No i chodzę do pracy. jest ciężko, bo tyle osób jest zaangażowanych w opiekę nad małą...
Na razie 3 tygodnie pod rząd chodzę na 14 do 22. Po 13stej przyjeżdża teść, po 15stej moja siostra, a na koniec przed 17stą mąż.
Najgorsze jest jednak to, że Tusia ciężko znosi rozłąkę ze mną. Dziś jest strasznie płaczliwa, cały czas tylko by chciała na opa i się przytula - jakby rozumiała, że znowu ją zostawię :(
Najciężej jest wieczorem, bo nie chce zasypiać beze mnie. Mirek nie może jej uspać, a zawsze bez problemu sama zasypiała. Teraz to ja ją usypiam na rękach i to z problemem, nie chce dać się odłożyć do łóżeczka - tak strasznie wtedy płacze... a mi się chce płakać razem z nią...
Uczymy się organizacji czasu - na razie na wszystko brakuje mi czasu, bo dotąd robiłam wszystko powoli, bez pośpiechu... a teraz w biegu... nawet na pisanie nie mam czasu.
Tak jak teraz - jest 13sta, zaraz teść przyjedzie a ja wychodzę, więc wpis też jest w biegu....
No na początku, wiadomo,jest ciężko, tym bardziej, że Tusia jest taka malutka, ale nie można się poddawać ! Jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B :) Z czasem wszystko się unormuje. U mnie odbywa się konkurs, może znajdziesz chwilkę i weźmiesz udział? Buziaki . Trzymaj się !
OdpowiedzUsuńDacie radę wierzę że wszystko się poukłada a moment powrotu do pracy musiał kiedyś nastąpić, Tusia na pewno się niebawem oswoi z nową sytuacją. Buziaki
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana.
OdpowiedzUsuńNapewno kochane dacie radę!!! I sama noszę się z powrotem do pracy więc bardzo osobiście odbieram twój post!
OdpowiedzUsuńBuziole kochana!
dziewczyny moje kochane! - bardzo dziękuję za Wasze mile słowa :) A wasze trzymanie kciuków na pewno się przyda :)
OdpowiedzUsuńbuziaki dla WAS.