać już do pracy. Mieliśmy pojechać po jego pracy zarejestrować, ale całkowicie zapomnieliśmy i tę sprawę musi On załatwić dziś, bo od jutra zaczyna urlop i nie będzie przez najbliższe 2 tygodnie jeździł do Gdańska.
A Tusia i ja czekałyśmy na tatę relaksując się nad morzem. Mirek zawiózł nas do Brzeźna a sam pojechał do pracy. Myślałam, że w poniedziałek będzie ciut mniej ludzi. Oj ja naiwna... oj naiwna! Tłumy nieprzeciętne, nawet miałyśmy problem aby rozłożyć nasz ręcznik. Szukałam miejsca nad samą wodą, bo będąc sama z dzieckiem musiałam pilnować i Tusi i naszych rzeczy, a raczej dokumentów. Rozłożenie się nad samą wodą dało mi odrobinę komfortu, bo mogłam siedzieć na plaży, a Tusia dosłownie przede mną moczyła nogi :) Na szczęście był fajny wiatr od morza i dawał naprawdę przyjemne ochłodzenie, bo tak to nie wiem czy bym wytrzymała, bo tak było gorąco! Nawet po godzinie musiałam cofnąć się z ręcznikiem w głąb plaży bo fale były coraz większe i wody przybywało. A po następnej godzinie uciekałyśmy z plaży (jak i większość ludzi) bo zaczęło grzmieć i padać. Pojechałyśmy tramwajem to pracy Mirka i tam poczekałyśmy z nim na koniec pracy.




Dziś mam też wolne, ale to praktycznie mój cały urlop. Od jutra druga koleżanka zaczyna urlop i ja wtedy chodzę codziennie do pracy. Mam jeszcze 4 dni w sierpniu i to wszystko. Ale o pracy to mogłabym napisać osobną notkę, bo praca się już kończy...

3 komentarze:

  1. Jak to kończy? A kiedy się do nas wybieracie?
    My tez wyjątkowo ten weekend bez spektakularnych wyjazdow:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przerażają mnie te badania!!!!! konsultowałaś to u kogoś innego ? tak dla pewności...

    jogurt grecki zły? ;/ jak się ktoś uczepi to wszystkeigo
    zazdroszcze odleglości od morza!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze, badanie rtg brzmi strasznie powaznie! Czy to naprawde konieczne dla takiego malego dziecka???

    Fajnie, ze udalo Wam sie znow spedzicz czas nad morzem. A zmiany pogody jak w kalejdoskopie! Na zdjeciach slonce i czysciutkie niebo, a za chwilke burza??? ;)

    OdpowiedzUsuń