niedziela, 19 sierpnia 2012

afera króliczkowa :P

Po wyjeździe do zoo króliczek z którym Martusia zawsze zasypia wyglądał koszmarnie, bo jak mała próbowała zasnąć w wózku to ze złości Go wyrzucała :( A że pogoda była jaka była więc biedny króliczek nie prezentował się zbyt czysto.
Cóż miałam począć jako tylko go wziąć i wyprać, a że wieczorem włączałam pralkę to go siup do pralki. Oj jaka byłam naiwna, że Tusi uda się usnąć bez niego! Fakt, położyłam ją normalnie, pięknie piła kaszkę, ale podczas picia cały czas rączką szukała SWOJEGO króliczka. A jego nie było. Ma drugiego mniejszego, ale dla niej może on nie istnieć, choć był razem dany w prezencie z tamtym. Jak wypiła kaszkę, wyszłam z pokoju i..... koszmar!!! płacz i lament!! Gdzie jest króliczek!!!
No i nie zasnęła :(
Musiałam ją wyciągnąć z łóżeczka i czekałyśmy ponad 20min jak pralka skończy prać. Zaraz potem wyszukałam króliczka, któy na szczesice wyszedł cało z prania i był tylko wilgotny. I tak zaraz go czapnęła, wsadziła kciuka do buzi i w minutę zasnęła.
I to cała nasza afera z króliczkiem :)
Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ona jest do niego przywiązana. Aż boję się co by było gdyby się zgubił lub zniszczył, więc zrobiłam zdjęcie i wysłałam mailem do szwagierki, która mieszka w Londynie aby zakupiła taki sam. W sumie to nie ona tylko jej facet Sandy, który przywiózł te króliczki Martusi :) Poprosiłam o 2 takie, gdyż 1 dam do żłobka, a drugi będzie leżał w domu na czarną godzinę.


a to sprawca całego zamieszania :P

9 komentarzy:

  1. oj biedna Martusia dobrze, że pranie szybko sią skończyło i mogła spokojnie zasnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet kochana nie wiesz ile nerwów mnie to kosztowało :)

      Usuń
  2. Moja starsza córka też była przywiązana do Dżidżiego- królika. Był z nią ponad pięć lat. Nie było nocy aby spała bez niego. Niestety nie znalazłam takiego samego. Po pięciu latach nie było części, której bym nie przyszywała, nie miał już nawet w większości ciała wypełnienia. Ale był Majki przyjacielem. Nierozerwalnym.Czasami szukaliśmy go po nawet dwie godziny, a okazywało się że był np w domku na dworze i siedział sobie w najlepsze w foteliku. Mogę śmiało powiedzieć, że był pełnoprawnym członkiem rodziny - był z nami na każdych wakacjach i na wszystkich uroczystościach. Miałam nadzieję, że zachowam go Majce na pamiątkę, takiego brudnego dziurawego...niestety zaginął w zeszłym roku na spacerze z Opiekunką. Mimo poszukiwań, mimo ogłoszeń bez odzewu. Majka przeżyła to bardzo, dlatego przy Blance skupiłam się na zaprzyjaźnieniu ją z większą ilością zabawek i się udało:)
    PS. Dżidżiego pralam zawsze z rana, aby zdążył wyschnąć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko u nas są przeboje z pluszakami naszych dzieci! Teraz już chyba za późno na przyzwyczajanie jej do innych pluszaków - liczy się tylko TEN króliczek...

      Usuń
  3. Wiem coś o tym, moja siostra ma kotka, Kicię od 8 lat i mimo, że ten kot już ledwo żyje to nie pozwoli go wyrzucić ;) A Tusia wie, co najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale piękny króliczek nie dziwię się Martusi, że tak go pokochała.

    OdpowiedzUsuń
  5. moja mała sąsiadka ma kocyk, bez którego nie uśnie - dziura na dziurze, brudny, ale musi być i basta!

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas za króliczka robi kołdra :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas takim króliczkiem jest mamusia - czyli ja :P beze mnie Iguś nie uśnie hi hi hi. Dobry pomysł z klonem króliczka, gdy jeden będzie w praniu drugi spełni rolę pocieszacza :)

    OdpowiedzUsuń