piątek, 20 lipca 2012

nic nie jest proste................

Zanim pojawiła się Tusia pracowałam sobie w banku. Praca jak praca, ale naprawdę pozawierałam tam kilka fajnych znajomości. Kontakt z niektórymi dziewczynami mam do dziś :)
Jednak początki ciąży były trudne, więc szybko poszłam na zwolnienie i tak już zostało do porodu. Przemawiały też za tym godziny dojazdu  (ok 3-4 w dwie strony). Na początku myślałam, że po macierzyńskim i urlopach wrócę, ale tak się nie stało. Raz, że Tusia wymagała rehabilitacji,  po drugie Mirek też pracuje w Gdańsku. A gdyby była potrzeba być nagle przy dziecku? - my bylibyśmy tak po około 2h - to stanowczo za długo!!!  Więc gdy zbliżał się mój powrót do pracy, przyszła mi z pomocą restrukturyzacja w banku - załapałam się na solidną odprawę i w taki oto sposób zostałam bezrobotna.
Teraz już chciałam iść do pracy, więc od jakiegoś dobrego miesiąca wysyłam CV i......NIC! Nawet na jednej rozmowie nie byłam. Jakie to frustrujące. Trochę mniej już ciągnie do ludzi no i z kasą robi się krucho, więc praca by się przydała.
Z pomocą przyszłą mi moja koleżanka i tak oto mam pierwszą nockę w pracy za sobą! Nie powiem było mi ciężko zostawić Tusię - wiem , że z tatą nic jej nie będzie, ale to ja zawsze ją usypiałam.. Do tego pcha się druga górna dwójka i ma przy niej biegunkę. I niestety nie dała tatusiowy spokojnego wieczoru - tak naprawdę zasnęła przed 12 w nocy!!! Może i też moją nieobecność wyczuła? Ja byłam 10h w pracy. Praca mało ambitna - kontroler ds. jakości. Umowa na zlecenie, płacą 13zł brutto. Jednak u nas z pracą jest ogromna lipa... ale szukam dalej, bo ta to nie jest moim marzeniem.
Jeszcze się okaże czy będę pracowała, bo inaczej teoria a inaczej praktyka :( miałam mieć zmiany 6-14 i 14-22. A tu nocka, często każą zostawać dłużej (przychodzisz do 14stej a zostajesz do np 17stej) To bardzo mi nie odpowiada. Ja potrzebuję pracy ze stabilnymi godzinami, no i te nocki... nie jestem gotowa ...
Jutro też idę na nockę 18-6 rano. I niedziela będzie do dupy bo będę odsypiać... a i jeszcze coś lipa jest z grafikiem, bo jakiś jest ruchomy, nie wiadomo kiedy do pracy.  A jak muszę wiedzieć, bo co z Tusią zrobię?
Przy tej pracy żłobek raczej odpada, bo zmiana ranna jest od 6 a żłobek od 6.45 :( Muszę zagadać z sąsiadką, która kiedyś się deklarowała, że może zająć się mała, ale jak na złość od tygodnia jej nie ma, a nie mam jej nr tel :( 

I JAK MY SOBIE PORADZIMY? :(



6 komentarzy:

  1. Przykre, może jakoś uda Ci się znaleźć nową pracę ! Trzymamy kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano poradzicie sobie. Bo rodzina najważniejsza! Twój instynkt Tobie podpowie co robić. No i uśmiech na buzi i głowa do góry. Jak nie ta praca to inna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że ten mój instynkt wie co zrobić :) nie poddaję się i szukam dalej :)

      Usuń
  3. Ojej współczuję, sytuacja naprawdę nieciekawa :( Życzę Ci powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana siostro jeżeli żłobek jest od 6.45 to w razie W mogłabym przyjeżdżać do ciebie o 5.30, Ty sobie pojedziesz do pracy a ja Tusię zaprowadze do żłobka i na 7 zdążę do swojej pracy. Damy rade. Pamiętaj masz rodzinę, musimy sobie pomagać ;)

    OdpowiedzUsuń