sobota, 22 czerwca 2013

Czyżby jakiś postęp?

Czyżby dzisiejszy dzień miały być przełomowy w wiadomej sprawie?
Po pierwsze przez cały dzień tylko jedne majteczki!
Byłyśmy na imprezie plenerowej bez pieluszki! To nasze pierwsze dłuższe wyjście poza domem bez pieluszki. Oczywiście cała torba rzeczy na zmianę wzięta ze sobą :)
Wracałyśmy same wózkiem, bo tata pojechał jeszcze pozbierać czereśnie. Droga zajęła nam prawie godzinę. Zaznaczę, że Tusia nie robiła siusiu od wyjścia z domu czyli od 16tej a wracałyśmy od 19tej. Po drodze zaczęła mi wołać siki więc sobie, że nie będzie ciekawie. Pierwszy postój już po chwili i próba załatwienia na trawce, bo nie miałyśmy ze sobą nocnika. Popłakiwała, że nie chce, że nie zrobi. No to ja ją do wózka, a Ona dalej woła siusiu i płacze. To ją znowu wyciąga, i znowu nic. No to dalej do wózka i ruszyłyśmy. Idziemy a ja je cały czas tłumaczę, że nie mamy nocniczka, że tata wziął auto i idziemy pieszo, że po drodze nie można wszędzie robić siusiu itp. Tak po kolejnych 15 minutach znowu woła siusiu i widzę po niej , że chyba zaraz zrobi. To m i powiedizałam, że ówię: wytrzymaj jeszcze chwileczkę, bo już widzę trawkę to tam zrobisz. Jak doszłyśmy i wyjęłam ją z wózka i chwyciłam do pozycji siusiania i powiedziałam, że może tu zrobić to tak pięknie zaczęła sikać z takim ciśnieniem że hoho! Ale byłam z niej dumna a Ona cała uśmiechnięta :)
Radosne ruszyłyśmy dalej i dzięki temu mogłyśmy spokojnie wejść jeszcze do sklepu po bułki :)
Już blisko domu znowu zaczęła wołać siku, a ja do nie że tu już nie ma gdzie zrobić i że zaraz będziemy w domku i Ona wytrzymała! Kiedy tylko weszłyśmy to podbiegła do nocniczka i poczekała aż zdejmę jej spodenki i majteczki i usiadła na nocnik i znowu pełen sukces!!!
No moja radość przeogromna!
Potem ja wzięłam się za przygotowanie ogórków (pierwszy raz robię sama małosolne) i Tusia woła do mnie kupa. No to siadamy i już po chwili jest - bobek maluteńki, ale to i tak sukces, bo bez ani jednej łezki, tak po prostu i jakby to robiła zawsze. Zaczęła się mnie pytać co to? No to ja jej wytłumaczyłam co i jak (wytłumaczyłam, bo przeczytałam fajny artykuł w necie Nocnikowe ABC - polecam) i poszłam dokończyć ogórki. Tusi  powiedziałam, że jak będzie chciała znowu to ma mi powiedzieć lub zdjąć majtki i zrobić. No i zrobiła! Sama..... na nocnik.... ale siedziała na nocniku w majtkach :/ hmmm no nic - i tak ją pochwaliłam, bo sama usiadła i nie płakała. Powiedziałam, że majteczki się wypierze (bleee) i następnym razem dobrze by było jakby mnie zawołała to zdejmę te majteczki :)
A teraz już grzecznie śpi. Ostatnio ma ciśnienie na rybkę z Mini Mini, bo czeka aż rybka pójdzie spać (o 21szej) i wtedy robimy kaszkę i lulu :) Patrzy jak rybka gasi światło i zamyka oczy i mówi: rybka pi, oko, rybka pi, lulu.
 Oj uwielbia ona tę rybkę i wiem już jaki będzie tort na jej urodzinki :D

Jak bym chciała, aby ten dzień był przełomowy! Bo widać, że coś się w niej przełamuje! Coś pęka!

4 komentarze:

  1. Ale super Wam idzie nocnikowanie! Aż zazdroszczę ;) Pięknie Tusia woła! Oby tak dalej. A rybkę minimini Tinka ostatnimi czasy też polubiła, wcześniej nie oglądała MiniMini ale teraz to tylko i wyłącznie ten program. I też niestety musimy czekać aż rybka pójdzie spać ;) przed 21 do łóżka się nie położy, aż zaczęłam żałować że jej włączyłam kiedyś pokazać jak rybka się kładzie, choć z drugiej strony tak sobie myślę że przynajmniej widzi że jest to znak że trzeba spać. Bo jak rybka zaśnie to Tinka grzecznie idzie do łóżka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tusia ciocia jest dumna z Ciebie, no z mamusi też ;) oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń