sobota, 31 grudnia 2011

28-30 grudzień KATARKU IDŹ SOBIE PRECZ!!!

No i niestety Tusia jest troszkę chora. No może troszkę więcej :( Nawet jakoś pisać mi się nie chce...:(
W środę była na trochę Nelka, bo babcię Marysię bolą plecy a Waldek musiał coś pozałatwiać. Potem przyjechała ciocia Kasia z Pruszcza :)
Już coś od rana mała dostała kataru, ale to co było w nocy to koszmar. Biedulka nie umie sobie jeszcze poradzić z katarkiem, ma problemy z oddychaniem co wiąże się z problemem ze spaniem :( Zasnęła w miarę normalnie, ale po 30 minutach spania obudziła się z zapchanym nosem i był koniec spania. Skończyło się na tym, że ja spałam na podłodze u niej w pokoju a ona na rękach u Mirka na fotelu w pozycji pół siedzącej. O 4.30 obudził mnie abym nakarmiła małą a sam położył się na 30min bo o 5tej wstawał do pracy.
W Czwartek rano zadzwoniłam do przychodni i umówiłam nas na wizytę do pediatry na 15stą. Pani doktor Maja Okońska bardzo dokładnie przebadała. Muszę powiedzieć, że jestem zadowolona z jej podejścia do małej, nic nie robiła na siłę, chciała nawiązać z nią kontakt. Na szczęście małej nic poważniejszego nie dolega  niż katar i zaczerwienione gardełko. Mamy przez 5 dni podawać calcium (2xdziennie), cebion (3xdziennie do 10 kropli), inhalację z soli fizjologicznej min 3xdziennie, a na noc jakieś kropelki do noska aby się lepiej jej oddychało.
Najtrudniejsza jest inhalacja bo mała boi się tego urządzenia jak brzęczy, ale znalazłam na nią sposób i najpierw daję jej rurkę do zabawy i maseczkę i potem włączam to i chwilkę ma strach w oczach a potem jakoś idzie. No nie daje sobie przyłożyć maseczki do buzi ale mogę ją trzymać dosyć blisko buźki. Naprawdę fajnie ją nawilża i po inhalacji jak kicha to ma aż smarki na buźce hehe :) . Po takiej inhalacji dobrze się ściąga katarek fridą - a i do tego się przyzwyczaja, choć czasem tak się pręży i wygina od tego jakby to chciało jej krzywdę zrobić. Na szczęście w większości przypadków daje sobie ładnie wyciągać jakby już zaczynała rozumieć że to jej pomoże lepiej oddychać :) Moja mądra mała córeczka :)
Noc z czwartku na piątek była już ciut lepsza bo dała się odłożyć do łóżeczka, choć tyle się nawstawałam do niej, że nie byłam w stanie zliczyć :( rano chodziłam jak zombie :P no ale mała kawka i byłam ogarnięta :) a co ważniejsze tatuś był w domu więc spoko loko luz i spontan :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz