wtorek, 11 czerwca 2013

a 40km od domu jest....


......piasek, woda, szum fal  :-)
W niedzielę postanowiliśmy zrobić sobie mały wypad nad morze, aby Tusia mogła pobawić się w porządnej piaskownicy. Trochę nam zeszło zbieranie się i dopiero na plaży wylądowaliśmy po 15tej. Było niby ciepło, ale był dość silny wiatr. Jednak niektórym odważnym to nie przeszkadzało i kąpali się - jak dla mnie w lodowatej wodzie. No ale ja prawie nigdy nie kąpię się w morzu, bo dla mnie jest zawsze zimne i musi być naprawdę gorące lato, abym weszła do wody. Do kąpania wolę jeziora, bo czasami woda jest cieplutka jak zupa :P
Na początku Tusia nie mogła złapać równowagi i chodziła tylko za rękę lub na czworak, ale mieliśmy z niej ubaw :)
Poszłam z nią nawet nad brzeg morza i pokazałam, że można zamoczyć nóżki, ale jak poczuła (zresztą ja też) jak jest zimna woda to więcej nie chciała - na moje szczęście, bo chyba by mi nogi zamarzły.
Posiedzieliśmy z tak z 1,5 godziny. Tusia wyszalała się w piachu, robiłyśmy baby, zakopywaliśmy sobie wzajemnie nogi, po prostu był relaksik :)
A skoro godzina była jeszcze młoda to postanowiliśmy wybrać się jeszcze do Gdańska na Długą. Tam to dopiero Tusia dała popis swoich umiejętności biegaczki - normalnie nie szło jej zatrzymać - no chyba, że coś ciekawego zobaczyła. Najlepiej wychodziło jej gonienie gołębi, których było tam całe mnóstwo. Poszliśmy aż za Motławę popatrzeć na jachty i żaglówki. Jedyne utrudnienie było, że nie wzięliśmy wózka, a mała jak już się wybiegała na Długiej to potem nie chciała iść i trzeba było ją nosić. Jednak wózek na takie wycieczki jest jeszcze potrzebny :)
Aaaa oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok gofrów , które uwielbiam, więc po chwili cieszyłyśmy się z Tusią smakiem pysznych goferków. Tata wolał zdecydowanie loda.

patrzę sobie i patrzę :)
mamo, ale wieje!
dlaczego nie mogę ustać?? :D
o już jakoś stoję...
oj oj.. znowu ... ale jakoś próbuję ustać :)
tata też relaksuje się :)

zakopujemy piłeczkę
no i wracamy... a u taty na barana jest "sioko"
w drodze.. muszę sprawdzić jaka jestem ładna i czy fryzurka mi się nie popsuła :)
na Długiej
gonię was gołąbki i wołam : ciekaj ciekaj!!!
Fontanna Neptuna








 
a daleko widać Żuraw


7 komentarzy:

  1. U nas to ja jem lody a tatuś gofry ;)))
    A tej odległości do morza i trójmiasta to strasznie Wam zazdroszczę ;) Fajnie, że spędzacie czas w tak fajnym miejscu i rodzinnie :)
    Buziaczki dla całej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja Wam zazdroszcze wypadów nad morze!! u nas góry bliżej ale to nie taka sama radocha już.. a co do plwyania to ja zawsze pływam w morzu! rok temu na początku wrzerśnia pływaliśmy :P było znośnie ciepło, no ale przecież nie mam tego na codzień wieć się poświeciłam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę bliskości tej piaskownicy;)
    Cudne zdjęcia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, ale wam zazdroszczę takiej wyprawy! I pogody u nas leje :(

    OdpowiedzUsuń
  5. My jeszcze w tym roku nie odwazylismy sie pojechac nad ocean. W zeszlym roku w Polsce, Bi malo obeszla "piaskownica", za to uparcie ciagnela do wody! A dla mnie, podobnie jak dla Ciebie, Baltyk jest lodowaty! Czekamy wiec az nasza zatoka troche sie ogrzeje i tez planujemy wypad na plaze.
    Przypomnialo mi sie jak rok temu pojechalismy na Dluga (siostra mieszka w Gdansku) z Bi i moja siostrzenica i jak obie terroryzowaly te biedne golebie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja Cię kręcę, uwielbiam morze ;) Zazdroszczę Tusi !

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę, że macie tylko 40km nad morze!!

    OdpowiedzUsuń