sobota, 10 grudnia 2011

9 grudzień

Wczoraj jako, że był piątek Mirek był w domu :) po wstaniu czas do pierwszej drzemki minął szybciutko. Jak malutka poszła spać to on pojechał do Pszczółek po jakieś narzędzia aby dokończyć składanie komody. Tusia za to odrabiała czwartek, kiedy to mało spała i drzemkę zrobiła sobie 2.45 h :)
Aby Mirek mógł jak on to mówi wykonać swój plan to nas zawiózł na Wyspiańskiego do moich rodziców i dzięki temu miał spokój i nikt mu nie przeszkadzał w robocie :)
A my za to miałyśmy wesoło,a ja trochę odpoczynku. Jak przyjechaliśmy to mama dała nam obiadek, potem Mirek poszedł do piwnicy coś ciąć, potem kawka i on pojechał robić. Kondziu miał w tym czasie jeszcze swoją drzemkę, a jak się obudził to po dobrej chwili mała poszła spać :) ok 16stej przyjechał dziadek Stasiu z Sabiną i Nelą. Chwilę później mała się obudziła.
Popołudnie minęło szybko i miło, tylko coś Kornelka dostała temperatury, ale to chyba ze zmęczenia po przedszkolu (mamy taką nadzieję).
A tak wyglądało nasze popołudnie:
kuzyneczki :)
dziadek Stasiu z Konradkiem
moja ukochana chrześniaczka Nelka :)
a tu biedaczka leżała z gorączką :(
agent Konrad :)
Tusia z mamą chrzestną
 
wesoła gromadka
nie ma jak u cioci Sabinki :)

1 komentarz: