czwartek, 1 grudnia 2011

WRZESIEŃ

i zaczął się wrzesień. Czas pomyśleć było o chrzcinach i niestety pojawił się mały kłopot bo siostra Mirka powiedziała że nie da rady przylecieć z Anglii a miała być mamą chrzestną. Dla mnie chrzest jest bardzo ważny więc powiedziałam że nie chcę tyle czekać że chrzest będzie w październiku.
We wrześniu niestety byłyśmy też w szpitalu. Trafiłyśmy tam, ponieważ mała pewnej nocy prawie nic nie spała i była jakaś inna. Pani doktor skierowała nas do szpitala. Na szczęście byłyśmy tylko 4 dni i w diagnozie wyszło że ma niedokrwistość. Niestety w szpitalu nie obeszło się bez kłuć i wenflonika :(
Po wyjściu dalej musiała brać różne witaminy aby się wzmocnić, najgorsze było żelażo, ale ta to po nim miała zieloną śmierdzącą kupę fuj :P. A całą zimę mamy brać Cebion multi po 3 kropelki i śmiesznie się po nim kwasi bo to głównie wit c.
Również we wrześniu Martusia miała pierwsze szczepienie - było 15 wrzenia, ciut opóźnione, bo byłyśmy wcześniej w szpitalu. Wybrałam szczepionkę 6w1, bo już w swoim króciutkim życiu tyle się wycierpiała, tyle igieł ... więc więcej już nie chcę aby tak ją bolało i tak płakała. Samo szczepienie przebiegło ok, po nim też w miarę dobrze, była parę dni marudna, ale to nic.

Niestety dalej jest nocnym stworkiem:) ma to po tatusiu :P spać chodzimy tak po 23ciej. czy usypiamy na siłę czy nie robimy nic wcześniej i tak nie zaśnie nasza małą terrorystka :)

Pogoda jest bardzo ładna, chodzimy sobie na spacerki, oczywiście też na rehabilitację - oj postępy są już baaardzo widoczne, jest coraz lepiej :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz