wtorek, 12 czerwca 2012

czereśnie, poziomki .....

Wczoraj jak Mirek wrócił z pracy pojechaliśmy do dziadków do Pszczółek.
Mirek miał zadanie zbierania czereśni. W tym roku czereśni jest o połowę mniej niż w zeszłym roku, ale i tak jest co zbierać.
Za to Tusia miała uciechę bo dziadek woził ją w rowerku, a rowerek teraz to jest to! Już spacery w wózku tak nie cieszą jak rowerek :)
Czereśni bałam się jej jeszcze dać, tym bardziej, że było późne popołudnie i nie chciałam jakiś problemów brzuszkowych mieć na noc.
Ale za to poziomki.... achy i echy tak jej smakowały :) Nawet na wynos nazbierałam.




 A dziś po obiadku na deserek były uzbierane wczoraj poziomki :) pozwoliłam jej samej jeść, więc można się domyśleć jaki był efekt końcowy samodzielnego jedzenia:P
No ale nic, niech się młoda uczy a co tam :)
 Mama wypierze - w sumie to pralka wypierze - mama wyprasuje.

Najważniejsze to radość w oczach dziecka!!!
no to nara :)



3 komentarze:

  1. Przefajna jest:) I jaka szczęśliwa, że sama wcina:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pycha! Widać, że malutkiej smakuje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię brudne dzieci ;) Młoda umorusana poziomkami świetnie wyszła na zdjęciach. Widać, że jej smakują ;)

    OdpowiedzUsuń