Wczoraj wieczorem Tusia była dość mocno zmęczona i zasnęła przed 20stą w trymiga :)
Mi jakoś nie chciało się spać, więc zgasiłam TV chwilę przed północą.
A o 0.50 budzi mnie płacz Tusi... jak zwykle czekam dobrą chwilę, bo często ona tak ma i po chwili płaczu zasypia dalej. Jednak tym razem nie odpuszczała, więc ja nieprzytomna idę robić mleczko. Wchodzę do jej pokoju a ona stoi w najlepsze w łóżeczku i płacze, a dlatego, że jeszcze nie potrafi ze stania przejść do siedzenia... Położyłam ją, dałam mleczko (tylko 60ml dla wyciszenia). Wypiła i chcę wychodzić a ona w ryk. Już się nie chciało spać... oczywiście próbowałam ją głaskać, śpiewać, tulić, ale na nic. Ona chce się bawić i już. Najlepsze jest to, że jak próbuję ją wyciszyć, to ona zaczyna się wygłupiać: a to najpierw gada po cichu, potem coraz głośniej... mi oczywiście chce się śmiać, ale próbuję zachować powagę i nic nie mówię ( ale w środku tak mi się chce śmiać). Potem zaczyna bić sobie brawo, a jak nie działa to zaczyna mnie okładać po twarzy i wtedy już zareagowałam mówiąc oj oj, nie wolno.... no i to zadziałało na nią, bo już tylko zabawa była jej w głowie.
A mi tak spać się chciało. bo spałam niecałą 1h. Więc ona się bawiła, a ja przysypiałam na podłodze. Po godzinie obudził się M i on przejął pałeczkę. Chwilę przed 3-cią mała zaczęła być marudna, tarła noska i wkładała paluszka do buzi - klasyczne objawy jej zmęczenia :) JUPI :)
M zrobił mleczko i ją położył. Niestety po wypiciu mleka sen przeszedł i znowu stawała w łóżeczku i płakała. Chodził do niej dobre kilka razy, aż w końcu dała za wygraną.
Ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano tylko się spytałam, czy był ją przykryć - na szczęście tak :)
I tak oto piątek 13stego zaczynamy on niewyspania, do tego jest dziś dość marudna i chodzi za mną jak piesek...
Jednak to nie zmienia faktu, że KOCHAMY CIĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE!!!
Ps. przypominam, że tylko do niedzieli jest urodzinowe CANDY Tusi - szczegóły TU.
U nas też dzień dzień, miesiąc w miesiąc pobudka 5-6 i mały jest skory do zabaw, a ja niczym chodzące zombie jestem skazana na zabawy ;) :P Chociaż o tyle Karolino masz dobrze, że działacie na spółę z mężem ;) Mojego męża nawet płacz Igorka nie dobudzi :)
OdpowiedzUsuńmąż to takie stworzenie, że bardzo się przejmuje wszystkim co jest związane z Tusią. Jak mała nie śpi w nocy, to dla niego oznacza, że coś jej jest. Nie rozumie, że po prostu jej się nie chce spać...
UsuńTo faktycznie zafundowana została wam nocna zabawa :) Nam na szczęście dawno coś takiego się nie zdażyło, co nie znaczy, że też tego parę razy nie przechodziliśmy!
OdpowiedzUsuńZ dzieckiem nie można się nudzić! Zawsze zafundują nam jakieś nowe atrakcje!
Na szczęście u nas też nie zdarza się to często, ale niemniej są takie noce, że się bawimy :)
UsuńWolę tak , niż jak nie śpimy kiedy jest chora czy ząbkuje, bo wtedy to jest ciężko...
Współczuję :(
OdpowiedzUsuńOjj pamiętam jak mój maluch się tak zachowywał ;) bylo identycznie, zabawa w nocy najlepsza :)
OdpowiedzUsuńJednak to z czasem przechodzi :)
ojej, nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale polecam Ci blog http://anwena.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za udział w Candy, życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuń