czwartek, 15 listopada 2012

nerwy w konserwy!

Normalnie jakaś podminowana i naładowana jestem.
I mam dość wszystkiego.
Nic mi się nie układa.
Pracy brak - nie no mam umowę zlecenie, ale ostatni raz w pracy byłam 2 października. Nie ma zamówień to nie mam pracy. Innej nie mogę znaleźć. Wiem koniec roku...
Kasy brak totalnie.
Tusia ma te cholerne problemy z odparzeniami. Dziś byłam u lekarza i dowiedziałam się, że to nasze zaniedbanie - ot co!
Do tego dostał dziś @.
Kot ciągle chodzi za mną i jest głodny - jakiś wilczy apetyt dostał, ale żeby dojadał do końca co to to nie! Zostaje w misce i wysycha i tego nie zjada. Darmozjad jeden!
Martusia jest marudna i wisząca mi przy nosze. Nic nie mogę w domu zrobić.

Do tego nie wiemy czy rezygnować ze żłobka. Ja nie mam jako takiej już pracy, na razie ciężko coś znaleźć. Jednak gdyby mi się udało to opiekę mam zapewnioną i sprawdzoną. Z drugiej strony jestem w domu, a 420zł miesięcznie musimy płacić za żłobek. Prowadzę ją do żłobka, bo po pierwsze lubi, dobrze się tam czuje, po drugie nie chcę aby się odzwyczaiła.
Gdybym tylko miała normalną pracę byłoby zupełnie inaczej...

Mam trochę oszczędności - odprawę z poprzedniej pracy. Obiecaliśmy sobie, że jest nie do ruszenia i jej nie ruszamy. Nawet jak jest bardzo ciężko z kasą mooocno zaciskamy pasa.
Już miałam podejścia do założenia własnej działalności, ale wykiwano mnie :( chciałam prowadzić sklep Ziaja. Już szukałam lokalu etc... jednak przedstawicielka z którą się kontaktowałam bardzo mi odradzała, bo to za tanie produkty itp... a co się okazało... powstało u nas w mieście stoisko Ziaja - już było dogadane. Tylko mi nic ta Pani nie powiedziała...
Zraziłam się...
Jednak znowu wracam to tego pomysłu z własną działalnością, tylko jakoś nie mam zupełnie pomysłu co to miało by być. Wtedy wiedziałam czego chcę, teraz nie!

I cały czas się głowię na tym....

Dobra koniec narzekań!
Musiałam tylko to z siebie wyrzucić!

Ze śmiesznych sytuacji  z Tusią: ogląda mini mini, lecą reklamy a po nich od razu pokazuje się Mikołaj i mówi hohoho - a Martusia co mu odpowiada: hohoho!!!


19 komentarzy:

  1. też myślałam o czymś własnym :( tylko brak pomysłu :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, te pieniądze. Dzisiaj wszystko się wokół nich kręci, czy tego chcemy, czy nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie. Niby szczęścia nie dają, ale bez nich ciężko...

      Usuń
  3. A moze te odparzenia Martusi to wlasnie przez zlobek? Moze trzymaja ja tam za dlugo bez zmiany pieluchy? Tak tylko przyszlo mi do glowy, bo my poslalismy Bi do zlobka latem i przez zaniedbania opiekunki grupy, mala nabawila sie grzbicy na pupie. Zajelo nam 3 tygodnie, zeby to wyleczyc, a mala wzdrygala sie i wyla przy kazdym przewijaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta chodzi do żłobka od września i do tej pory zawsze była zadbana. Zdaję sobie sprawę, że nie zmienią pieluchy tak często jak ja.

      Usuń
  4. na odparzenia polecam penaten,jest lepszy od sudocremu. No i wietrzenie, wietrzenie wietrzenie... A może zmieniłaś pieluchy??
    własna działalnosć to naprawdę coś fajnego, ale jak się ma konkretny plan. A może sprzedaż na allegro? Zobacz co się sprzedaje najlepiej, poszukaj hurtowni etc. Praca w domu, wyjazdy są do hurtowni ale to wszystko byś mogła robić z Tusią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wietrzymy, wietrzymy :)
      a pieluchy od urodzenia takie same...
      a co do własnej działalności...sama nie wiem. naprawdę mam pustkę w głowie..

      Usuń
  5. życzę Ci, żeby się wszystko poukładało tak jak chcesz.. napisz na kartce plusy, minusy wszystkiego, przeanalizuj.. i nie zamartwiaj się Kochana bo to nic nie da a tylko się Tusi udzieli.. zrób wszystko co możesz :-) ze żłobka nie rezygnuj ale może posyłaj na mniej godzin albo rzadziej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      a ciężko się nie martwić. No i ni chcę, aby nasze problemy miały jakiś wpływ na Tusię, o co to to nie!
      W żłobku nie spędza dużo czasu, choć widzę, że lubi tam chodzić, bo jak jest w domu to szybko się jej nudzi :P

      Usuń
    2. z chęcią bym zaprowadziła gdzieś Muminka ale nie mam gdzie, tzn mam - publiczne odpadaja bo miejsc brak, najwięcej klubow malucha ale tam są troszke większe dzieciaczki.. poza tym, jakoś nie mam zaufanie.. ale trzeba to będzie niedługo zmienić.. ;-)

      Usuń
  6. Nie przejmuj się. Ja też myślę po skończeniu studiów o założeniu własnej działalności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kasa... skąd ja to znam... też zawsze myślę, żeby coś jeszcze dorabiać, ale żeby to było takie proste...

    OdpowiedzUsuń
  8. W dzisiejszych czasach strasznie jest ze znalezieniem pracy, ja na razie nie mam jak pracować, po prostu nie mam na to czasu przez dojazdy na uczelnię, ale mam wielu znajomych którzy siedzą na bezrobotnym. :(

    OdpowiedzUsuń
  9. ehh z tą pracą i pieniędzmi same problemy.. ja też rozmyślam nad własną działalnością, tylko pomysłów brak

    OdpowiedzUsuń
  10. I mi po głowie chodziła myśl by coś własnego stworzyć, tylko co??? Nie wiem i to jest problem :( A utrzymać się z jednej pensji nie jest za łatwo, znamy to!
    Ale, ale hohoho powtarzaj mama za córcią i uśmiech, bo masz mały skarb w domku ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Karolina trzymam mocno kciuki za konkretna pracę dla Ciebie, ze żłobkiem gdybym miała kasę na Twoim miejscu posyłałabym bo np. miejsce może przepaść, a potem nie tak łatwo, poza tym jak mówisz Marcie służy:) Trzymaj się kochana i ta zła passa w końcu się skończy!!! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń