środa, 9 maja 2012

KOLEJNY - dla mnie ważny - ETAP ROZWOJU CÓRECZKI!!!

Dla mnie to ważne, dla innych może śmieszne, zabawne, może normalne.... zaczynam Tulinkę przyzwyczajać no bucików, aby kiedy zacznie stawać i stawiać swoje pierwsze kroki nie reagowała negatywnie lub źle na to co ma założone na nóżkach.

Są dwie szkoły bucikowania:
1 - polecana przez ortopedów, rehabilitantów, to aby dziecko uczyło się chodzić najlepiej boso lub w skarpetkach z podeszwą antypoślizgową, gdyż tylko tak możemy dziecku zapewnić swobodę w procesie kształtowania się stopy. Luźne skarpety nie krępują palców i pozwalają na swobodny przepływ krwi. Dodatkowo w skarpetach dziecko czuje podłoże całą stopą i uczy się ją odpowiednio ustawiać i zginać.
2 - polecana przez doświadczone mamy (dzięki siostra za podpowiedź), to jak najszybciej zakładać buciki, kapcie itp, ponieważ dziecko uczy się "noszenia" butów i potem nie ma problemu z zakładaniem a częściej ze zdejmowaniem przez dziecko butów. Dużo dzieci jak późno zaczyna nosić buciki to jest to duży problem dla rodziców, gdyż ono nie chce zakładać, czasami przemienia się to w histerię i płacz. A wiadomo jak dziecko się uprze to koniec i basta.


Tak więc ja przyjęłam metodę innych mam i Tusia już bucikuje. Na razie to ja uczę się jej zakładać, bo przyznam, że to nie jest łatwa sztuka. Jak tylko zakładam na nóżkę to od razu kurczy paluszki i nóżka nie chce wchodzić w bucik. Jednak przyznam, że idzie nam coraz lepiej :) Fajne do zakładania są takie "wkładane" ale znacznie szybciej Tusia jakoś je zdejmuje i na spacerach ja tylko je zbieram z ziemi :P
Fajne są sandałki i takie na rzep (ich nie da razy zdjąć), trochę gorzej jest z takimi na sznurówki.

No i tym sposobem musiałam zrobić miejsce w szafie na przedpokoju na jej buciki, a wygląda to tak (jak patrzę na takie malutkie buciki to tak mi fajnie):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz